„Odwiedziny”
Ludzie nie odchodzą na zawsze. Ci, którzy odeszli, doskonale wiedzą, że do nich przychodzimy, odwiedzamy ich, szukamy z nimi kontaktu. Dwa światy, żywych i umarłych, przenikają się wzajemnie i oddziałują na siebie.
Myślę, że ci, co odeszli, są nawet bardziej obecni. Także oni szukają z nami kontaktu. Chociażby wtedy, gdy przychodzą do nas w snach, gdy pragną nam coś przekazać. I to jest bardzo optymistyczne.
”Nieprzygotowani”
Przychodzimy na ten świat po to, by odejść. Do tej prawdy trzeba się przygotować. Jakże często nie pamiętamy o przygotowaniu się na śmierć – na początek nowego życia.
W XIX wieku modne były książeczki o przygotowaniu się na dobrą śmierć. Dzisiaj już się takich nie drukuje. Choć dawne książeczki wydają się staroświeckie, na chwilę śmierci i tak powinniśmy się przygotować.
Ludzie chodzą do kościoła, modlą się, spowiadają, przyjmują Komunię świętą, ale kiedy zbliża się śmierć, są nieprzygotowani. Na księdza wchodzącego ze świętymi olejami patrzą jak na niedelikatnego intruza, który przeszkadza im chorować.
Mówimy, że umierając – odchodzimy. Owszem Odchodzimy od pieniędzy, pamiątek, książek, także od naszych wad grzechów, ale przychodzimy do Boga.
Czy odchodzimy od ludzi? Wydaje mi się, że nie. Jakżeby matka mogła zapomnieć o dziecku, które zostało na ziemi?
Śmierć nie jest straszna. Jest ona odejściem do Boga, ale nie przerywa łączności pomiędzy tymi, którzy się kochają.
Musimy zawsze pamiętać o tęsknocie za Bogiem, świętością, swoim powołaniu. O tym, że mamy odejść. Dlatego trzeba sobie zdawać sprawę z wagi każdej chwili i myśleć o miłości, której nie przerywa nawet śmierć.
“Wieczny odpoczynek”
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie… O jaki odpoczynek modlimy się dla umarłych? Chyba nie o odpoczynek podobny do odpoczynku starych i chorych ludzi, którzy szukają werandy na świeżym powietrzu, miękkiej poduszki, pledu i świętego spokoju?
Może o odpoczynek taki, jakiego szukają młodzi? Młodzi, kiedy odpoczywają, drapią się po górach, wędrują godzinami po szlakach turystycznych, odkrywają przyrodę, poznają okolicę i cały świat.
Modląc się o odpoczynek dla zmarłych, modlimy się o odpoczynek twórczy, trud naszego głębszego poznawania Boga. Umarli porzucili swoje ciała, nieraz kwękające, słabe, chore, sklerotyczne, ciała, które były kula u nogi, i stali się młodzi. Mówi się, że umarli nigdy się nie starzeją. Porzucili starzejące się ciała, a ich duchy są wiecznie młode.
Ci, którzy są w niebie, odkrywają coraz wspanialsze szczyty wielkości Bożej. Nawet jeżeli są w czyśćcu, to poprzez cierpienie, tęsknotę za Bogiem znowu idą naprzód, w głąb Boga. Także i my nie możemy się zatrzymywać. Musimy iść z nimi, by razem, tak jak potrafimy na ziemi, poznawać Boga.
Oni już tylko się modlą. A my? Czy umiemy się modlić na ziemi.
Oni cierpiąc w czyśćcu, tęsknią do Boga. Pragną Go w pełni zobaczyć. A my? Czy w naszym cierpieniu umiemy odszukiwać Boga i to, czego On od nas oczekuje?
Modlić się za umarłych to modlić się o wewnętrzny rozwój ich dusz, o ciągłą podróż w głąb Boga, a jednocześnie o wewnętrzny rozwój naszych dusz.
W przeddzień dnia Wszystkich Świętych do księgarń trafia nowa książka ks. Jana Twardowskiego „Śmierć na śmierć nie umiera”. To pełne nadziei i chrześcijańskiej radości rozmyślania o życiu na tym i tamtym świecie.
– Ks. Twardowski przekonuje, że śmierć nie jest katastrofą w niewłaściwym miejscu, lecz chwilą największej nadziei, bo spotkaniem z Bogiem – powiedziała edytor książki, Aleksandra Iwanowska. – Ksiądz budzi nadzieję, że grób nie jest ciemną przestrzenią, ale bramą, która umożliwia przejście do życia dalej. Ukazuje Dzień Zaduszny jako bardzo radosny poprzez spotkania z naszymi najbliższymi, poprzez dobrą pamięć o tych, którzy odeszli. To także dzień radosny z perspektywy naszego życia, bo przyjście na cmentarz skłania do refleksji: „Ja jeszcze żyję, czyli mam czas, aby czynić w życiu dobro” – zwraca uwagę ks. Twardowski.
“Śmierć na Śmierć nie umiera”, ks. Jan Twardowski, Warszawa, 2005, ASPRA-JR, “Wiedza Powszechna”