Jednym z bardziej intersujących szlaków turystycznych okolic Warszawy jest zielony szlak wiodący od Marysina Wawerskiego do Anina. Jego długość, 17 km. jest do pokonania dla nawt niezbyt wprawionych do pieszych wędrówek, turystów.
Zakładając, że piechur idzie z prędkością czterech kilometrów na godzinę, doliczając czas na odpoczynki i podziwianie w niemym zachwycie uroków krajobrazu, spacer powinien potrwać około 5-6 godzin. Czyli startując o ósmej, kończymy około czternastej. Cóż my po drodze widzimy? Otóż szlak biegnie urokliwymi ścieżkami Mazowieckiego Parku Krajobrazowego imienia Czesława Łaszka. Utworzony na przełomie roku 1986 i 1987, zajmuje 15 710 hektarów, pokrytych w zdecydowanej wiekszości przez lasy iglaste, w których przeważa sosna. Pierwsze kilometry biegną przez rezerwat przyrody „Las im. Króla Jana III Sobieskiego”. I cóż dalej? A no cóż! Spotkanie z HISTORIĄ!
„Sporządzony w 1934 roku przez mierniczego M. Cieszańskiego, a obejmujący część dóbr wilanowskich od Miłosny do Marysina Wawerskiego i Anina; po osi wschód – zachód, oraz od Czaplowizny i wsi Zielona (obecnie jedna z dzielnic miasta Wesoła) do Borkowa i Międzylesia; po osi północ–południe. Nosi on tytuł: „Plan rozparcelowanych gruntów z oznaczeniem zabudowy WAWER–ANIN w gm. Wawer pow. warszawskim położonych”. Dowiadujemy się z niego, że cały ten teren został podzielony na niewielkie prostokątne działki z sugestią regularnej ich zabudowy. Wygląda to jak gigantyczne koszary, z jednakowymi domkami ustawionymi w ordynku. Zniknąć miał las, pozostawiony jedynie na północnych obrzeżach wielkiego, regularnego osiedla, oraz jako leśna enklawa Park Narodowy, obecnie Park im. Jana III Sobieskiego. Środkiem omawianego terenu, po wschodniej krawędzi parku, kierując się na Zieloną, miała przebiegać projektowana kolej obwodowa, a po jej południowych obrzeżach mknąć miała projektowana kolejka elektryczna. A wszystko to razem opisywano tak: „Wawer–Anin w kierunku Otwocka. Piękny las sosnowy i dębowy. Teren suchy. Idealny pod względem zdrowotnym”.
Tyle z opracowania Pani Barbary Buczek – Płachtowej. Właścicielem wymienionych dóbr był Adam hrabia Branicki, właściciel Wilanowa. Pisze ona dalej, że będąc ostatnim z rodu, był postacią tyleż interesującą co tragiczną. Po ślubie, w 1918 r., z Beatą Potocką, zamieszkał na stałe w Wilanowie. Małżeństwo miało trzy córki, z których żyje już w tej chwili tylko jedna; Anna Branicka–Wolska. Zawsze był otwarty na sprawy kraju i głęboko pojmowane poczucie patriotyzmu. Podczas I wojny światowej zajmował się organizacją placówek sanitarnych służacych zarówno żołnierzom jak i ludności cywilnej. Zaraz po jej zakończeniu założył i prowadził wraz z żoną ochronkę dla sierot powracających z Rosji. Sam będąc niezłym malarzem wspierał wszelkich artystów, zbiory zaś muzealne i park wilanowski stały zawsze otworem dla publiczności. W latach trzydziestych przekazał Bibliotece Narodowej cenny księgozbiór i zbiór rycin.
Wybuch drugiej wojny również znalazł go czynnym; w roku 1939 był w Straży Obywatelskiej, organizował placówki sanitarne między innymi zmieniając pałac wilanowski w szpital polowy, którym zarządzała Beata Branicka wraz z córkami i kilkoma osobami z administracji pałacowej. Wraz z żoną przechowywali wiele ukrywających się osób, oraz wykorzystując arystokratyczne snobizmy Niemców ratowali wielu ludzi z ciężkich opresji. Sam Adam działając w konspiracji dużo czasu spędzał w Warszawie, w mieszkaniu przy ulicy Smolnej. Dwukrotnie aresztowany, trafiał na Pawiak skąd wyciągany był przy pomocy koneksji rodzinnych, sięgających aż do włoskiej królowej, z którą byli spowinowaceni Braniccy. Po wybuchu powstania został po raz trzeci aresztowany przez gestapo i osadzony w więzieniu w Grójcu. Jego dwie córki zaś: Maria i Beata, jako żołnierze AK brały czynny udział w walkach powstańczych. Po zakończeniu wojny w roku 1945 cała rodzina Branickich została aresztowana przez NKWD. Początkowo przetrzymywani w Otwocku, zakończyli swą epopeję w Krasnojarsku na Syberii, w jednym z obozów jenieckich dla oficerów niemieckich, włoskich i japońskich. We wrześniu 1947 roku powrócili do Warszawy, gdzie na Cyryla i Metodego poddawano ich wielu męczącym przesłuchaniom. Nigdy już nie wrócili do Wilanowa, który przeszedł na własność państwa. A schorowany, umęczony Adam zmarł 2 grudnia 1947 roku, w wieku 55 lat, na gruźlicę i raka płuc pozostawiając rodzinę w nędzy. Upamiętnia go płyta w kościele św. Anny w Wilanowie.
Tak skończyły się dzieje ostatniego z rodu, którego imię miała nosić aleja przebiegająca tuż koło miłośnieńskiej górki, a który był właścicielem jednej z trzech największych fortun Europy, położonej tuż u progu Miłosny”. Niech te losy ostatniego z rodu Branickich będą przyczynkiem do dyskusji toczącej się ostatnio w mediach na temat: Rok 1945, wyzwolenie, czy zniewolenie.
A niezbyt długi szlak spacerowy przebiegający niemal cały czas w granicach Warszawy, to teraz typowy szlak podmiejski. Przebiega głównie przez Lasy Wawerskie, dawniej zwane zastowskimi od majątku Zastów wchodzącego w skład dóbr wilanowskich w latach 1727 do 1944. Na trasie liczne miejsca związane także z wybitnymi Polakami, m.in. z J. Piłsudskim, X. Dunikowskim, J. Korczakiem, K. I. Gałczyńskim, J. U. Niemcewiczem, M. Orłowiczem. Duża paraboliczna wydma i miejscami stary, urokliwy drzewostan uatrakcyjniają całą trasę. Miejscami na wydmach bardzo dobre tereny do uprawiania sportów zimowych. Dogodne połączenia kolejowe i autobusowe pozwalają na podzielenie na kilka odcinków. Trasa łatwa do przebycia, szczególnie polecana dla początkujących turystów, grup rodzinnych, szkolnych i koniecznie harcerskich Prawie cały czas w granicach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.
Na podstawie opracowań Barbary Buczek – Płachtowej i Pawła Ajdackiego zebrał i podał do wykorzystania, Jerzy Henryk Kudlicki
- Kolejny podbój Ameryki
- Warsztaty opiekunów prób