Był piękny niedzielny poranek. Każdy „normalny” młody człowiek o tej porze powinien jeszcze wylegiwać się w mięciutkim łóżeczku pod cieplutką kołderką,… ale nie Ja!
Wstałem w samym „środku nocy”, ponieważ byłem umówiony z dh Krzysztofem na odbiór samochodu marki UAZ z garażu w okolicach Józefowa. Warto zaznaczyć, że samochód do tamtego poranka nie był w pełni sprawny, a jedynie wytężona trzydniowa praca grupy „mechaników” pozwoliła mu wyjechać tamtego dnia na ulice. Prawie zgodnie z planem pojawiłem się w hufcu, gdzie czekał na mnie druh Łukasz z którym mieliśmy się wspierać w razie awarii naszego bolidu. Zanim wyjechaliśmy ze sztabu padł nam akumulator i bezpieczniki, a oprócz tego przestało działać radio… Jednak nie ma to jak zaradni harcerze, bo po jakiejś godzinie udało nam się uporać ze wszystkimi problemami i byliśmy gotowi do wyjazdu na trasę!
Pierwsze zgłoszenie ( i niestety chyba jedno z najgorszych ) – skradziono dwie puszki i identyfikator… pojechaliśmy skontrolować sytuacje w okolicach miejsca kradzieży. Niestety nie udało nam się nic wskórać . Wróciliśmy więc do sztabu, aby kontynuować pierwotne założenia naszej służby, czyli prace kurierską pomiędzy Sztabem, a halą OKS’u. I tak kilka kursów z różnymi cennymi przedmiotami ( kartki, spinacze, plakaty, ciasteczka, komendant, informacje, itd. ) i tak zleciało nam większość dnia.
Jednak to nie koniec wrażeń. Przyjechała telewizja. Ambulans Stacji Krwiodawstwa świecił pustkami, więc na potrzeby reportażu zostaliśmy wytypowani na ochotnika do oddania krwi. Szczerze mówiąc bardzo spodobał mi się ten pomysł, ponieważ już od dłuższego czasu zanosiłem się z zamiarem zostania Honorowym Dawcą Krwi. Myślałem, że zemdleje, lub przynajmniej zacznie mi się kręcić w głowie – a tu lipa. Nie było tak strasznie jakby się mogło wydawać – panie w ambulansie były bardzo miłe, a po całym zabiegu dostaliśmy sporo czekolady, batoniki i soczki.
Kolejnych kilka kursów do sztabu i z powrotem, tym razem z wolontariuszami na pokładzie i zaskoczyła nas godzina 20. Planowane na tą porę Światełko troszeczkę się opóźniło, ale warto było czekać. Dawno nie widziałem takiego pokazu sztucznych ogni. Aż dech zaparło mi w piersiach kiedy obserwowaliśmy fajerwerki.
Po tym wydarzeniu, nastąpił oficjalny koniec XI Finału WOŚP w Otwocku. Jednak dla nas impreza jeszcze się nie skończyła. Szybko doprowadziliśmy hale do porządku, co się dało zapakowaliśmy na samochód i pognaliśmy do sztabu. Tu walka z liczeniem pieniędzy trwała już od obiadu. Chcieli to skończyć jak najszybciej, aby zdążyć jeszcze dojechać do studia TVP2 i pochwalić się przed kamerami ile udało nam się zebrać w tym roku…
Szybko, szybko!!! Reprezentacyjna grupa harcerzy naszego hufca (dokładnie wyselekcjonowana z wielu chętnych) zapakowała pieniążki do samochodów i w długą do studia. Wpadamy do budynku, a tam Pokojowy Patrol zaczyna stwarzać problemy! (–Nie wejdziecie!- mówią ). Ale my już mamy swoje sposoby aby dostać się tam gdzie chcemy. Po prostu w druhnie Agnieszce F. obudziła się bestia i jak ryknęła na jednego pana to ten bez szemrania wprowadził nas do studia…
A tam co się działo! Dziki szalejący tłum! Pełno transparentów, a ponieważ nie chcieliśmy być gorsi od razu rozłożyliśmy swój! Mieliśmy też olbrzymie balony opisane „OTWOCK”, które kiedy dostały się między ludzi zrobiły furorę! Atmosfera się zagęszczała coraz bardziej, a moment kulminacyjny nastąpił po ostatnim wejściu na antenę – „Sto Lat” dla Jurka Owsiaka i całej Orkiestry, oraz olbrzymi kawowy tort! Nie powiem, było PO PROSTU SUPER!!!
P.S. My też mieliśmy swoją uroczystość (troszeczkę mniejszą) – dh Paweł Pawłowski obchodził swoje 18 urodziny! Też było „Sto Lat” i tort!!! Następnego dnia laba!!!
Maciek Dymkowski