20 listopada 2004 r, sobota
Za oknem widać jedynie dwa kolory – biały i ciemno granatowy. Pierwszy to śnieg, który okrył dosłownie wszystko, a drugi to niebo. Ludzie szybko uciekają do domów przed mrozem, napić się cieplej herbaty i posiedzieć spokojnie z książką w ciepłych bamboszach…. ale to nie dla nas. Nam nie jest straszny ani mrok, ani mróz, wręcz przeciwnie – tworzą one „klimat” dla naszej wieczornej wędrówki.
A dokąd powędrowaliśmy? Na Torfy. Miejsce może należy do oklepanych, ale przyznam się szczerze, ze po raz pierwszy byłam w tym lesie po zmroku i to w dodatku w zimę. Wrażenia było niesamowite. Dookoła biały las, otulony jakby kołderką ze śniegu, a nad nami ciemne niebo z jasnym okrągłym księżycem nad nami.
Oczywiście nie był to sobie ot, taki zwykły spacer, ale nie wszyscy od początku znali jego prawdziwy cel. A cel był jasny: dzisiejszego wieczory Paweł i Dorota mieli złożyć swoje Przyrzeczenie Harcerskie.
Co prawda trudno byłoby rozpalić ognisko na śniegu, na pomoście na Torfach, toteż zadowoliliśmy się dużą liczbą podgrzewaczy. Widok jeziora i gwiazd w tle też robił wrażenie…
Uroczystość odbyła się w niezbyt licznym, acz jakże elitarnym gronie, a o tym że się udała mogą świadczyć łzy wzruszenia Doroty, kiedy składaliśmy jej życzenia.
PS: Dziękuje Michałowi Łabudzkiemu, ze po raz kolejny poświęcił swój sobotnie wieczór mojej drużynie.
Marysia Mikulska, 17 DH Widnokrąg