60 lat temu wybuchło Powstanie Warszawskie.
Czy zdajemy sobie sprawę z tego, czym było Powstanie Sierpniowe? Wiemy, że trwało 63 dni. Wiemy, że zginęło w nim ponad 200 tys. Polaków. Wiemy, że broni i amunicji mieli powstańcy na 5 – 7 dni walki. Czy już wszystko wiemy? Ależ skąd!!!
Brytyjski historyk mieszkający w Krakowie, Norman Davies, pisząc swoje „Powstanie 1944”, poprosił w Moskwie o dokumenty NKWD dotyczące działalności AK w powstaniu. Otrzymał wszystkie, poza dotyczącymi okresu 1 sierpnia – 2 października 1944 roku. Dlaczego? Niech na to odpowiedzą historycy w przyszłości. My możemy się tylko domyślać. Dlaczego dziesięć lat temu, kiedy świętowano 50 rocznicę, nie pojawiła się w kraju ani jedna, znacząca synteza, pyta Norman Davies. Ja mogę się tylko domyślać. Dlaczego Lech Wałęsa za zdrajcę uważa pułkownika Kuklińskiego? Domyśl się Czytelniku!
Powstanie Warszawskie musiało wybuchnąć. Godzą się z tym wszyscy historycy. Czy było należycie przygotowane politycznie? Otóż niestety, nie! Politycy brytyjscy, obawiający się pogorszenia relacji ze Związkiem Sowieckim, nie zamierzali narażać się „wujkowi Joe”, jak nazywali Józefa Stalina. Amerykański prezydent Teodor Roosevelt już 2 września uwierzył, że Armia Krajowa wyszła z Warszawy i nie ma komu pomagać!!! Stalin zatrzymał swoje wojska nad Wisłą i ruszył dopiero w styczniu. Do stycznia hitlerowcy mieli czas, by na rozkaz Hitlera metodycznie wysadzać w powietrze dom po domu. W tej sytuacji zainstalowanie nowej, komunistycznej władzy było ułatwione, gdyż kwiat polskiej inteligencji został zgładzony nie tylko wiosną 1940 roku przez NKWD, ale także przez hitlerowców w Powstaniu. Wcześniej, podobny los spotkał inteligencję o korzeniach żydowskich.
Dla mnie Powstanie, to nie tylko dramat samotnej walki z o niebo lepiej wyposażonym przeciwnikiem, to także zagłada batalionów harcerskich. Ich 80 procentowe straty świadczą dobitnie o męstwie i poświęceniu, o bezgranicznym umiłowaniu Ojczyzny. Powojenna Polska boleśnie odczuła ich brak.
Jednak bardziej tragiczne niż w Powstaniu, były losy żołnierzy Armii Krajowej w powojennej Polsce. Aresztowania i tortury, wywózki na Sybir, pogarda nowej, ludowej władzy okazywana „zaplutym karłom reakcji”, potem podział na dzielnych, prostych żołnierzy i nieodpowiedzialnych dowódców.
Po dwóch tygodniach Powstania, żołnierz „Parasola”, pchor. „Ziutek”, Józef Szczepański w czasie ostrych walk harcerskiego batalionu szturmowego „PARASOL”, którego był żołnierzem, pisze słynny, powszechnie śpiewany do dzisiaj „Pałacyk Michla”. Druga jego pieśń, „Parasola piosenka szturmowa” powstała w czasie ostatnich dni sierpnia na Starówce. Z uwagi na znikomą jej znajomość, pozwolę sobie tutaj ją przytoczyć:
Chłopcy silni jak stal, oczy patrzą się w dal,
nic nie znaczy nam wojny pożoga.
Hej sokoli nasz wzrok, w marszu sprężysty krok,
i pogarda dla śmierci i wroga.
Gotuj broń, naprzód marsz, ku zwycięstwu!
W górę skroń! Orzeł nasz lot swój wzbił.
Chłopcy silni jak stal, oczy patrzą się w dal. }
Hej, do walki nie braknie nam sił } Bis
Godłem nam biały ptak, a „Parasol”- to znak,
naszym hasłem piosenka szturmowa.
Pośród kul, huku dział oddział stoi jak stał,
choć poległa już chłopców połowa.
dziś padł on, jutro ja, śmierć nie pyta…
Gotuj broń! -krew ci gra boju zew.
Chłopcy silni jak stal, oczy patrzą się w dal,}
a na ustach szturmowy nasz śpiew.} Bis
A gdy miną już dni walki, szturmów i krwi,
bratni legion gdy z Anglii powróci,
pójdzie wiara gromadą, Alejami z paradą
i tę piosnkę szturmową zanuci.
Panien rój, kwiatów rój i sztandary.
Równy krok, śmiały wzrok, bruk aż drży.
Alejami z paradą będziem szli defiladą }
w wolną Polskę co wstała z naszej krwi } Bis
„Ziutek” urodzony w Łęczycy 30 listopada 1922 roku, został ciężko ranny 1 września na Starym Mieście, zmarł po dziesięciu dniach w Śródmieściu.
Ta wolna Polska, którą sobie wymarzył, przyszła w 1989 roku…
A nadchodzącą Armię Czerwoną witał „Ziutek” wierszem „Czerwona Zaraza”:
Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
Bys wybawiła nas od czarnej śmierci,
Bys nam kraj przedtem rozdarwszy na ćwierci,
Była zbawieniem witanym z odrazą.
Czekamy ciebie, ty potęga tlumu,
Zbydlęciałego pod twych rządów knutem,
Czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem,
Swego zalewu i haseł poszumu.
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
Morderco krwawy tłumu naszych braci,
Czekamy na ciebie nie żeby zapłacić,
Lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebys ty widział nienawistny zbawco,
Jakije ci śmierci życzymy w podzięce,
I jak bezsilnie zaciskamy ręce,
Pomocy prosząc podstępny oprawco.
Żebyś ty wiedział, dziadów naszych kacie,
Sybirskich więzień ponura legendo,
Jak twoją dobroć wszyscy tu kląć będą,
Wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia.
Żebys ty wiedział, jak to strasznie boli
Nas, dzisci Wielkiej, Niepodległej, Świętej,
Skuwać w kajdany łaski twej przeklętej,
Cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.
Legła twa armia zwycięska czerwona
U stóp łun jasnych płonącej Warszawy
I ścierwią duszę syci bólem krwawym,
Garstki szaleńców co na gruzach kona.
Miesiąc już mija od powstania chwili,
Łudzisz nas czasem dział swoich łomotem,
Wiedząc jak znowu będzie strasznie potem,
Powiedziec sobie, że z nas znów zakili.
Czekamy ciebie nie dla nas żołnierzy,
Dla naszych rannych – mamy ich tysiące,
I dzieci są tu i matki karmiące,
I po piwnicach zaraza się szerzy.
Czekamy Ciebie – ty zwlekasz i zwlekasz,
Ty się nas boisz i my wiemy o tym,
Chcesz, bysmy wszyscy tu legli pokotem,
Naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie zrobisz – masz prawo wybierać,
Możesz nam pomóc, możesz nas wybawić,
Lub czkać dalej i śmierci zostawić…
Śmierć nie jest straszna, umiemy umierać.
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska – zwycięska – narodzi
I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić,
Czerwony władco rozbestwionej siły.
(29 sierpnia 1944)