Okiem przyszłego zucha – cz. 1

Cześć to znowu ja. Mówiłam, że jeszcze o mnie usłyszycie….

Jako, że rozpoczęłam już trzeci miesiąc życia, a wakacje już tuż, tuż, postanowiłam wykorzystać piękną pogodę i wyciągnęłam moich starych, znaczy się rodziców na Mazury.
Chciałam zobaczyć jak wyglądają one w kwietniu i przy okazji przygotować się do tegorocznych wakacji w Przerwankach. Pokazałam moim rodzicom kilka fajnych miejsc – chwalą się, że jeżdżą już tam od 12 lat a jeszcze ich nie widzieli i dopiero ja im uświadomiłam jak ciekawe mogą być wycieczki dla dzieci podczas wakacji. W końcu nie zawsze muszą one jeździć utartym szlakiem Kętrzyn-Gierłoż-Giżycko.

A zatem polecam waszej uwadze:

hodowlę żubrów – Wolisko w Puszczy Boreckiej – to ok. 15 km od Przerwanek (można zobaczyć a nawet może uda Wam się pogłaskać żubra podczas karmienia – codziennie 8-10 i 17-19 (jakbyście mieli albo wypożyczyli sobie rowery to prowadzi tam malownicza trasa rowerowa)

wielką śluzę w Guji

olbrzymie wiadukty w Stańczykach (na żywo wyglądają jeszcze większe niż w reklamie telewizyjnej)

piramidę w Rapie już pewnie widzieliście, ale nie wiem czy wiecie że kilka kilometrów dalej, pod rosyjską granicą są ruiny dworu, stare stajnie, które były własnością pruskiej rodziny pochowanej w tym grobowcu

ścieżkę spacerowa po pozostałościach umocnień z okresu 1 i 2 wojny światowej, koło Kruklanek i Pozezdrza – to raczej dla chłopaków, bo mnie trochę znudziły.

Mamerki – kwatera dowództwa wojsk lądowych III Rzeszy

zamek w Reszlu

obserwatorium astrono-miczne w Olsztynie

zamek i piękna starówka w Olsztynie – można tam sobie wybić własną monetę

Posiadaczom kaja-ków i karty pływackiej polecam szlak kajakowy rzeką Sapiną. Ja, niestety, jeszcze nie płynęłam, bo rodzice nie chcą mnie samej puścić. Pozostanie mi, zatem rejs statkiem po jeziorach mazurskich z portu w Giżycku lub Mikołajkach jak będę wracać z wycieczki do parku dzikich zwierząt w Kadziłowie.

A i jeszcze mama mi podpowiada, że można też ciekawie urozmaicić program obozu o np. lepienie garnków z prawdziwej gliny pod okiem garncarzy (przy Muzeum Ludowym w Węgorzewie – zajęcia trwają 1,5 h i kosztują jedyne 3zł a swoje dzieła można odebrać po tygodniu). Niestety nie widziałam tych zajęć, ponieważ ten fragment podróży smacznie przespałam, ale w wakacje mam zamiar ulepić sobie butelkę na mleko, nie wiem tylko jak rozwiązać problem mocowania smoczka (myślę, że tam na miejscu mi pomogą). Strasznie się rozgadałam, muszę już kończyć, bo czuję jakoś dziwnie mokro w pampersie, a poza tym coś bym przekąsiła, a ta mama nic nie daje… Muszę chyba głośniej krzyknąć, aby się pospieszyła z gotowaniem mleczka. Uuaaaaaa….

To na razie, mam nadzieje, że jeszcze się usłyszymy ….. Gugu … UUUAAAAAAA….

Julka