Wkurza nas, gdy ktoś zarzuca nam brak konsekwencji lub mówi, że jesteśmy pozbawieni kręgosłupa, gdy próbujemy zmieniać zdanie, stanowisko w jakiejś sprawie lub nie dotrzymywać słowa w obliczu wcześniejszych deklaracji i zapewnień.
Dotyczy to właściwie wszelkich sfer działalności oraz przeróżnych nawyków, z którymi trudno nam się uporać i skutecznie je zwalczyć (od jutra się odchudzam, muszę rzucić palenie, opanować jęz. angielski, urządzić harcówkę, itd., itp.). Zachowujemy więc pozory, by uniknąć wrażenia, że jednak brak nam konsekwencji.
A często wystarczy, a przynajmniej bardzo pomaga odwołanie się do publicznego zaangażowania, o którym pewna mieszkanka Kalifornii tak napisała: „Pamiętam, że zdarzyło się to po przeczytaniu jeszcze jednego badania naukowego wykazującego, że palenie wywołuje raka.
Za każdym razem, gdy coś takiego napotykałam, myślałam o rzuceniu palenia, ale nigdy nie udało mi się tego dokonać. Tym razem zdecydowałam jednak, że muszę coś z tym zrobić. Jestem dumna. Zależy mi na tym, aby ludzie nie widzieli mnie w złym świetle.
Pomyślałam więc sobie: „Może potrafię posłużyć się moją dumą dla pozbycia się tego przeklętego nawyku”.
Sporządziłam więc listę osób, na których szacunku naprawdę mi zależało. Poszłam do miasta, kupiłam kartki pocztowe i na każdej z nich napisałam: „Obiecuję Ci, że już nigdy nie zapalę ani jednego papierosa”. W tydzień rozesłałam lub rozdałam kartki wszystkim osobom z mojej listy – tacie, bratu, mojemu szefowi, najlepszej przyjaciółce, byłemu mężowi.
Wszystkim, z wyjątkiem faceta, z którym wtedy chodziłam. Miałam kompletnego bzika na jego punkcie i wierzcie mi – strasznie mi zależało na tym, co on sobie o mnie pomyśli. Długo zastanawiałam się, czy jemu też dać kartkę, bo byłam pewna, że jak się zbłaźnię w jego oczach, to umrę ze wstydu. W końcu jednak przełamałam się i poszłam do jego biura (pracował w tym samym budynku) wręczając mu bez słowa moja kartkę.
Rzucenie palenia okazało się moim najcięższym przejściem w życiu. Tysiące razy byłam pewna, że muszę zapalić choćby jednego. Jednak za każdym razem przypominałam sobie wszystkich ludzi z listy i to, co każdy z nich pomyśli sobie o mnie, kiedy się dowie, że nie potrafię trzymać się swego. I to działało. Nigdy w życiu już nie zapaliłam papierosa.”
Tyle mieszkanka Kalifornii.
Prawda, że każdy chciałby z taką żelazną konsekwencją dążyć do celu?
Po przeczytaniu o zmaganiach tej kobiety z nałogiem pomyślałam z troską o wielu bliskich i znanych mi osobach, którym doskwierają podobne problemy. Może właśnie to jest podpowiedź na własny program poprawy działań i samego siebie? Pisemne deklaracje są niezwykle ważne i mają jakąś magiczną wręcz właściwość. Dlatego proponuję wszystkim (sama już od dawna stosuję, będąc przekonana, że to ja wymyśliłam) za jedną z międzynarodowych korporacji aby ustalić sobie jakiś cel i własnoręcznie go zapisać.
Obojętne jest czego ten cel dotyczy i do czego się zmierza, powinien być zapisany! Gdy już się ten cel osiągnie, trzeba znaleźć następny i znów go zapisać. W ten sposób zawsze się do czegoś zmierza. Jest to magiczny nacisk na samego siebie, by coraz konsekwentniej realizować swoje ambitne plany.
Wiem też, że konsekwencja jest jedną z ważniejszych reguł wywierania wpływu na ludzi. Ale jeśli nie potrafimy jej stosować wobec siebie, cóż dopiero o pożądanym wpływie na tych z gromady, drużyny czy klubu.
Pod wpływem przeczytanej książki R. Cialdiniego: Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka. Gdańsk 1999 Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne te kilka słów skreśliłam dla siebie i dla Was, konsekwentni Czytelnicy.
Alub