Kochać, jak to łatwo powiedzieć – „Valentynki 2003”

Atmosfera była bardzo miła a harcerze pogodnie nastawieni do całej zabawy. Konkurencje były tak śmieszne, że można było zwijać się ze śmiechu.

Po dobraniu się w pary (harcerz i harcerka) mieliśmy wymyślić sobie imiona i w specjalny sposób się zaprezentować się na forum. Ja nazywałam się Klementyna, a moja „brzydsza połowa” Rafał. Następnie połączyliśmy się w kilka par i odbyła się konkurencja rodem ze „Śpiewających Fortepianów” – śpiewaliśmy piosenki, w których występowały słowa miłość, kocham oraz ich synonimy. Konkurenci zaskoczyli Michała i musiał on w pewnej chwili zakończyć konkurs ogłaszając zajęcie pierwszego misja egzekfo.

Inna konkurencja polegała na przedstawieniu powrotu mężą do domu w różnych konwencjach: brazylijskiego serialu, średniowiecznego rycerstwa, westernu, scence fiction, itd.

Był też maraton taneczny. Bardziej taneczny niż maraon. Nasz DiDzej-Rudnik puszczał różne kawałki: Techno, Disco, Classic, Rap i Metal. Wszystkie pary wytrzymały do końca maratonu. Uf.

Nie zabrakło kalamburów, które mogły nieco podrażnić pary biorące w nich udział. Trzy pary wyszły na korytarz i dostały zadanie przedstawienie zakochanych ośmiornic, słoni i nosorożców. W czasie przedstawiania tych scen okazało się, że publiczność była jakaś niekumata (chociaż nie przedstawialiśmy żab). W ogóle nie mogli domyśleć się co pary przedstawiają. Po długich wysiłkach krzyczeli chórem prawidłową odpowiedź. Po bardzo długich wysiłkach…

Świetne były tańce z zamkniętymi oczami.

Gdybyśmy się jeszcze przebrali i udali, że rzecz odbywa się w studiu telewizyjnym by było super. Polecam takie urozmaicenia monotonnych być może czasami zbiórek.

Karolina Grodzka