Do oceny obozu trzeba trochę czasu. Koniecznego do tego dystansu nabiera się dopiero po jakimś czasie. Kiedy już obozowe emocje opadną i ma się chwilę czasu na podsumowanie można uczciwie podsumować obóz. Tak więc – jako że minęło już wystarczająco dużo czasu od obozu – spróbuję podsumować nasze tegoroczne przerwankowe poczynania.
„Historia Wieży Narrenturm jest tak stara, że nikt nie pamięta kim byli jej pierwsi budowniczowie. Musieli być potężni i dysponować tajemną mocą, bo ich dzieło było niezwykłe i odradzające się. Niektórzy nazywali wieżę wieżą Głupców. Nikt już nie pamięta dlaczego”.
Nazwa NARRENTURM na bramie obozu; fot. MG |
Tak zaczął się obóz 5 DH „LESNI”. W odpowiedzi na zapotrzebowanie dużej części harcerzy fabułę obozu oparliśmy o fantasy. Harcerzy, którzy fanami tego gatunku nie byli wprowadzaliśmy od kwietnia w świat ras, driad, czarów, walk z nieznanymi mocami, itp. I chociaż można było przed obozem zrobić więcej, to zasada przygotowywania obozu w jak najkrótszym czasie w końcu w tym roku została złamana. Ufff.
Przygotowując obóz chciałem przenieść doświadczenia z obozu z 2001 roku – kiedy nazywaliśmy się Arcybiskupstwo i na trzy tygodnie zamieszkaliśmy w grodzie starożytnych Słowian. Tamten obóz przypadł harcerzom do gustu. Nawet po cichu – na własny użytek – tegoroczny obóz nazywałem „Arcybiskupstwo 2”. Czy mi się udało najlepiej ocenią harcerze.
W przygotowaniu i przeprowadzeniu obozu bardzo pomógł zastęp starszoharcerski. To głównie oni opracowali szczegóły konwencji i fabułę obozu. Oni byli motorem całego przedsięwzięcia. Świetnie poruszali się po świecie, który na czas obozu stworzyliśmy. Właściwie moja ingerencja w program ograniczała się do korygowania naszego kursu.
Skład naszej Drużyny mało się od ostatniego obozu zmienił. Zalety tego można było docenić przy pionierce, służbie w kuchni i innych punktach programu wymagających harcerskiego wyrobienia. Z satysfakcja patrzyłem, że harcerze są dużo bardziej samodzielni niż jeszcze rok czy dwa lata temu. Moi drodzy, będą z Was ludzie!
Z przyjemnością odebrałem na tym obozie od piątki harcerzy Przyrzeczenie. Trwało cztery godziny i było wędrówką przez cztery krainy: wody, ziemi, powietrza i ziemi. Więcej nie chcę zdradzać – dam szansę harcerzom, żeby zrobili to sami.
Z perspektywy widzę, że był to nasz najlepszy z dotychczasowych obozów. Nie chciało się wracać do poniedziałku do pracy. Za rok pojedziemy na obóz „Arcybiskupstwo 3”. Oczywiście pod inna nazwą i w innej konwencji, ale z równie udanym skutkiem.
Wieża Narrenturm dla jednych jest zwykłą bajką, dla innych legendą, w której słychać echo dawnych wydarzeń, ale są i tacy, którzy wierzą , że dziejąca się, obok naszej, rzeczywistość. Świat, który można zobaczyć. Wystarczy tylko mądrze użyć swoich zmysłów…
Mirek Grodzki
P.S. Przeczytałem kiedyś, że najlepszą oceną obozu jest długość żegnania się po wyjściu z autokaru, który przywozi harcerzy z obozu do domu.
Miło było patrzeć jak harcerze nie mogli się rozstać i przeciągali pożegnanie w nieskończoność…
Aha, w końcu przekonałem się do fantasy!! No i na Olimpie nie było tak źle…