Powstanie Listopadowe – gra [1]

OKIEM ORGANIZATORA.Cieszę się, że ponownie mogę zawitać na łamach „Przecieku”. Tym razem z powodu gry terenowej, która, jak pewnie niektórzy wiedzą, odbyła się 29 listopada br. Miała ona na celu przybliżenie harcerzom wydarzeń z lat 1830-31, czyli z Powstania Listopadowego.

Dostałam krótką wiadomość od Mirka: „trzeba napisać sprawozdanie z gry z punktu widzenia organizatora”. Ta gra była moim pomysłem. Zainspirował mnie rajd szkolny „Szlakiem Pamiątek Grochowa”, w którym miałam okazję uczestniczyć. Odkryłam wtedy kilka miejsc historycznych, których wcześniej nie znałam, albo nieświadomie przejeżdżałam. Pomyślałam, że nie jestem pewnie jedyną osobą, która nie zna tych miejsc. Trzeba coś z tym zrobić, a najlepiej zacząć od własnej drużyny.

Zorganizowanie gry było dla mnie sporym wyzwaniem i formą sprawdzenia się. Już na 2 tygodnie przed startem chodziłam w nerwach analizując planowany przebieg gry, lecz dopiero tydzień przed nią zaczęłam myśleć o zadaniach na poszczególne punkty. Z początku wydawało mi się to czymś banalnym, ale z każdym następnym zadaniem było to dla mnie coraz trudniejsze. Zdałam sobie wtedy sprawę, że nie mogę robić wszystkiego sama. Na szczęście z samymi punktowymi nie miałam problemu i dobrze się dogadywałam. Podzieliłam się z nimi pracą i wiedziałam, że mnie nie zawiodą. Nadeszła wreszcie długo oczekiwana sobota 29 listopada 2003 r. Był to dokładnie dzień 173 rocznicy wybuchu powstania.

Około godziny 8.30 wraz z niektórymi punktowymi pojechałam do Warszawy, miejsce gry (o tym dowiecie się też z artykułu Mirka). Od samego początku miałam złe przeczucia. Dlaczego? Ciągle martwiłam się tym ile osób przyjdzie z mojej drużyny i 69 DH., którą zaprosiłam. Wybiła godzina 10.00. na starcie zjawiła się zaledwie garstka harcerzy (7) z 5 DH „Leśni”. Niestety zaproszeni goście nie dotarli (może innym razem?). nie da się ukryć, że było mi przykro, widząc tak nieliczna grupę. Spodziewałam się ok. 20 osób.

Były 4 punkty. Na pierwszym stałam z Olą Wojciechowską, na drugim – Mikołaj Fedorowicz z Kubą Borowym, na trzecim – Agata Brzezińska (3 DHS „Zawiszacy”), na czwartym zaś Jasiek Wojciechowski z Pawłem Iwińskim (jedyni przedstawiciele 69 DH).
Kiedy drugi (i jednocześnie ostatni) patrol odszedł już z pierwszego punktu udałam się z Olą na ostatni, czwarty punkt zahaczając o sklep, żeby kupić pączki dla wspaniałych punktowych. Wraz z przybyciem na ten punkt moja panika znikła. Pocieszeniem były słowa pewnego druha, który powiedział, ze gdy on organizował grę, to… nikt nie przyszedł. Wtedy pomyślałam, zrobiłam co zaplanowałam i o tym tylko powinnam myśleć. Tak też zrobiłam. Nie wiem kiedy nawet wszyscy znaleźliśmy się na polanie, gdzie odbyło się kilka zabaw. Po tych szaleństwach miałam przejść do konkretów. Opowiedzieć o Olszynce Grochowskiej, mogile przy której się znajdowaliśmy itd. Niestety moje plany zakłóciła grupa turystów. Nie dość, ze przez dłuższy czas oblegała mogiłę, to jeszcze zapaliła nasz znicz, który był przygotowany na uroczysty finał gry.

Po głowie chodziło mi tylko jedno słowo: PECH. Na szczęście w końcu turyści odeszli i mogłam realizować swój plan. Podzieliłam się ze wszystkimi swoimi wiadomościami, odśpiewaliśmy Warszawiankę, zapaliliśmy znicz i ruszyliśmy w kierunku przystanku autobusowego. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze przy kamieniu Pamięci Powstania Listopadowego. Tam także zapłonął znicz.

Nadszedł czas powrotu. Godzinę zajął nam przejazd z Warszawy do Falenicy, stamtąd trochę zmęczeni wróciliśmy do domów. W autobusie drużynowy zadał mi pytanie: „czy podobała Ci się gra?” wtedy moje odczucia były mieszane, wręcz negatywne. Dzisiaj patrząc na to z perspektywy czasu jestem raczej zadowolona. Na koniec pragnę jeszcze raz gorąco podziękować punktowym za to, że byli i bez których nie dałabym rady oraz uczestnikom gry: tej szczęśliwej siódemce, bez których gra nie odbyłaby się. DZIĘKUJĘ.

Patrycja Zawłocka
Przyboczna 5 DH „Leśni”

P.S. Opis gry widzianej okiem uczestnika jest na tej stronie.

Andrzej Łabudzki

„Któżby wierzył, któżyby w andrzejkowe wróżby?” – pamiętam to hasełko jeszcze z kalendarza ze Świata Młodych, który wisiał we wspólnym pokoju moim i mojej siostry.

Nie pamiętam ile dokładnie miałam lat… Doskonale za to pamiętam, że był tam rysunek Lutczyna, na którym dziewczynka manewrowała woskowym odlewem i cień na ścianie ułożył się w kształt potężnego mięśniaka, czym dziewczynka wydawała się być wielce zachwycona.

Podobne obrazki, tyle że na żywo można było oglądać w hufcu podczas jednego z dyżurów Namiestnictwa, podczas którego nasze “pomieszczenia biurowe” zamieniły się w aromatyczne pomieszczenia pełne tajemniczych przedmiotów i świateł.

Już wiele dni wcześniej zachęcona kolorowymi ogłoszeniami o redakcja postanowiła obadać imprezę własnoocznie i własnoocznie (potem okazało się, że jeszcze własnogębnie i własnoręcznie).

Mistrzynie ceremonii, co wnioskujemy po strojach, Ania Pietrucik i Kasia Kołodziejczyk umiejętnie wprowadzały w nastrój wróżebny kameralnie zebranych i pojedynczo przybywających gości. [Kameralność była atutem tego wieczoru].

Nikogo z przybyłych nie ominęła żadna wróżba. Niektórzy nawet dostali je na wynos. Było po łacinie, po polsku, z wosku, z cienia, pod ciastkiem, w “ciepłych lodach”, ze szpilką, na karteczkach, w pudełku, przy paluszkach, “Helenie” i fantastycznych pierniczkach.
Kogo nie było – niech się gryzie w pięty.

W jednej z wróżb los zesłał mi spacery po lesie w wolnym czasie, co przy przyleśnej lokalizacji mojego domu, wydaje się całkiem oczywiste, ale…od tamtego dnia jakoś jeszcze ani razu nie znalazła się chwila na obejrzenie józefowskiego drzewostanu. Popracuję nad tym.

Uda ci się wszystko, do czego się zobowiążesz. Wolny czas spędzaj na spacerach w lesie!

Tak brzmiała moja “podciasteczkowa” wróżba. Te, Andrzej, coś żeś mje kiepsko wywróżył. Czy Szanowne Namiestnictwo przyjmuje reklamacje? Jaki jest okres gwarancji spełnialności wróżb?

Strz after midnight

BŚP 2003 na Ługach

Niektórzy z Was może jeszcze nie wiedzą, ale 17 DH „Widnokrąg” to jest chyba jedyna działająca drużyna w naszym hufcu, która nawiązała na stałe owocną współprace z parafią rzymsko – katolicką.

Tą wspaniałą parafią, która nas przygarnęła i wygospodarowała dla nas niezależne pomieszczenie na harcówkę jest parafia pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego na osiedlu Ługi w Otwocku. A wszystko to dzięki księdzu proboszczowi – Wojciechowi Lemańskiemu, który sam wyszedł z propozycja, aby harcerze na stałe zagościli na jego plebani.

W listopadzie dokończyliśmy remont harcówki i mogliśmy się spokojnie wziąć za przygotowania do uroczystego przekazania Betlejemskiego Światełka Pokoju. Ale oczywiście nie obyło się bez problemów… ale nie będziemy tutaj o nich mówić.

Msza była utrzymana w konwencji mszy młodzieżowej jakie odbywają się w naszej parafii w niedziele (ciekawych jak to wygląda zapraszam w niedzielę o 19.30 do naszego Kościoła). Tylko zamiast scholii do mszy akompaniowała 17 DH, ale chyba poszło nieźle, bo nie było widać, żeby ktoś uciekał z kościoła jak otwieraliśmy nasze buzie i wydobywaliśmy z nich różne dźwięki 😉

Musze stwierdzić, ze kazanie ks. Lemańskiego było o wiele lepsze niż to, które słyszeliśmy dzień wcześniej u Pallontynów, ks. Wojtek to potrafi….

Po mszy każdy mógł wziąć BŚP do siebie do domku, a 17 DH udała się do harcówki i okolic, aby zasiąść do swojej drużynowej wigilii, a tam już całowaniu i życzeniom nie było końca.

Dziękuje wszystkim halerzom 17DH, którzy pomogli mi w organizacji tej mszy, a szczególnie podziękowania kieruję do druha Pawła Marciniaka

Marysia Mikulska

Nowa strona Hufca Otwock

Strona internetowa Hufca będzie służyła do tego, żeby nasi harcerze poczuli, że ten nasz Hufiec to jednak bardzo fajny jest i fajni s± w nim harcerze. Żeby dzięki niej mogli dowiedzieć się więcej o sobie nawzajem. Po to, żeby stworzyła się i utrzymała wspólnota harcerzy wokół naszego Hufca.

11 listopada w Otwocku

Tegoroczne obchody Święta Niepodległości w Otwocku zdominowały trzy akcenty. Msza św. w kościele św. Wincentego a Paulo, poświęcona patriotyzmowi, w której wzięły udział poczty sztandarowe i chór „Lira” pod batutą Czesława Woszczyka. Następnie uroczystości były kontynuowane pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego, gdzie złożono wieńce i zapalono znicze. Trzecia część obchodów odbyła się w Muzeum Ziemi Otwockiej, w którym otwarto wystawę „Niepodległość harcerstwem znaczona”. Uroczystość uświetniła obecność harcerzy i zaproszonych gości.

Pod pomnikiem Piłsudskiego
Uroczystość rozpoczął prezydent Andrzej Szaciłło krótkim wystąpieniem nawiązującym do tysięcy ofiar poniesionych przez naród dla uzyskania niepodległości, w kontekście dzisiejszych bezkrwawych przemian ustrojowych. Drugie wystąpienie wygłoszone przez przewodniczącego Rady Powiatu Juliusza Minakowskiego było poświęcone głównym bohaterom walk o niepodległość. Na zakończenie przewodniczący przekazał pozdrowienia mieszkańcom miasta i powiatu z okazji Święta Niepodległości w imieniu starosty Mirosława Pszonki i własnym. Następnie Pani Anna Ciszewska i Pan Eugeniusz Dąbała w swych wystąpieniach reprezentowali Społeczny Komitet Budowy Pomnika Józefa Piłsudskiego. Druh harcmistrz Władysław Setniewski w skrócie przedstawił wyprawę delegacji otwockich harcerzy na Ukrainę do miejscowości Borszczówka po Światło Niepodległości, które następnie zostało złożone pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego. Ponadto w uroczystościach wzięli udział: starosta Mirosław Pszonka, przewodnicząca Rady Miasta Otwocka Alicja Azulewicz-Rek, komendant powiatowy policji insp. Michał Czeczejko-Sochacki, delegacje organizacji społecznych, politycznych i kombatanckich.

Muzeum Ziemi Otwockiej
Harcerze i instruktorzy z Kręgu Starszyzny Harcerskiej Srebrnych Sznurów przygotowali program z okazji Święta Niepodległości, podczas którego wręczono harcerskie upominki władzom i pracownikom Urzędu Miasta: Andrzejowi Szaciłło, Alicji Azulewicz-Rek, Leszkowi Korczakowi, Janowi Tabenckiemu. Ponadto – Komendantowi Hufca ZHP Otwock Tomaszowi Grodzkiemu, jak również phm. Jarosławowi Kochanowskiemu i hm. Andrzejowi Szatyńskiemu – sponsorom Wielkiej Wakacyjnej Wędrówki dla 50-tki otwockich dzieci. Uroczystość przebiegała pod znakiem pieśni patriotycznych. Odśpiewano m.in.: „Marsz, marsz Polonia”, „Święta miłości”, „Marsz Pierwszej Brygady”. Nie zabrakło także piosenek harcerskich. Wystawa „Niepodległość harcerstwem znaczona” będzie dostępna dla zwiedzających przez najbliższe dwa tygodnie (harcerze bezpłatnie) w Muzeum Ziemi Otwockiej.

Monika Piwek

Zlot Poczt Harcerskich w Chorzowie

W dniach 27-28.09.2003 r. w Ośrodku Harcerskim w Chorzowie odbył się XXI Ogólnopolski Zlot Poczt Harcerskich. Nie zabrakło tam również naszej PH.

Warto o tym wspomnieć choćby dlatego, że w Plebiscycie na najładniejsze wydawnictwo Poczt Harcerskich 2001-2002 Poczta Harcerska Otwock zdobyła dwa I miejsca: w kategorii karty pocztowej i znaczka oraz II miejsce w kategorii stempel i datownik.
Ktoś z uczestników głośno powiedział, że „niezłe żniwo ta poczta zebrała”.

Ale Zlot Poczt Harcerskich to nie tylko plebiscyt. To przede wszystkim podsumowanie działalności władz mijającej kadencji, wyrażone w sprawozdaniu ustępującego naczelnictwa. To wybór nowych władz, dyskusja merytoryczna nad trudnymi sprawami specjalności, zaliczenie służby i wreszcie przyjęcie uchwał, które określają kierunki działań i główne zadania na najbliższą przyszłość.

W Zlocie uczestniczyło kilkunastu naczelników PH z całej Polski. Przybyli też zaproszeni goście, wśród których serdecznie była witana zastępczyni naczelnika ZHP, dh. harcmistrzyni Ania Poraj. Możliwe, że obecność tak znakomitej osoby ostudziła trochę dyskusję, ale obrady trwały nieprzerwanie. Szczególnie dyskutowano projekty uchwał.

Niewtajemniczonych trzeba poinformować, że przy Naczelnictwie istnieje Centralne Archiwum Poczt Harcerskich, do którego powinny być przekazywane wszelkie wydawnictwa i materiały poczt (koperty, stemple, znaczki, bloczki, datowniki, itp.). Jedna z uchwał dotyczyła właśnie statusu i archiwizacji wydawnictw poczt harcerskich. Kolejnymi uchwałami były zmiany w „Zasadach działania Poczt Harcerskich”, sprawności poczt, kształcenia, współpracy z Pocztą Polską i Polskim Związkiem Filatelistycznym, aktualizacji rejestru poczt.

Nie rozwijając szczegółowo wszystkich uchwał dobrze by było zwrócić uwagę naszego harcerskiego środowiska na zagadnienia kształcenia w tej specjalności. W zakresie kształcenia pocztowców uznano za konieczne:
+ Powołanie zespołu kształcenia przy Naczelnictwie PH
+ Powołanie kursu korespondencyjnego Naczelnictwa PH jako obligatoryjnej formy kształcenia nowo powołanych naczelników
+ Przyjęcie kursu letniego SAS 2004
+ Udział poczt harcerskich w Ogólnopolskiej Grze Specjalnościowej, zgodnie z regulaminem OGS
+ Organizacja obozu szkoleniowego środowisk PH zależnie od warunków i potrzeb lub przeprowadzenie kursu specjalistycznego drużynowych (np. w zgrupowaniu obozu).

W każdym środowisku harcerskim kształcenie powinno być sprawą newralgiczną. Ponieważ w drużynach już dziś planuje się, a przynajmniej powinno się myśleć o czasie wakacji, to zwrócenie uwagi na kształcenie w specjalności poczt harcerskich jest zupełnie zrozumiałe.

Nowo wybrana, młoda władza naczelnictwa będzie musiała zmierzyć się z wieloma problemami. Również z takim, jak pomysł na zwiększenie zainteresowania wśród harcerzy specjalnością poczt harcerskich.

Wspierając ten wysiłek chcemy na łamach Przecieku pisać więcej na temat różnych specjalności w harcerstwie, szczególną uwagę poświęcając pocztom harcerskim. Już w następnym numerze artykuł z trąbką dostarczy na ten temat nowych informacji, pomysłów i inspiracji.

hm Urszula Bugaj

Chcę żyć jak w bajce

Człowiek jako istota społeczna, żyjąca z pewnymi ograniczeniami i często dość prymitywnymi potrzebami, potrzebuje wyzwań, zadań, by Darwin nie przewracał się w grobie z powodu uwstecznienia osobnika ludzkiego…

To taki krótki wstęp do tego, by wykrzyczeć całemu Światu, że udało mi się coś, co mnie rozwinęło i nauczyło wielu rzeczy (i nie chodzi tu o rozwijanie papieru toaletowego). Jak zapewne wielu z Was wie, chciałam, by moje zobowiązanie było dla mnie zaskoczeniem i jakimś większym czy mniejszym przeżyciem. Całe szczęście, że ktoś tam na górze obdarował mnie niewyparzoną buzią, dzięki czemu uniknęłam zobowiązania – porażki w Przerwankach.

Teraz już wiem że trzeba częściej krzyczeć o rzeczach, które nam się nie podobają…choć w sumie i tak dużo wrzeszczę…W zasadzie to drę się, jak rozpieszczony dzieciak bo tak! Właśnie jestem najgorszym takim dzieciakiem i cieszę się bardzo, że sama siebie nie musiałam od małego wychowywać w zethapie.

A co do całej reszty i tych Przerwanek: Tomku, gdybyś tamtej nocy zrobił mi zobowiązanie, nie byłoby mnie już w ZHP, napisałabym podanie o wstąpienie do Legii cudzoziemskiej i tyle by o mnie było słychać… Tomeczku, pewnie teraz żałujesz, że nie siedzę w okopach w ciężkim kasku i cuchnącym mundurze. No ale dość na ten temat. Miło było pogdybać, ale do rzeczy…

A było to tak: historia ta wydarzyła się 11.11.2003, gdy ziemię zaatakowały tony sprzętu hufcowego błagające o ich policzenie. Pierwszym człowiekiem, który ujrzał nadlatujące z Kosmosu statki ze sprzętem był Tomasz Kępka – naczelny chwat i rozrabiaka- jako, że druh ten robić „nic” nie umie, postanowił w niedzielę – dzień święty (nieświęcony) zwołać swoją bandę, by ulżyć błagającemu sprzętowi i policzyć go w końcu…

A sprzęt ten przybył do nas z odległej galaktyki, gdzie lata liczone są w ósemki i ukośnie dzielone, toteż wiek jego szacowany był z grubsza na ok 100 lat. Wiek wiekiem, ale zapach…Zapach??? To fetor taki, że wytrzymać trudno. A czyściutki…..mmmm jak kominiarz po pracy. Więc wszystko zapowiadało się niesamowicie ciekawie. Nadmienić warto, że w dniu ww. liczyć wszystko miała też hrabianka pierwszej wody Asia Węgrzecka.

Liczyliśmy od rana… zmęczenie dawało o sobie znać, a Naczelny Kapitan naszej ekipy pocieszył nas, że o 19… Majewski ze sprzętem przylatuje z jakiejś jeszcze innej galaktyki wobec czego, idźmy na obiad, a o 19.15 spotkajmy się w Protonie. Co prawda jestem blondynką, ale zastanawiałam się jak mam to zrobić, żeby zmieścić się w protonie – ale w sumie pomyślałam, że kosmici to za nas załatwią… i jakimiś swoimi gwiezdnymi mieczami nam pomniejszą… (achh głupia ja jednak… naiwna )

W momencie, gdy wdrapywałam się na górę materacy, bo Kapitan stwierdził, że on jednak nie liczy, bo mu się nie chce – zaczęli mnie wołać, żebym złaziła stamtąd. Oczywiście wściekła odwróciłam się do nich i oto zamiast łaciny w czystej postaci, którą miałam im zaserwować, w stronę moich towarzyszy poleciał najgłupszy wyraz twarzy jaki miałam od dziecka: otóż Komando Kępka stał w berecie, a w ręku trzymał kopertę… Ichaaaaaaaa w sumie pomyślałam. I zaczęłam rozszyfrowywać to, co było w środku…

A potem był internet, potem był Maciek Dymkowski i Dom Partii, szybki samochód, Krzysztof K, Ewa K, Asia Kuczyńska, Beata K, Radosz, Wojtek, Trąbiński, Dorota, Jasiek, Kasia, Wiktor, Michał, Tomek L, Tomek G, Magda G, dh Ula, Michał Łabudzki, Karol, Ola K, Marysia M, Rambo, Daniel, Kasia K, Zadra, Mały, moja mama, Maciek Wojtasiewicz, Asia W, Tomek K.
Jeżeli o kimś zapomniałam to przepraszam… Byli wszyscy, na których mi zależało i nie było nikogo, kogo bym nie chciała widzieć, a to najważniejsze.

Nie mam ochoty pisać więcej… Były czerwone spodnie do munduru i uśmiech. Było tak, jak sobie tego nie wyobrażałam i z tego się cieszę. Kiedyś pomyślałam sobie: jeżeli są rzeczy, których nawet nie umiem wymyślić, na pewno mi się przytrafią. I przytrafiają mi się cały czas, bo jestem osobą, która chce żyć w bajce, a bajka ta pisze się każdego dnia…

pwd Anna Pietrucik

Palmiry 2003

Tak niedawno bolały nogi po Palmirach 2002, a tu już następne. Tym razem lepiej się przygotuję…

Już ok. tygodnia przed Palmirami zaczęły się ostatnie przygotowania do wielce oczekiwanego wyjazdu na ten rajd. Już spory czas wcześniej w Przecieku (to nasze ulubione pismo) pojawiły się informacje, na których znajdowały się informacje o tym, że w tym roku Palmiry organizuje 209DH. Mimo, że niełatwym zadaniem było zamówienie noclegu i autokaru dla, UWAGA!!! 150 osób, to oni jednak sobie z tym poradzili, za co im serdecznie dziękujemy.

Ogólnie, rajd ten miał fabułę II wojny światowej, o czym uczestnicy mogli zorientować się po przyjeździe. Jednak nie od razu. Najpierw zmyłka w postaci święta pieczonego ziemniaka, które przeprowadził Piotrek.

Prawdziwe emocje zaczęły się wieczorem. Najpierw przedstawienie prezentacji na temat II wojny światowej przygotowanej przez Łukasza. To naprawdę wstrząsnęło wszystkimi uczestnikami. Potem jednak odbyła się gra terenowa, którą przygotował znany wszystkim Zadra, wraz z pomocą zastępu starszo-harcerskiego z 209DH. Była to chyba jedna z niewielu gier, na której można było zginąć. Została ona przeprowadzona zgodnie z planem, a przy okazji okazało się, że w naszym hufcu, zarówno wśród młodych jak i starszych, nie brakuje odważnych harcerzy. Potem już tylko kolacja, herbatka i spać…

Jednak nie wszyscy chcieli przespać tamtą noc i niewielką grupą, w której i ja się znajdowałem, poszliśmy śpiewać. Nie zdążyłem się zorientować, a tu 4 rano. Boże, razem z Łukaszem musimy wstać ok. 7, obgadać co będzie na odprawie, wyznaczyć kto, co sprząta. Jednak mimo niewyspania o niczym nie zapomnieliśmy.

Po odprawie wszyscy wzięli się za sprzątanie, każdy prosił o szczotkę, wiadro z wodą i inne tego typu rzeczy. Dzięki współpracy wszystkich drużyn szybko uporaliśmy się z trudnym sprzątankiem. Potem już tylko parę chwil drogi na Palmiry, apel i do domu. To były wspaniałe dni, które na pewno zapamiętam.

Bardzo chciałbym podziękować wszystkim drużynowym, przybocznym jak i ich drużynom za współpracę i zrozumienie, że ogarnięcie takiej grupy osób nie jest łatwe. Dziękuję też 209DH za organizację.

Rambo, 209 DH

Trzeba zrobić grę historyczną

10 listopada 2003. Był poniedziałkowy pochmurny wieczór. Szłam do swojego drużynowego na Radę Drużyny. Jeszcze nie wiedziałam o niespodziance, jaka na mnie miała czekać…

Dh Mirek szybko rozwiał moje i innych zgromadzonych tam wątpliwości (była jeszcze Ola Wojciechowska z naszej – 5 DH „LEŚNI” – drużyny i Agata Brzezińska i Rafał Nojszewski z 3 DHS „ZAWISZACY”). Oświadczył krótko: jutro trzeba zrobić grę historyczną dla szczepu z okazji Święta Niepodległości…

Super – pomyślałam – jest 20:10, jutro muszę wstać o 5:00 rano, żeby pojechać na zbiórkę drużyny sztandarowej Hufca, a tu taki „psikus”. No i ten sprawdzian z francuskiego w środę – ale ten fakt już przemilczałam.
Radziliśmy chyba z 1,5 godz. Podzieliliśmy się szybko zadaniami i przed 22:00 każde z nas było już w domu i mogło się zabrać za przygotowanie swojej części.

11 listopada 2003. Pobudka o 5:00! Wstałam, zjadłam śniadanko, umundurowałam się i o 6:05 wyszłam z domu i pojechałam do Otwocka. Uroczystość zakończyła się ok. 12:30 (o niej samej napisał dh Mikołaj), a o 13:00 mieliśmy być na mszy w Józefowie.
Samochód wypchany od silnika po bagażnik przywiózł nas pod samo kościół, gdzie czekała na nas kolejna niespodzianka. Otóż Msza Św., na którą tak się spieszyliśmy odbyła się w… minioną niedzielę, tj. 9 listopada 2003…

W wynikłych okolicznościach gra odbyła się nieco wcześniej niż planowaliśmy. Najlepsze było to, że żadne z punktowych (Ola Wojciechowska, Agata Brzezińska, Mikołaj Fedorowicz i ja) nie byliśmy jeszcze do gry przygotowani. Byliśmy pewni, że po Otwocku dotrzemy do swoich domów. Tak się jednak nie stało, a gra już się zaczynała. Uratował nas drużynowy, który przez 20 minut wprowadzał uczestników w grę. My w tym czasie mogliśmy się przygotować…

Patrycja Zawłocka

Gra historyczna

„Wybiła godzina rozstrzygająca! Polska przestała być niewolnicą i sama chce stanowić o swoim losie, sama chce budować swoją przyszłość, rzucając na szalę wypadków własną siłę orężną. Z dniem dzisiejszym cały Naród skupić się winien w jednym obozie. Poza tym obozem zostaną tylko zdrajcy, dla których potrafimy być bezwzględni”

Fragmentem odezwy Józefa Piłsudskiego zaczęła się gra historyczna poświęcona Świętu Niepodległości. Celem gry było zapoznanie z wydarzeniami historycznymi związanymi z odzyskaniem niepodległości przez Polskę, przypomnienie kilku pieśni patriotycznych (zwłaszcza Hymnu Państwowego) i przybliżenie sylwetki Marszałka Piłsudskiego.

Harcerze podzieleni na cztery oddziały wojskowe mieli dotrzeć do miejsca formowania polskiego oddziału wojskowego. Miejsce, do którego należało dotrzeć w czasie gry było zaszyfrowane szyfrem, do którego kluczem było słowo JÓZEFPIŁSUDSKI. Na początku gry wszystkie grupy dostały zestaw pieśni i piosenek, z których należało wybrać jedną na każdym punkcie kontrolnym W taki sposób chcieliśmy przypomnieć harcerzom takie pieśni jak Bogurodzica, Boże, coś Polskę, Nie pytaj o Polskę (Obywatel G.C.), Pierwsza brygada, Pierwsza kadrowa, Polska (Kult), Rota, Wojenko,wojenko. Żeby nie było za łatwo pieśni trzeba było poskładać z pociętych części.

Na punktach można było dostać fragment hasła, które po połączeniu należało podać na miejscu formowania się polskiego wojska.
Pomiędzy punktami kontrolnymi, w umówionych miejscach były ukryte ponumerowane wydarzenia, które doprowadziły do odzyskania niepodległości przez Polskę. Kalendarium wydarzeń należało wpisać na odpowiednią listę, która na koniec przedstawiała co takiego się stało, że w 1918 roku odrodziło się Państwo Polskie.
Na punkcie Patrycji i Oli można było sobie przypomnieć Hymn Państwowy ucząc się przy okazji obrazkowej techniki uczenia. Natomiast Agata i Mikołaj przybliżali sylwetkę Marszałka Piłsudskiego.

Formą oceny uczestników gry było awansowanie na kolejne stopnie wojskowe podczas wykonywania zadań na punktach i między nimi. Najwyższego stopnia w 3 DH dosłużyła się Aga Fischer z oddziału „Błękitna Armia”, a w 5 DH „LESNI” – Przemysław Firląg z oddziału „Stalowe Wilki”. Zgodnie z obietnicą dostana nagrody.

Dziękujemy 32 Szczepowi DHiZ im. Pierwszego Parskiego Pułku Piechoty z Hufca Warszawa Praga Południe za materiały pomocne przy przygotowaniu gry.