BŚP 2001

23 grudnia 2001 roku przekazałem Betlejemskie Światełko pokoju na ręce ks. proboszcza parafii p.w. Św. Maksymiliana Kolbego. Odbyło się to podczas Msmizy Św.


O godzinie 9.00. Przed rozpoczęciem mszy nie zostały zapalone świece i paschał. Ubrany w mundur wszedłem razem z ministrantami i księdzem; opowiedziałem zgromadzonym parafianom o Betlejemskim Światełku Pokoju, przekazałem życzenia i światełko księdzu, od naszego światła zapalony został paschał i świece na ołtarzu.

Marcin Marczak
5 D.H. „LEŚNI”

Pewnego zimowego wieczoru padał śnieg. Ale nie to było największą atrakcją tego dnia. Bardziej istotne było przekazanie Betlejemskiego Światełka Pokoju uczniom Szk. Podst. w Michalinie. Razem z Magdą Traczyk (obie jesteśmy z zastępu „Friendsi Przyrody”) dostarczyłyśmy go p. Grzegorzowi Kopańskiemu, dyrektorowi szkoły.

Działo się to tak: zadzwoniłam do Magdy i mówię jej o co chodzi. Ona skapowała i zgodziła się pójść razem ze mną. Następnie wzięłam cały sprzęt do przekazania i pobiegłam na ul. Graniczą 26 (adres szkoły). Magda już na mnie czekała. Chciałyśmy zrobić fotki. Miały być harcerskie, więc w jako tło wybrałyśmy krzaki. Po sesji zdjęciowej był czas na „szopkę całościową”. Dyrektorowi bardzo się podobało (plik kartek, karteczek i karteluszek szczególnie). Na koniec uśmiechnął się i powiedział: Czuwaj!

Karolina Grodzka
5 D.H. „LEŚNI”

Na początku (na kilka dni przed misją) zadzwonił do mnie Miron (Mirek Grodzki) i powiedział, że jestem jestem jedną z „WYBRANYCH”. Mojej radości końca nie było. Do czasu aż dowiedziałam się o co chodzi (a na to długo czekać nie musiałam).W ów czas nie radowałam się już tak bardzo, ale duma mnie i tak rozpierała.

Misja polegała na zaniesieniu ŚWIATŁA POKOJU do stacji CARITAS przy kościele w Józefowie. Po wyjaśnieniu mi zadania, powiadomił mnie, że mogę sobie wybrać (lub nie) kogoś kto pójdzie ze mną i, że mam do wyboru dni takie i takie. Wybrałam piątek (bo akurat wtedy miałam czas).

Po kilku dość „pouczających” dniach, nastał piątek. Tego samego dnia, w szkole powiadomiłam Dyniaka (alias Kuba Wojciechowski), że spotkał go zaszczyt towarzyszenia mi w Misji. Zgodził się, oczywiście (khe, khe, khe).

Wieczorem, około 18.15, wyruszyliśmy, zabierając ze sobą Mysz Aleksandrę (Aleksandrę Wojciechowską), na spotkanie z przeznaczeniem. Po drodze spotkaliśmy Mirona, Sylwię Strz. i don Wieprza (Jaśka Wojciechowskiego) jadących na Wigilję hufcową. Miron podrzócił nas do siebie, dał nam świczuszkę, życzeń nam nie dał, bo się skończyły i pouczył nas co mamy zrobić, gdyby nikogo nie było w CARITAS-ie. No o poszliśmy…

W CARITAS-ie nie było nikogo (no bo po co?), więc (podłóg wskazówek Mirona) poszliśmy do księdza proboszcza!!! Ale i tu była trochę „kiszka”, bo zamiast proboszcza powitał nas pleban i było jakoś tak nie fajnie, ale lepiej opowiem jak to było (ale krótko).

Umówiliśmy się, że Dyniak walnie jakąś pseudo dyplomatyczną gatkę, Mysza złoży życzenia od drużyny, hufca i całego ZHP, a ja wręczę Światełko i będę siedzieć cicho. Kiedy już znaleźliśmy się na miejscu, wyciągnęłam zapałki i zapaliłam świczkę trzymaną przez Olkę, a Dyniak zadzwonił do domofonu. Odebrał kapelan [który później okazał się być moim katechetom, ale mnie nie poznał (na szczęście)] i powiedział, że u nich harcerze już byli, po czym padło chóralne „Eeeee… Ale jak to?!”. Ksiądz pośpieszył z wyjaśnieniem, że byli tu harcerze z Józefowa, a Dyniak walnął (wielce „dyplomatycznie”), że to pewnie jakieś podrobione lamy z… (tu Olka szeptem nakazała mu się zamknąć-i dobże). Końcem końców ksądz nas wpuścił i odstawił wieeeeeelką plamę chcąc odpalić od nas swoją świeczkę nie biorąc tej, którą my chcieliśmy mu wręczyć. Gdy mu wyjaśniliśmy w czym rzecz, stwierdził, że możemy sobie ją wziąć na pamiątkę, po czym przyjął świeczkę właściwą i wręczył nam swoją. A potem Mysza Aleksanderka wyskoczyła z życzeniami, potem ksiądz się z nami pożegnał i „kazał” nam sobie pójść, bo jest zajęty (kurcze! :<).
Po wykonaniu misji byliśmy wielce zawiedzeni.Nie dość, że proboszcz nie przyszedł się z nami przywitać (pleban nawet się nie trudził, by zawiadomić go o naszym przyjściu), to wszystko było nie tak.Spodziewałam się trochę więcej, zwłaszcza, że to Światło ma nieść radość i pokój, nie niezadowolenie, że się komuś przeszkadza.

Mimo wszystko jednak uważam, że to bardzo piękny zwyczaj i szczerze życzę jego pomysłodawcom wszystkiego najlepszego.

CZUWAJ I SŁAWA!!!
Dużo uśmiechu (i powodów do niego) i radości
oraz wszystkiego najlepszego w Nowym 2002 roku życzy Wam

Ciocia Karinka
5 D.H. „LEŚNI”

I świeć przykładem, świeć – BŚP 2001

Będąc, co prawda wyrosłym już, fanem „Ulicy Sezamkowej” mogę powiedzieć, że sponsorami 16 dnia grudnia roku 2001 były następujące słówka: świecenie, świece, światło, Betlejemskie Światełko Pokoju, harcerze.

Wieczorem, 16 grudnia 2001 r., już po raz trzeci światełko z Betlejem zapłonęło w kościele oo. Pallotynów w Otwocku. Po raz trzeci również właśnie otwoccy harcerze sprawili, że owo światełko, niejako boczną drogą (oficjalna to: Łysa Polana, Kraków, Częstochowa, Warszawa i reszta kraju), bezpośrednio z granicy trafiło pod strzechy mieszkańców powiatu otwockiego. Tu szczególne podziękowania dla: Tomka i Asi Kuczyńskich, Tomka Kępki, Sylwii Czamary, Pawła Pawłowskiego, Ewy Krzeszowskiej, Maćka Dymkowskiego, Oli Kasperskiej i Sylwii Woś, którzy odebrali światełko na granicy RP od skautów słowackich.

Tak naprawdę, to betlejemski ognik był w Otwocku już około godziny 19.00. 60 minut później odbyła się uroczysta msza święta. Jej oprawą zajęli się harcerze z naszego hufca instruowani przez Michała Łabudzkiego (Dzięki!) – procesja na „wejście” i „wyjście”, czytania, psalm i wszystkie inne śpiewane części mszy, procesja z darami, modlitwa wiernych i oczywiście przekazywanie i dystrybucja światełka wśród zgromadzonych ludzi (ktoś musiał przecież pilnować, żeby ten cenny płomyk nie został zdmuchnięty). Wszyscy obecni mogli zabrać pokojowy ognik do domu zaraz po zakończeniu mszy. Uroczyste przekazanie BŚP na ręce zaproszonych przedstawicieli władz miasta oraz księży odprawiających to wieczorne nabożeństwo odbyło się jeszcze w trakcie mszy świętej.

Z braku odpowiednio nastrojowego rzeczownika pozwolę sobie powiedzieć, że niejako atrakcją, a dla większości, podejrzewam, niespodzianką była „Pieśń pożegnalna” zagrana na kobzie przez Pawła Brągoszewskiego, niegdysiejszego „naszego” harcerza. Dzięki!

Wychodzący z kościoła ludzie „odprowadzani” byli do samej bramy przez szpaler harcerzy z pochodniami. Idąc tą aleją naprawdę czuło się, że to światło jest wszędzie (patrz: początek tekstu).

Zaproszenie za uroczystość przekazania BŚP przyjęli liczni mieszkańcy oraz:

Przewodnicząca Rady Powiatu – Zofia Szymańska-Avakumowić, Starosta Powiatu – Jarosław Kozłowski, Przewodniczący Rady Miasta – Lech Barszczewski, Prezydent Miasta – Krzysztof Boczarski, Wiceprezydent Miasta – Artur Brodowski, Naczelnik Wydziału Kultury Urzędu Miasta – Leszek Korczak, Dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury – Czesław Woszczyk, Prezes PTTK w Otwocku – Jerzy Kudlicki, Radna Alicja Azulewicz, Radny Mateusz Kudlicki, Radny Michał Bany.

Mszę celebrował ksiądz proboszcz – Tomasz Pławny.

STRZ

XXXII Zjazd ZHP – okiem delegata

W dnich 6 – 9 grudnia 2001 w Warszawie odbył się XXXII Zjazd ZHP. Zjazd zbiera się co 4 lata. Jest najwyższą władzą w naszym Związku: ocenia ustępujące władze, przyjmuje główne cele strategiczne na najbliższe 4 lata i wybiera nowe władze, które za zrealizowanie tych celów będą odpowiedzialne.

NA POCZĄTEK KILKA INFORMACJI STATYSTYCZNYCH.

Do Warszawy przyjechało 273 instruktorów z całej Polski. Wybrani zostali przez 20.000 instruktorów. Bardzo cenne było to, że wśród delegatów byli zarówno doświadczeni instruktorzy z wysokimi stopniami harcerskimi jaki i bardzo młodzi instruktorzy, którzy są dopiero na początku drogi instruktorskiej. Byli delegaci, którzy na co dzień pracują bezpośrednio z harcerzami (np. drużynowi) jak i tacy, którzy zajmują bardziej eksponowane stanowiska (odpowiadające wojewodom). 1/3 uczestników Zjazdu były kobiety. Jest to o tyle dziwne, że największą grupą zawodową byli nauczyciele. Szkołę skończyłem już kilka lat temu, ale chyba dobrze pamiętam, że panowie nauczyciele należeli do mniejszości. No, ale mniejsza o to. To nie był jedyny fenomen tego Zjazdu. Ponad 2/3 delegatów było na Zjeździe pierwszy raz. Co zdaje się potwierdzać dość niska średnia wieku. Aczkolwiek ponad 60% zdążyło już zdobyć najwyższy stopień harcerski – harcmistrza. Świadczy to o fakcie, że na obradach zjawili się ambitni instruktorzy. 2 delegatów było po raz ósmy na Zjeździe. Czyli mają za sobą ponad 30 – letnie doświadczenie w obradowaniu (8 razy 4 lata = 32). Ich wiedza niewątpliwie się w czasie obrad przydała.

ZJAZD ODWIEDZILI LICZNI GOŚCIE.

Wśród nich byli: przedstawiciele Prezydenta, kilku ministerstw, parlamentu, innych organizacji harcerskich działających w Polsce (w tym ZHR), polskich harcerzy z Czech, Litwy, Białorusi. Przez cały czas obrad był obecny kapelan ZHP, hm. ks. Jan Ujma, który codziennie odprawiał Mszę św. dla uczestników Zjazdu. Szczególnym gościem był Prymas Polski, kardynał Józef Glemp. Przyznał, że nie wymyślono lepszego wynalazku do wychowywania młodych ludzi jak harcerstwo. Powiedział, że cieszy się na spotkanie z harcerzami, ze względu na naszą „tężyznę ducha”. „Wiek XXI musi być wiekiem ideałów, zwrócenia się ku wartościom niezmiennym, stałym”, które się z pewnością obronią „ale w obronie muszą stanąć ludzie młodzi, odważni, natchnieni ideami, stający w obronie wartości” – harcerze.

Wszyscy goście podkreślali, że harcerstwo zawsze miało ambitne cele, ściśle związane z życiem kraju i potrzebami ludzi. Prawie każdy z występujących gości był kiedyś harcerzem.

ZADANIA ZHP NA NAJBLIŻSZE 4 LATA.

Delegaci wybrali spośród siebie kilka komisji, które zajmowały się kilkoma zagadnieniami ważnymi dla ZHP. Efektami pracy tych grup są uchwały, które określają najważniejsze tematy, z którymi będą musiały się zmierzyć nowe władze (są to problemy finansowe, organizacyjne i programowe).W jednej z uchwał czytamy, że harcerstwo to połączenie zdobywania wiedzy, praktycznych, życiowych umiejętności oraz podejmowania konkretnych działań na rzecz ludzi i środowiska. ZHP uczy życia aktywnego, w którym nie ma miejsca na nudę, monotonię i nałogi. W sposób świadomy przygotowujemy harcerzy do dorosłego życia i budujemy społeczeństwo obywatelskie.

Zjazd postanowił, że harcerstwo dalej będzie przykładało dużą wagę do wychowania patriotycznego rozumianego jako przygotowanie do integracji europejskiej przy zachowaniu, kultywowaniu i poszanowaniu kultury narodowej, dbałości o historię narodową, wychowanie dla Polski.

Dużą wagę mamy przykładać do mocniejszego zaznaczenia swojej pozycji na wsi. Harcerstwo chce pomóc w wyrównywaniu szans przy starcie w dorosłe życie młodzieży wiejskiej i miejskiej.

NOWY STATUT ZHP

Zjazd wprowadził liczne poprawki do Statutu ZHP, najważniejszego dokumentu regulującego funkcjonowanie związku. Wprowadzenie poprawek miało na celu usprawnienie działania Związku i dostosowanie go do aktualnej sytuacji, w której Polska się znajduje. Do najważniejszych zmian należą: doprecyzowanie zakazu prowadzenia działalności partyjnej przez członków ZHP, ograniczono prawo wybierania władz ZHP, w tym komendanta hufca do czynnych instruktorów, do komendy hufca zaliczono komendanta hufca (dotychczas komendant hufca i komenda hufca funkcjonowali w statucie osobno, wprowadzono instytucję zjazdu sprawozdawczego hufca (organizowanego w połowie kadencji władz hufca i rozpatrującego sprawozdanie komendy za okres od ostatniego zjazdu), wprowadzono możliwość powołania skarbnika hufca, zapisano zasadę mówiącą, że składka członkowska ZHP jest powszechna i obowiązkowa dla wszystkich członków ZHP (w tym zuchów i harcerzy NS).

§ 3 Statutu ZHP określa główne cele działania ZHP:

1) stwarzanie warunków do wszechstronnego, intelektualnego, społecznego, duchowego, emocjonalnego i fizycznego rozwoju człowieka,

2) nieskrępowane kształtowanie osobowości człowieka odpowiedzialnego, przy poszanowaniu jego prawa do wolności i godności, w tym wolności od wszelkich nałogów,

3) upowszechnianie i umacnianie w społeczeństwie przywiązania do wartości: wolności, prawdy, sprawiedliwości, demokracji, samorządności, równouprawnienia, tolerancji i przyjaźni,

4) stwarzanie warunków do nawiązywania i utrwalania silnych więzi międzyludzkich ponad podziałami rasowymi, narodowościowymi i wyznaniowymi,

5) upowszechnianie wiedzy o świecie przyrody, przeciwstawianie się jego niszczeniu przez cywilizację, kształtowanie potrzeby kontaktu z nieskażoną przyrodą.

NOWE WŁADZE ZHP

Zjazd był historyczny z kilku powodów. M. in. z tego, że na najwyższe funkcje w ZHP (Naczelnik i Przewodniczący) kandydowały po dwie osoby. Dotychczas delegaci na głosowaniu nie mieli wyboru – był tylko jeden kandydat. Ostatecznie Naczelnikiem wybrany został hm, Wiesław Maślanka (dotychczasowy Naczelnik) a Przewodniczącym hm. Wojciech Kutner (jego sylwetkę prezentujemy obok)

„BĄDŹMY WYRAŹNI, BĄDŹMY CZYTELNI”

Utkwiło mi, mam nadzieję na długo, w pamięci hasło Zjazdu. Ks. kapelan porównał sytuację ZHP do Kościoła na zachodzie. Wszędzie tam, gdzie Kościół ma problemy wynika to z tego, że nie jest wystarczająco czytelny. Jeżeli harcerstwo chce być silna organizacją, to musi byś wyraziste – musi mieć jasno sprecyzowane ideału i ku nim powinno podążać. Inaczej jego pozycja w społeczeństwie będzie taka jaki ZHP bywa czasem – nijaka.

Kolejny, XXXIII Zjazd odbędzie się w 2005 roku. Też się wybieram. Mam nadzieję, że tym razem większą ekipą…

Mirek Grodzki

Ks. Prymas na XXXII Zjeździe ZHP

Przemówienie Ks. Prymasa na XXXII Zjeździe ZHP.

Kochani!

Druhny i Druhowie!

Tym wezwaniem obejmuję dziś wszystkich – starszyznę i młodzież; kapłanów i świeckich. Wszyscy bo-wiem w słowie: harcerz, harcerka znajdujecie swój ideał, powołanie zadania wytyczone na przyszłość. Cieszę się z tego spotkania – ono jest zawsze ukazaniem tężyzny ducha. Bo chociaż jesteście młodzi i piękni, to przecież piękno, które wypływa z postawy jest czyś ważniejszym od sprawności fizycznej, od zgrabności, od każdego powabu, który możemy uzyskać przez czynniki zewnętrzne.

Przed Wami jest przyszłość i każdy z Was wpatruje się bardziej w dzień jutrzejszy. Ale warto, wspomnieć także przeszłość, gdyż daje to perspektywę drogi do przebycia. Pozwólcie, że cofnę się do XIX wieku. Rok 1815, po odwrocie wojsk napoleońskich spod Moskwy i po przygnębieniu wywołanym klęską – w Polsce pod zaborami pierwsza głosem nadziei odezwała się młodzież, dając najpiękniejsze świadectwo z początku XIX wieku. Byli to filomaci i filareci, Adam Mickiewicz, Tomasz Zan…

To właśnie młodzież potrafiła natchnąć na nowo duchem nadziei społeczeństwo, jakże jeszcze przy-gnębione. I tak pozostało przez cały wiek XIX – wiek zrywów, powstań, ofiarności, uporu, twórczego konstruowania przyszłość ojczyzny. Przyszedł wiek XX. Trzeba powiedzieć, że nie wymyślono lepszego i piękniejszego ruchu dla młodzieży niż skauting i harcerstwo. To ten ruch zdominował myśl patriotyczną, wychowawczą, egzystencjalną . W tym wieku, który był czasem dwóch wielkich totalitaryzmów i dwóch wielkich wojen światowych, czasem wielkiej zagłady, czasem poniżenia człowieka – to właśnie z harcerzy wyrastali ludzie, którzy nie poddawali się ponieważ mieli siłę ducha, mieli miłość ojczyzny, która rodziła się z miłości Boga i bliźniego.

I oto rozpoczęliśmy nowe stulecie – wiek XXI, w którym to Wy stworzycie podwaliny pod nowy okres historii Polski i historii Kościoła i wpłyniecie w wybitny sposób na postawy młodzieży. Czym jest nowy wiek. Jak się objawił? Czy mamy sielankę? Czy mamy tylko dobrobyt? Czy mamy tylko demokrację i wolność?

W krajach, które zaznawały dotychczas tylko uporządkowanego życia nagle przychodzi uderzenie, które paraliżuje świat i odbiera odwagę. Naraz ci odważni, pewni siebie, dumni ze swoich osiągnięć stają się przygnębieni, cierpiący, szukający porady, pomocy…

Dlatego wiek XXI musi stać się czasem zwrócenia się ku wartościom i to ku wartościom niezmiennym, stałym, ku ideałom. Człowiek się załamuje, bo nie wie, co będzie jutro, ale gdy mamy trwałe zasady – wówczas wiemy, co będzie jutro, bo jutro będą istniały te same wartości, aby człowieka budować. Istnieje jednak równocześnie pokusa odwołania się do wartości “na dzisiaj” – skierowania się ku wartościom wątpliwym i chimeryczne – dzisiaj są te, jutro będą inne. Świat takich wartości prowadzi do zniweczenia. I myślę nie tylko o bombardowaniu Afganistanu i o polowaniu na bin Ladena, Myślę też na przykład o tym, ze w dzisiejszym świecie jest coś co mówi: sklonujmy człowieka, może się da z niego zrobić takiego potworka, którym będziemy łatać ludzi starszych i przedłużymy życie ludzkie do 150 – 200 lat; będziemy hodować sobie staruszków… To jest czarna wizja, ja nawet nie chcę jej dalej kontynuować, gdyż żyje wielką nadzieją Bożą, że tak nie będzie, że ludzkość się obroni, Żeby jednak ją obronić muszą stanąć dzisiaj ludzie młodzi natchnieni ideałem, stający w obronie wartości, z których to najważniejsza jest godność ludzka, jakże piękna w tym odcinku ziemskiego życia. Przynoszę wam serdeczne pozdrowienia od całego Kościoła, który reprezentuję jako następca Apostołów.

Przekazuje Wam wyrazy gorącej miłości do was, miłości twórczej, kreatywnej, która zmierza ku temu, by z was wyrośli żołnierze, ale nie po to, aby ginąć pod Monte Cassino i na wielu innych frontach, jak w ubiegłym stuleciu. Pragniemy dla Was takiej kreatywności, która może wydobyć człowieka z jego przygnębień, z jego załamań, z tych czarnych wizji, która mówi, że będzie jeszcze gorzej, że będzie większe bezrobocie. Itd.

Musimy stanąć przy człowieku, po to, by nie tracił nadziei, aby zechciał uwierzyć, że ten człowiek, który koło niego staje jest człowiekiem przyjaźni, że można mu ufać. Bo dzisiaj jest tak, że na ulicach, w zakładach pracy, na uczelniach, człowiek nie ufa człowiekowi.

Tak nie może być w harcerstwie. Jesteście przecież tymi, którzy mówią do siebie DRUHNO, DRUHU, a to znaczy – ja tobie wierzę. Jest bardzo potrzebne byśmy umieli sobie wierzyć, gdyż tylko na takim fundamencie zbudujemy przyszłość.

Wciągajcie więc w wasze szeregi obijających się, nie wiedzących co robić, wątpiących, żyjących „z dnia na dzień”, tych, którym wydaje się, że może jakiś narkotyk go czasem wyzwoli.

Trzeba Wam życzyć takiej siły ducha, która powie człowiekowi, który stoi obok – patrz na mnie. Możesz patrząc na mnie odzyskać wiarę, bo wiary w człowieka nie wzbudza się argumentami, przekonywaniem, tylko przykładem.

Kochane druhny, kochani druhowie, Żyjcie tak, by ten stojący obok was mógł z was czerpać wiarę i miłość.

Niech wasze szeregi będą zwarte, niech kształtuje się umiejętność pomagania sobie, a to wszystko w imię drugiego człowieka, jego godności, w imię naszej Ojczyzny, którą trzeba kochać.

Gwarantem miłości Ojczyzny zawsze będzie Kościół i chciałbym takim przesłaniem was umocnić; przekazać tę wierność, której dochowam. Pragnę dziś mocą mojego powołania być jak najbliżej waszych ideałów.

Prymas Polski kardynał Józef Glemp

Harcerskie rekolekcje 2001

Nadrzędnym celem Związku Harcerstwa Polskiego jest zgodnie z zasadami skautingu przyczynianie się do rozwoju młodych ludzi w taki sposób, aby w pełni mogli wykorzystać i rozwijać swoje możliwości duchowe.

Wszystko to po to, żeby mogli nieustannie dążyć do poszukiwania głębszego zrozumienia i pełniejszego kierowania się w życiu chrześcijańskim systemem wartości, który zawarty jest nie tylko w Dekalogu, ale także Przyrzeczeniu i Prawie Harcerskim. Miłość, nadzieja, dobro, prawda, sprawiedliwość i przyjaźń stanowią harcerski system wartości. Rozwój duchowy osiąga się wypełniając obowiązki wobec Boga, Ojczyzny, innych ludzi i samego siebie.


O tym mówił Naczelny Kapelan ZHP, ks. Jan Ujma na rekolekcjach harcerskich, które odbywały się 9 i 10 grudnia 2001 w kościele oo. Palotynów w Otwocku.

Rekolekcje zaczęły się na niedzielnej mszy św. odprawianej dla młodzieży. W poniedziałek dolnym kościele przygotowaliśmy liturgię Słowa Bożego. Na początku nabożeństwa, przy dźwiękach muzyki i blasku świec Kasia Stolarska i Julita Duszyńska (obie z 7 D.H.) czytały fragmenty opowiadań o spotykaniu Boga w życiu codziennym.


Myślą przewodnią drugiej części rekolekcji była pamięć o ludziach, którzy umacniali harcerstwo duchowo, wspierali nas w trudnych chwilach i pogłębiali naszą wiarę. Ksiądz Ujma przypomniał Andrzeja i Olgę Małkowskich, Stanisława Broniewskiego, Aleksandra Kamińskiego, Stefana Mirowskiego i bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego. Usłyszeliśmy o potrzebie autentyzmu i wyrazistości w naszym życiu harcerskim i pozaharcerskim. Powinniśmy częściej zastanawiać się nad tym jakimi jesteśmy harcerzami i chrześcijanami. Harcerze zadbali oczywiście również o część muzyczną.

Po części „oficjalnej” zaprosiliśmy księdza kapelana do kawiarenki parafialnej, gdzie mogliśmy porozmawiać z księdzem przy szklance pysznej herbatki z cytryną i cieście. Były także wspomnienia z czasów jak Jurek Lis był u księdza ministrantem w józefowskiej parafii M.B. Częstochowskiej i jak piętnaście lat temu kapelan zwiedzał rowerem otwockie bagna. Ks. Ujma bardzo ciepło wspominał swojego proboszcza z tamtych czasów, ks. prałata Wincentego Malinowskiego. Na pewno nie wszyscy wiedzieli, że ks. Malinowski był ostatnim kapelanem harcerskim o-kręgu warszawskiego przed 1939 rokiem.


W podziękowaniu za Słowo Boże podarowaliśmy księdzu kapelanowi zdjęcia z niedzielnej mszy rekolekcyjnej i plakietkę Szczepu Józefów. Ksiądz kapelan obiecał, że od razu powrocie zawiesi pamiątkowe zdjęcia w Głównej Kwaterze ZHP. Ksiądz zasugerował nam, żebyśmy częściej spotykali się w kościele w mundurach harcerskich, np. na comiesięcznych mszach harcerskich [najbliższą okazją do tego będzie uroczyste przekazanie mieszkańcom i władzom powiatu Betlejemskiego Światła Pokoju – 16 grudnia 2001 o 20:00 w kościele oo. Palotynów].
I tą dobrą radą zakończyły się pierwsze rekolekcje harcerskie w Hufcu Otwock. Pierwsze, ale nie ostatnie.

Jan Wojciechowski
5 D.H. LEŚNI

Dzwonki i zapadła cisza… – harcerskie rekolekcje

Dziewiątego grudnia mieliśmy bardzo mroźny wieczór. Około wpół do ósmej ja i Karinka Zielińska zostałyśmy zapakowane, do Toyoty Mirona Grodzkiego i wywiezione do Otwocka, na Żeromskiego do kościoła Pallotynów.


Gdy weszliśmy do środka już czuło się coś niezwykłego i nierutynowego w świątyni. Sam kościół ma jakąś atmosferę, ale chodzi o przygotowania, czynione szybko, bo były to już detale i za chwilę miała rozpocząć się msza. Po lewej odbywały się próby mikrofonu, po prawej, bracia Rudniccy synchronizowali ruchy i coś omawiali.

W kościele zbierali się harcerze i „cywile”; to trochę smutne, ale to oni stanowili większość.

Dzwonki i zapada cisza, a potem szum, gdy ludzie się podnieśli i zaczęli popatrywać z zainteresowaniem na środkowe przejście. Szła nim kilkunasto (?) osobowa kolumna, którą otwierali bracia (Marek i Michał) Rudniccy, trzymali oni świece, które zwykle wnoszą starsi ministranci. Ministrant z krzyżem, dwaj księża – jeden od Pallotynów i ksiądz Ujma – i reszta – kilku ministrantów.

Na „scenie” pojawił się Michał Łabudzki i rzucił kilka słów komentarza oraz zacytował list św. Pawła. Robił to kilka razy. To było nieoficjalne otworzenie rekolekcji. Ksiądz słowem wstępu powiedział o harcerzach i nastała rutyna, aż do czytania przed ewangelią i psalmem. Oba czytania _ Stary Testament i list – przeczytał Jerzy Lis, a psalm śpiewał Kinga Duszyńska. Ewangelię czytał i komentował ksiądz Jan Ujma.

Robił to bardzo umiejętnie. Opowiadał o Betlejemskim Świetle Pokoju, wspominał o niezwykłym paradoksie: Światło Pokoju – z miejsca gdzie ludzie się mordują – giną dzieci i kobiety, a to dlatego, że nikt nie chce ustąpić i pójść na kompromis. Ale mówił, że gdy po raz pierwszy je (Światełko) odbieraliśmy to były przy tym trzy osoby: on, bardzo młoda harcerka i instruktor. Pierwsze przekazanie odbyło się w 1990 roku.

Mówiąc o sobie wspominał, że pochodzi z Częstochowy (jak Muniek Staszczyk!:) ^-^), tam się wychował i został harcerzem (to było trochę inaczej niż dziś, ale wyznawał dzisiejsze idee), ale jego miastem jest Józefów, szczególnie ten, gdy proboszczem był ksiądz Wincenty Malinowski (dziś świętej pamięci).

To młodzież miała jego uczyć prowadzenia mszy. Mimo że nie chodził (?) w dżinsach i z gitarą, ta młodzież go pokochała i została jego dziećmi”. W części refleksyjnej mówił o bardzo trudnej harcerskiej drodze, o świadectwie i służbie Bogu (potu przyrzeczenia przy krzyżu). To my, harcerze, jesteśmy światłem świata. Cytował Prymasa Glempa „o tym, że w XXI wieku musimy się zwrócić ku harcerskim wartościom i nie możemy pozwolić by błędy XX wieku – wieku totalitaryzmu, dwóch wojen światowych, wieku holokaustu itd. – zostały powtórzone.”

Sugerował nam byśmy zadali sobie pytanie – każdy z osobna – „Quovadis homo? Quovadis harcerzu?” Czy my bylibyśmy zdolni do takich poświęceń jak harcerze z Szarych Szeregów? Ja sądzę, że jestem tchórzliwym małym zwierzątkiem, którego nie byłoby stać na takie poświęcenie.

Myślę, że powinniśmy sobie zadać – jednak – pytanie – „Quovadis?” – to motyw przewodni. Dh. Ujma był zmęczony podróżą, a po za tym opowiadał tak ciekawie, że nie zauważyliśmy nieubłaganie płynącego czasu. Kazanie jak i msza skończyły się. Wszystko po staremu. Na koniec, na odchodne, w ramach harcerskiego pozdrowienia, odśpiewaliśmy – dość fałszywie – „Modlitwę harcerską”(?).

Pewnie Mirek Grodzki (którego pozdrawiam!) to wytnie [pewnie tak – MG] , ale pomyślcie przez parę minut przed snem o tym co było wtedy waszym ideałem i co was pchnęło by zostać jednym z nas, a co dziś by być nim nadal?…

Pozdrawiam i do następnego numeru

Czuwaj i Sława!

Ps. Co do darów, to były standardowe + krzyż harcerski i świeca (jako ogień)

Wasza Olka Wojciechowska

5 D.H. „LEŚNI”

Ps. Co do darów, to były standardowe + krzyż harcerski i świeca (jako ogień)

Było zimno… – rekolekcje harcerskie

Przede wszystkim było zimno. Czekaliśmy około 10 minut, zanim zaczęła się msza. W tym czasie zdążyliśmy (a przynajmniej ja) zmarznąć.

Po czasie odpowiednio długim msza się rozpoczęła. Środkiem przeszła kolumna składająca się z: Marka (R.) i Michała (też R.) – obaj trzymali świece – księży (dokładnie dwóch, w tym nasz kapelan) i ministrantów (chyba sześciu). Msza rozpoczęła się standardowo. No… prawie, bo ksiądz powitał się z „cywilami” normalnie, a z nami – harcerzami – po harcersku.

Dalej było tak jak zwykle, aż do ewangelii. Po ewangelii było (standardowo) kazanie. A kazanie standardowe nie było i to żadną miarą.

Prowadząc kazanie ksiądz Ujma odwoływał się do harcerzy, ich (naszego) postępowania, od czasu do czasu napomknął o II wojnie światowej, jej horrorze i o Szarych Szeregach. Ale zanim ksiądz zdążył nam objaśnić ewangelię, zaczął opowiadać nam o sobie (troszeczkę). Dowiedzieliśmy się m.in., że nigdy nie udzielał pierwszej komunii.

Potem przeplatał kazanie własnymi wspomnieniami i anegdotkami ze swego życia. Wspominał lata kiedy jeszcze był piękny i młody, i nie był księdzem (dopiero miał nim zostać), i mieszkał w Józefowie. Jak spacerował po naszych pięknych lasach (Ha! duma mę rozpera! 🙂 ^-^) i w ogóle…

Powiedział, że mszy, a raczej jej prowadzenia, nauczyła go „Oaza” i Ruch „Światło Życie”. Mówił też, że przyrzeczenie harcerskie składał w Częstochowie (gdzie się urodził, uczył i wychował) wraz z klasą, a w roku 1990 (wtedy gdy pojechał po raz pierwszy by odebrać Światełko Pokoju) prymas złożył mu propozycję, aby zaczął pełnić funkcję kapelana naczelnego ZHP. No i się zgodził. 🙂

A potem ksiądz już nie przeplatał… już tylko wspominał… (uśmiech ^-^)

W pewnym momencie, gdy ks. Jan dzielił się z nami swoimi wspomnieniami (bądź co bądź ciekawymi), przerwał i przyznał, że przed mszą harcerze „kazali” mu mówić bardziej „ekologicznie” (znaczy się o nas), ale „troszkę” się rozkręcił [śmiech (tym razem także księdza)], bo tu jest jego ukochany Józefów (Ha! Moje miasto! m.in. 🙂 ), w którym mieszkał, pracował, spacerował po lasach i w końcu został księdzem i naszym kapelanem.

Potem ksiądz skończył kazanie, potem wszystko było po staremu, a potem był koniec. A koniec był iście niestandardowy i iście harcerski. Otóż „odśpiewaliśmy” (a raczej odfałszowaliśmy) „Modlitwę harcerską” i było super. Było naprawdę wzniośle (no…, może poza tym, że wszyscy śpiewali trochę za cicho, a obok mnie Miron fałszował, próbując wydobyć z siebie wysokie tony, argh…), „harcerzowo” i nastrojowo.

Trudno w to uwierzyć, ale msza zleciała strasznie szybko. A przynajmniej miałam takie wrażenie, bo druh ksiądz Jan Ujma nie przynudzał (tak jak ma to w zwyczaju większość księży) i dzięki temu msza była duuuuuuuuuuuuuużo ciekawsza i „krótsza” (i nawet spać mi się nie chciało!)

Ach! Bym zapomniała! Przez pół mszy (do kazania) Maro (Marek Rudnicki) i Miś (Michał Rudnicki) trzymali świece, a przez drugie pół siedzieli obok ministrantów. Maro miał minę jakby był natchniony, a Miron (Mirek G.) próbował go rozśmieszyć (A to świnia! Miruś nie obraź się 🙁 ).

No to CZUWAJ – cie i SŁAWA!

Pozdrawiam(!) 🙂 😉 ^-^

Wasza Ciocia Karinka Zielińska alias Sawa!

Wy jesteście światłością świata – BŚP 2001

Nadchodzi czas świąt Bożego Narodzenia. Czas pełen ciepła i radości, choinki, łamania się opłatkiem, prezentów i życzeń. Do harcerskiej bożonarodzeniowej tradycji na stałe weszło Betlejemskie Światło Pokoju. Niesione światło jest symbolem miłości, pokoju, nadziei i braterstwa.

„ Wy jesteście światłością świata…
Nie zapala też się światła i nie stawia pod korcem,
ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim,
którzy są w domu…”
(Mt 5, 14-15)

Na czym polega akcja Betlejemskiego Światła Pokoju?
Betlejemski ogień bezustannie płonie w Grocie Narodzenia Pana upamiętniając przyjście na świat Chrystusa – Boga Miłości. Oznacza Dzieciątko Jezus, Mesjasza przynoszącego pokój, który jest wyzwoleniem od różnorodnych zniewoleń wewnętrznych, od ludzkiego grzechu, prywaty, nałogów, nieczystości. Wyzwala ludzi od rozpaczy, daje im sile i nadzieje.

W XII wieku uczestnik wypraw krzyżowych po raz pierwszy przywiózł Ogień z Betlejem, dar dla swoich krewnych i rodaków, symbol Najwyższego Dobra.

Spalająca się świeca symbolizuje oczekiwanie, okres adwentu, oznacza pełną ofiarę poprzez całkowite spalanie się. Jest symbolem blasku, a wiec promieniowania dobrem, rzetelności, przykładem, pogoda ducha, miłości do ludzi i świata. Ten płomień to również solidarność z ubogimi, łączenie się z Chrystusem, który narodził się przecież w ubóstwie.

Harcerskie rekolekcje, czyli przygotowanie duchowe…

Harcerze Hufca Otwock przygotowania do całej akcji rozpoczną od harcerskich rekolekcji. Jest to forma duchowego przygotowania do uroczystości przekazania BŚP oraz Świąt Bożego Narodzenia. Rozwój duchowy to jedno z zagadnień metody harcerskiej. W tym roku rekolekcje poprowadzi dla nas Naczelny Kapelan ZHP ks. hm Jan Ujma. Będą trwały dwa dni: 9 i 10 grudnia, o godz. 20.00.

Tradycyjnie już skorzystamy z gościny księży Pallotynów w Otwocku przy ul. Żeromskiego..

Na rekolekcje chcemy zaprosić nie tylko harcerzy i przyjaciół, ale również rodziców i otwocką młodzież.

Uroczystość przekazania BŚP władzom miasta i mieszkańcom Otwocka

Betlejemskie Światło Pokoju dociera do nas dzięki sztafecie skautowej zapoczątkowanej przez skautów z Austrii, którzy odpalają ogień w Betlejem i przekazują go dalej jako symbol pokoju, braterstwa, miłości, jedności skautów na całym świecie.

Polscy harcerze tradycyjnie otrzymują ogień od skautów słowackich na Łysej Polanie w Tatrach. Stąd Światło przenoszone jest na „Głodówkę” – do harcerskiego ośrodka, gdzie w najwyżej w Polsce położonej kapliczce odprawiana jest msza święta. Następnie ogień wędruje do Krakowa, na Jasną Górę i do Warszawy, a potem już do wszystkich chorągwi i hufców, a nawet dalej, za granice naszego kraju. W każdym miejscu Światło przekazywane jest bardzo uroczyście, z przepiękną oprawą, w towarzystwie gości i delegacji poszczególnych harcerskich środowisk. W Otwocku już po raz trzeci przywędruje Betlejemski Ogień bezpośrednio z Łysej Polany. Jeszcze tego samego dnia, 16 grudnia 2001 w niedzielę o godz. 20.00, w kościele księży Pallotynów w trakcie uroczystej mszy przekażemy ten ogień na ręce władz miasta wszystkim mieszkańcom Otwocka i okolic. Warto wybrać się z całą na wieczorną mszę w Otwocku.

Podobnie jak w latach ubiegłych, ZHP podejmuje akcje wspólnie z Wigilijnym Dziełem Pomocy Dzieciom, organizowanym przez CARITAS Polska.

Jurek Lis

Wyprawa po ogień – BŚP 2001

Rok temu na Głodówkę po betlejemski ogień pojechała cała drużyna sztandarowa – był autokar, spotkanie z artystami ludowymi, kominek itd. Tym razem było troszkę inaczej.

Na Głodówce zjawiliśmy się w skromnej, dziewięcioosobowej reprezentacji, po dwóch dniach jeżdżenia na nartach i chodzenia po górach. Samej wyprawie towarzyszył zupełnie inny – ale też fantastyczny – nastrój.

Na ogień oczekiwaliśmy już na Głodówce. Mieliśmy okazję obejrzeć z bliska nowego gospodarza ośrodka. Zapytał skąd jesteśmy. Jak usłyszał, że z Otwocka, dziwnie gorliwie uścisnął nam ręce… Potem ktoś krzyknął, żeby ktoś przyszedł na dół po coś. Oczywiście poszedł Kuczyn. I w sumie dobrze na tym wyszedł, bo zadali mu kilka prostych pytań i pokazali w telewizji. W tym czasie reszta kombinowała, jakby tu zabawić się w Prometeusza i po prostu zaharcerzyć ogień nieco wcześniej… Całemu zajściu towarzyszył straszliwy mróz, tony spadającego z nieba śniegu i niesamowity wiatr. Wobec tych różnych bezpłatnych pogodowych atrakcji – zrezygnowano z apelu. Sama msza w kaplicy Betlejemskiego Światła Pokoju także odbyła się dość szybko – kazanie skrócone do minimum, jednak pod koniec i tak wyglądaliśmy jak zaspy śnieżne. A potem – jak na filmie. W te pędy do samochodu z dwoma latarenkami z migoczącymi płomykami i obłędem w oku – zdążymy, czy nie zdążymy? I co powiedzieć Jurkowi? Szczerze mówiąc, to dopiero w samochodzie poczułam magię całej tej uroczystości – wcześniej jakoś zatraciła się w pośpiechu.

Droga do Otwocka zajęła sporo czasu – padał taki śnieg, że na 10 metrów nic nie było widać. Przed Radomiem Kuczyn mówi przez radio, że zgasł mu ogień. Wobec tego kryzysu Maciek Dymkowski proponuje, żeby Tomek Kępka jechał 20 na godzinę. Na szczęście zaraz była stacja i kryzys zażegnano. Przed Grójcem Kuczynowi znowu zgasło. Już tak blisko, nie możemy nawalić…! Czując się po trochu jak w filmie „Wyprawa po ogień”, dojechaliśmy do Otwocka. Kto był – ten wie: tłum ludzi w kościele i przerażony Jurek. No, ale zdążyliśmy. Nawet z półgodzinnym zapasem.

Ola Kasperska

PALMIRY 2001

Kiedy po raz pierwszy padło hasło „PALMIRY 2001” oczywiście byłem nastawiony bardzo pozytywnie.

Mam duży sentyment do tego rajdu. Był to mój pierwszy harcerski wyjazd i jak dotąd ani razu z niego nie zrezygnowałem. Nie miałem zamiaru i tym razem. Jednak dużo rzeczy mnie do tego skłaniało.

Po pierwsze okazało się, że Palmiry zostały skrócone do dwóch dni, po drugie prawie żadna drużyna z naszego hufca nie zdecydowała się pojechać oprócz oczywiście nas (połączonych sił 7 i 126) i 33 ODHS. Przykre to było zwłaszcza, że pozostały w pamięci zeszłe lata, w których to cały hufiec spotykał się wieczorem w jednej szkole i były okazje do wspólnych rozmów, śpiewów itp. Ale cóż pomimo to i tak bardzo cieszyłem się na wyjazd. Na początku było całkiem miło. Wędrówka w nocy, kominek w zupełnym mrozie, nocleg w stodole na sianie.

Następnego dnia w bardzo dobrych nastrojach wyruszyliśmy w drogę i to właśnie jest najlepsze w Palmirach. Długa wędrówka bez żadnych punktów kontrolnych i zadań do wykonania z możliwością długich i ciekawych rozmów. Jednak kiedy doszliśmy na miejsce spotkał nas wielki zawód. Na polanie absolutnie nic się nie działo, nie licząc zespołu metalowego (śpiewającego znane piosenki harcerskie na własne melodie) i ich wiernej grupki fanów (kilka osób skaczących pod sceną i machający swoimi bujnymi fryzurami), nawet znaczków brakowało dla osób którzy wcześniej ich nie zamawiali. Tak więc organizacja rajdu pozostawia bardzo wiele do życzenia, a właściwie z roku na rok jest coraz gorzej i nic dziwnego, że coraz mniej osób decyduje się na udział w nim. Nie pamiętam jak długo tam siedzieliśmy, ale chyba całkiem sporo, bo wcześnie przyszliśmy. Później jeszcze tylko krótki spacer po cmentarzu, apel poległych i mogliśmy wracać domu. W pociągu było bardzo wesoło więc mimo wszystko rozstaliśmy się w bardzo dobrych nastrojach.

SIAREK