Zaproszenie na harcerski KULIG!

Zima za pasem, śniegu trochę napadało, wiec zapraszam wszystkich harcerzy i
instruktorów na KULIG.

Potrzebne będą:
– sanki z mocnym sznurkiem (na wszelki wypadek lepiej zabrać zapasowy sznurek),
– kiełbasę na ognisko,
– nieprzemakalne ubranie,
– czapka, szalik i rękawiczki (tak na wszelki wypadek, gdyby doszło do wojny na śnieżki :-))

Można zabrać w plecaku termos z ciepłą herbata, ale najlepiej taki nietłukący.
Startujemy w sobotę ok. godz. 15:00. Spotykamy się przed hufcem.
Kończymy ok. godz. 18:00 (po ognisku).

Bardzo proszę wszystkich, którzy wybierają sie na KULIG, aby dali mi znać
najpóźniej do piątku do południa (e-mailem lub SMS-em).

To po to, aby zabezpieczyć odpowiednią ilość „napedow”.

Komendant Hufca – hm. Tomasz Grodzki

Rok 2003 rokiem Aleksandra Kamińskiego

[źródło: zhp.org.pl]

9 stycznia 2003 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, czcząc pamięć wybitnego polskiego pedagoga, jego działalność i osiągnięcia, ogłasza rok 2003 rokiem Aleksandra Kamińskiego.

Aleksander Kamiński urodził się 28 stycznia 1903 roku w Warszawie. Jego ojciec był aptekarzem a matka chłopką. Dzieciństwo spędził na Ukrainie. Już jako dwunastolatek wykazał się cechą dzielności, kiedy w 1915 roku przerwał naukę w elementarnej szkole rosyjskiej w Kijowie i podjął pracę jako goniec w banku, aby pomóc matce, która od śmierci ojca (1911 r.) zarabiała na ich utrzymanie dorywczymi pracami.

Humań
W 1916 roku, czasie przeprowadzki do Humania zgubił się z matką, która z niewiadomych przyczyn znalazła się na Kaukazie. Zamieszkał u wuja, uczył się i pracował w banku. Po rewolucji, kiedy powstały polskie szkoły kontynuował naukę, pracował i działał w harcerstwie. W ciągu jednego roku szkolnego 1919/20 opanował materiał klas V i VI oraz zdał egzamin do VII klasy; był przewodniczącym Rady Szkolnej. W 1920 roku jego wuj został zabity, Olkiem zaopiekowali się sąsiedzi, potem przebywał w ochronie dla polskich sierot, w końcu zamieszkał u swego zwierzchnika harcerskiego. Piętnastoletni Olek należał do I Humańskiej Drużyny Harcerskiej im. Tadeusza Kościuszki, szybko został jej drużynowym W harcerstwie humańskim pełnił różne funkcje. W 1920 roku rozkazem Rewkomu rozwiązano wszystkie organizacje skautowe organizując skauting komunistyczny. Polscy skauci utworzyli organizacje samokształceniową „Związek uczniów i uczennic polskiej szkoły trudowej”, która faktycznie była skautingiem. Kamyk został prezesem „Sowietu szkolnego”. W lutym wielu harcerzy zdecydowało się opuścić Humań, był wśród nich Kamiński. Służbę w harcerstwie humańskim zakończył raportem w Wydziale Wschodnim przy Głównej Kwaterze ZHP, kiedy wrócił do Warszawy 9 marca 1921 roku.

Pruszków
Natychmiast po osiedleniu w Pruszkowie Kamyk włączył się do pracy hufca harcerskiego, wkrótce został drużynowym III Pruszkowskiej Drużyny im. Tomasza Zana, a w 1925 r. komendantem hufca.
W roku szkolnym 1921/22 był uczniem VIII klasy gimnazjum K. Kulwiecia w Warszawie i pracował. Jako komisarz spisu ludności odwiedził Brześć Litewski, jako kurier Ministerstwa Spraw Wojskowych jeździł do Gdańska.. Po maturze pracował w bursie i studiował historię na Uniwersytecie Warszawskim, wybierając archeologię na przedmiot poboczny. Po drugim roku studiów skorzystał z propozycji swego profesora i odbył wyprawę archeologiczną do Francji. Z kursów instruktorskich które prowadził nad Wigrami, (1926-1931) wędrował na grodziska jaćwieskie. W 1928 r. obronił pracę magisterską ‘Jadźwingowie, ich narodowość, siedziby i kultura’. Interesował się także naukami pedagogicznymi i filozofią, uczęszczał na wykłady profesorów: Ajdukiewicza, Kotarbińskiego, Tatarkiewicza, Nawroczyńskiego. Pracując jako wychowawca, a od 1925 r. kierownik największego zakładu opiekuńczego w Pruszkowie posługiwał się metodą harcerską, dużą wagę przywiązując do samowychowania, interesował się także pracą J. Korczaka, i jego systemem wychowawczym opartym na samorządzie. W notatniku Kamyka z tego okresu można znaleźć zdanie: „wychowanie jest taką sztuką, która nie znosi żadnych szablonów”. Po studiach w roku 1928/29 został wybrany na komendanta Mazowieckiej Chorągwi Harcerzy. W tym samym roku zaczął współpracę z „Płomykiem”, „Małym Pisemkiem” oraz „Iskrami” gdzie ukazywały się jego felietony w dziale „Na tropie harcerskim”. Teksty podpisywał swoim imieniem puszczańskim –”Bambaju”. Najważniejsze z nich były opowiadania drukowane w „Na Tropie” pod ogólnym tytułem „Antek Cwaniak”, który stał się I tomem trylogii ruchu zuchowego. W 1929 r. na Jamboree (Światowy Zlot Skautów) w Anglii Kamiński kierował polskimi pokazami artystycznymi, które wzbudziły zachwyt angielskiej publiczności. W drodze powrotnej odbył kolejną wędrówkę po Francji, odwiedził też Włochy i Szwajcarię.

Służba wojskowa w Grudziądzu, do której został powołany po powrocie z zagranicy, zaważyła na jego zdrowiu, ciężkie zapalenie płuc spowodowało zwolnienie z kategorią „D”.

Warszawa
W 1930 roku Aleksander Kamiński wziął ślub z harcmistrzynią Janiną Sokołowską – koleżanką ze studiów. Jesienią objął stanowisko kierownika bursy Związku Osadników Kresowych w Warszawie. W Głównej Kwaterze Męskiej ZHP kierował referatem drużyn mniejszościowych oraz nadzorował tworzenie wydziału zuchowego. W 1931 r. prowadził nad Wigrami pierwszy kurs instruktorów zuchowych. Nawrót choroby płucnej wiosną 1932 r. wyłączył go na dłuższy czas z czynnej służby, ale pisania nie przerwał. W sanatorium w Zakopanem dowiedział się o narodzinach córki Ewy.

Nierodzim i Górki Wielkie
W roku 1933 Kamyk został mianowany komendantem Szkoły Instruktorów Zuchowych w Nierodzimiu do którego przeniesiono też Wydział Zuchów Głównej Kwatery Męskiej ZHP. Praca kursów opierała się na zajęciach z chłopcami z kolonii, które organizowane były w okolicy. Powstały wtedy dalsze części trylogii zuchowej (po „Antku Cwaniaku”), „Książka wodza zuchów” i „Krąg rady”. W Nierodzimiu napisał Kamyk też powieść o Andrzeju Małkowskim (twórcy skautingu polskiego) konsultując ją w szczegółach z Olgą – żoną Andrzeja.

W Nierodzimiu kierowanym przez Aleksandra Kamińskiego prowadzono:
– kursy dla drużynowych pracujących na wsi,
– konferencje dla działaczy wiejskich,
– konferencje dla pracujących z dziećmi specjalnej troski, co zaowocowało powstawaniem gromad specjalnych,
– eksperyment pedagogiczny – nauczanie szkolne metodą zuchową, znany w pedagogice jako „eksperyment mikołowski”

W sierpniu 1934 r. Kamiński prowadził w Nierodzimiu (po francusku) międzynarodowy kurs i konferencję z udziałem przedstawicieli 7 państw, na których polski ruch zuchowy zrobił olbrzymie wrażenie. W następnym roku twórca zuchów przedstawił koncepcję polskiego ruchu zuchowego na VIII Międzynarodowej Konferencji Skautów w Sztokholmie.

Jako kierownik referatu drużyn mniejszościowych GKM ZHP analizował to zjawisko w innych organizacjach światowych w Europie. Przeprowadzona przez niego ankieta wykazała, że nie miały one takich problemów, jak my w Polsce. Swój pogląd na sprawę mniejszości narodowych przedstawił Kamiński w artykule „Harcerstwo a mniejszości narodowe”, który ukazał się w „Słowie” wileńskim w kwietniu 1936 r. Uważał, że wszystkie mniejszości (33% społeczeństwa polskiego) należy zbliżać do większości polskiej, realizując w ten sposób postulaty etyki chrześcijańskiej nakazującej miłość bliźniego oraz Prawa Harcerskiego, które w każdym harcerzu każe widzieć brata.

Od 1935 r. na polecenie Michała Grażyńskiego (wojewoda śląski i przewodniczący ZHP) Kamyk zajmuje się organizowaniem Ośrodka Harcerskiego w Górkach Wielkich, zasięga opinii bywalców ośrodków skautowych w Europie, porównuje ich programy kształcenia wreszcie tworzy Szkołę Instruktorską do której w 1937 r. przenosi się także cały zuchowy Nierodzim.

W Górkach Wielkich prowadzono pod kierunkiem Kamińskiego:

– kursy: harcmistrzowskie, podharcmistrzowskie oraz kursy drużynowych zuchowych, harcerskich i starszoharcerskich;
– opracowano program Harcerskiego Uniwersytetu Ludowego;
– kontynuowano eksperyment pedagogicznym polegający na zastosowaniu metody zuchowej i harcerskiej w nauczaniu;

Na wieść o wybuchu wojny, 1 września 1939 roku Kamiński postanowił ewakuować ośrodek. Drogę z Bielska przez Lublin do Warszawy przebył na rowerze w ciągu 12 dni.

Wojna i okupacja
Po przybyciu do Warszawy zaangażował się natychmiast w prace Wojskowego Pogotowia Harcerzy oraz był opiekunem w jednym z Komitetów Samopomocy Społecznej dla uchodźców i pogorzelców.

27 września 1939 r. na konspiracyjnym spotkaniu członków Naczelnej Rady Harcerskiej Kamyk zreferował swój projekt organizacyjnych i programowych wytycznych dla podziemnego harcerstwa męskiego, który po dyskusji został przyjęty. ZHP miał działać pod kryptonimem Szare Szeregi. Naczelnikiem Szarych Szeregów został, zaproponowany przez Kamińskiego, harcmistrz Florian Marciniak. Po kapitulacji Warszawy obok prac konspiracyjnych Kamyk kontynuował pracę opiekuńczą z dziećmi osieroconymi. Został kierownikiem Tymczasowego Punktu Opiekuńczego i tworzył internat w Al. Ujazdowskich 28. Jeszcze jesienią 1939 r. A. Kamiński ps. „Kaźmierczak” nawiązał kontakt z wojskiem i został zaprzysiężony jako żołnierz Służby Zwycięstwu Polski. Kiedy w Okręgu Stołecznym SZP przedstawił swoją koncepcję powołania do życia ośrodka informacji – powierzono mu utworzenie „Biuletynu Informacyjnego”. W krótkim czasie skompletował zespół redakcyjny i stworzył sieć informatorów. Do zbierania informacji w trzech działach (zagranica, kraj, Warszawa) wykorzystywał radio (zakazany środek), instruktorów harcerskich będących wizytatorami terenowymi Szarych Szeregów oraz znajomych; bardzo pomagali mu studenci z kręgu starszoharcerskiego „Kuźnica”, kierowanego przez Marię Straszewską. Koncepcja pisma nie uległa zmianie od pierwszego (5 listopada 1939) do ostatniego numeru (4 października 1944), zwiększał się tylko nakład od 90 egz. do 40 tys. egz. W numerze z 1 listopada 1940 r. artykułem wstępnym „Mały Sabotaż” Kamiński ps. „Dąbrowski” zapowiedział powołanie organizacji „Wawer”. Jej działalność opisał potem w „Wielkiej grze”- wydanej w 1942 r. i w „Kamieniach na szaniec” – wydanych w 1943 r. Od 1941 r. Kamiński ps. „Faktor” objął funkcję szefa Biura Informacji i Propagandy (BIP) Okręgu Warszawskiego ZWZ. Działał więc potrójnie:
– szef BIP,
– redaktor naczelny Biuletynu Informacyjnego,
– komendant organizacji Małego Sabotażu ‘Wawer’.

Po aresztowaniach w listopadzie 1942 r. Kamiński przyjął pseudonim „Hubert”. Ostatni przed wybuchem Powstania numer Biuletynu Informacyjnego składany był nocą z 31 lipca na 1 sierpnia i został odbity w 100 000 egzemplarzy. Biuletyn wychodził również w czasie Powstania Warszawskiego. 4 października 1944 r. został opublikowany 310 – ostatni numer Biuletynu Informacyjnego, który kolportowano łącznie z rozkazem dowódcy AK gen. Bora-Komorowskiego.
Po Powstaniu, jak większość Powstańców znalazł się Kamiński w obozie przejściowym w Pruszkowie, wywożony stamtąd pociągiem uciekł z transportu i dotarł do żony i córki w Skierniewicach.

Początki pracy naukowej
Po wojnie jeszcze w Skierniewicach nawiązał kontakt z prof. Heleną Radlińską, która w organizującym się Uniwersytecie Łódzkim objęła kierownictwo Zakładu Pedagogiki Społecznej. Aleksander Kamiński został tam zatrudniony jako starszy asystent i pracował najpierw w katedrze pedagogiki ogólnej a potem historii doktryn pedagogicznych pod kierunkiem prof. Sergiusza Hessena, który był też promotorem jego pracy doktorskiej pt. „Nauczanie i wychowanie metodą harcerską” – wydanej drukiem w 1948 roku.

W harcerstwie po wojnie
30 grudnia 1944 r. resorty administracji publicznej i oświaty wydały zarządzenie o „powołaniu z powrotem do życia stowarzyszenia wyższej użyteczności Związku Harcerstwa Polskiego”. W myśl tego zarządzenia władze naczelne ZHP miały być podporządkowane resortowi oświaty. Powołano Tymczasową Naczelną Radę Harcerską. Na początku 1945 zmieniono Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie, usunięto z nich służbę Bogu. W lutym 1946 r. Kamiński został mianowany przez ministra oświaty członkiem Tymczasowej Naczelnej Rady Harcerskiej, w związku z tym, w czerwcu na konferencji instruktorskiej w Osowcu, przedstawił swoje stanowisko w sprawie zadań i kierunków działania harcerstwa. Powiedział wtedy, m.in.:

„Jeśli harcerstwo chce nadal żyć i pełnić swoją funkcję, to musi samo zdobyć się na próbę odszukania własnego oblicza w dzisiejszym polskim życiu. Harcerska postawa powinna być postawą pozytywnego dążenia do zmian na lepsze… Dążeniem naszym jest, aby harcerstwo było organizacją samorządną, kierowaną przez władze wyłonione z wyborów, aby ZHP harmonizując swe prace z ideałami i potrzebami nowej Polski, dokonywał tego w ścisłym związku z tradycją skautingu i harcerstwa…”

Wypowiedź Aleksandra Kamińskiego na konferencji w Osowcu i cała jego postawa, polegająca na wierności zasadom skautingu i harcerstwa przy zachowaniu lojalności wobec państwa zdecydowały o obliczu ZHP w 1946 r.

Od początku roku 1947 ruch harcerski był zagrożony, Kamińskiego parokrotnie wzywano na przesłuchania do Urzędu Bezpieczeństwa. Kiedy napisana przez niego gawęda pt. ‘Następcy św. Jerzego’ wywołała ostry atak na Związek, Kamyk doszedł do wniosku, że dla dobra harcerstwa powinien zaprzestać aktywnego działania we władzach harcerskich.

Praca twórcza
W końcu lat czterdziestych kontynuował Kamiński swoją pracę na Uniwersytecie Łódzkim.
– prowadził cykl wykładów „Typy organizacji wychowawczych”, „Zwiastuny i teoretycy pedagogiki społecznej”,
– ukończył pracę doktorską,
– napisał „Prehistorię polskich związków młodzieży”,
– napisał kilka tekstów o znanych Polakach, np.: o Henryku Jordanie, o Stanisławie Szczepanowskim, o Jędrzeju Śniadeckim,
– z jego opowiadań pisanych dla młodych czytelników powstała książka „Narodziny dzielności”.

Na początku 1949 r. Aleksander Kamiński został publicznie zaatakowany, najpierw przez przewodniczącego ZG ZMP, który nazwał go reakcjonistą, a potem w dyskusji na Plenum KC PZPR i w broszurze P. Lewińskiej ‘Walka o nowe harcerstwo’. Minister oświaty odwołał go z Tymczasowej Naczelnej Rady Harcerskiej. Nie mając możliwości publicznej odpowiedzi na zarzuty postawione przez osoby z hierarchii partyjnej, Kamiński napisał prywatny list do osób z którymi pozostawał w zależności służbowej lub współpracy koleżeńskiej. W liście tym polemizował z postawionymi mu zarzutami.

Wkrótce w ramach odnowy organizacja harcerska usunęła ze swoich szeregów A. Kamińskiego i wielu instruktorów szaroszeregowych, a zaraz potem harcerstwo zostało wcielone do ZMP.

Po ciężkim krwotoku płucnym jesienią 1949 r. Kamiński zmuszony był poddać się dłuższemu leczeniu. 30 kwietnia 1950 r. został zwolniony z pracy na uniwersytecie z powodu likwidacji katedry pedagogiki społecznej.

A. Kamiński postanowił zająć się tematem, który od dawna go pasjonował – „prehistoria polskich związków młodzieży”, wrócił też do swoich zainteresowań historycznych, przy poparciu Łódzkiego Towarzystwa Naukowego i Państwowego Muzeum Archeologicznego w W-wie wydał kilka pozycji o Jaćwingach.

W 1956 roku Kamiński przyjął propozycję wydawnictwa „Iskry” i opisał dzieje batalionów harcerskich w książce „Zośka i Parasol”. Powiedział o tej pracy: „Moja rola nie polega na tym, żebym miał możliwie ściśle odtwarzać tysiączne fakty, lecz na czym innym: ja jeden tylko jestem w stanie powiedzieć o Waszych batalionach jedną prawdę najważniejszą, prawdę o imponderabiliach zrośniętych z Waszymi batalionami. Proszę mi wierzyć, że ta prawda jest najważniejsza i ona powinna przede wszystkim przetrwać i o niej społeczeństwo polskie powinno przede wszystkim wiedzieć.”

W dyskusjach po październiku 1956 roku Kamiński posługiwał się głównie słowem pisanym ponieważ choroba płuc utrudniała mu uczestnictwo w zebraniach. Jego przemyślenia szły w kierunku łączenia, godzenia, współpracy, ale bez naruszania podstawowych wartości harcerstwa i nie za wszelką cenę.

Na początku grudnia 1956 r. zwołana została Krajowa Konferencja Działaczy Harcerskich w Łodzi, która przekształciła się w Walny Zjazd reaktywujący Związek Harcerstwa Polskiego. Zespoły instruktorskie w kraju oczekiwały wyboru A. Kamińskiego na funkcję przewodniczącego Naczelnej Rady Harcerskiej, ale Kamiński postawił warunki:
– nowy ZHP powinien przejąć cały dorobek dawnego ZHP,
– dawni instruktorzy powinni być dopuszczeni do służby,
– kształcenie kadry powinno opierać się na dawnych wypróbowanych metodach,
– należy wznowić i uaktualnić dawne podręczniki harcerskie,
– punktem wyjścia dyskusji nad Prawem i Przyrzeczeniem powinna być ostatnia obowiązująca w ZHP rota,

Na pierwszym posiedzeniu NRH Aleksander Kamiński – Kamyk został wybrany jej przewodniczącym. 27 stycznia 1957 roku wygłosił referat pt. „Jakiego harcerstwa pragniemy”, w którym mówił, o konieczności solidnej odnowy harcerstwa i związanej z tym potrzebie licznego powrotu dawnych instruktorów, a także o tym, że zapis deklaracji Zjazdu Łódzkiego mówiący o pracy ZHP pod ideowym przewodnictwem partii jest niefortunny ponieważ ideologia harcerska nie pokrywa się z ideologią PZPR i o tym, że nie wyobraża sobie, aby o kierunkach pracy i zadaniach harcerstwa mogły decydować komórki partyjne. Burzliwe dyskusje na zebraniach Prezydium NRH i Głównej Kwatery kończyły się pozornym ustępstwem GK realizującej w praktyce nie wspólne ustalenia, ale te z zebrania partyjnego w którym przewodniczący ZHP nie uczestniczył. W styczniu 1958 r. Naczelnik ZHP w porozumieniu z KC PZRR powołała rozszerzony zespół partyjny przy Głównej Kwaterze. Po wydaniu przez ten zespół uchwały pt. „Za i przeciw” w której zademonstrowana została postawa przeciw odrodzeniu autentycznego harcerstwa Kamiński uznał, że dalsze pełnienie funkcji przewodniczącego NRH straciło sens. 22 kwietnia 1958 roku Kamiński na posiedzeniu NRH wygłosił swoje ostatnie przemówienie w którym powiedział: „chcę być wierny samemu sobie” i zrezygnował z funkcji przewodniczącego. Pozostał do końca kadencji członkiem NRH dla zamanifestowania, że „mimo wirażu, na którym znalazło się kierownictwo ZHP, Związek istnieje nadal”, żeby instruktorzy działający w organizacji wiedzieli, że on akceptuje ich służbę. Nie zgodził się wziąć udziału w następnym Zjeździe, ale przyjmował zaproszenia na kursy i spotkania instruktorskie, szczególnie w Choragwi Łódzkiej.

JEGO OBECNOŚĆ W ODTWARZAJĄCYM SIĘ HARCERSTWIE PO WOJNIE I PO ROKU 1956 POZWOLIŁA NA PRZETRWANIE HARCERSTWA DO DZIŚ. DAŁA SZANSE NA ZACHOWANIE CIĄGŁOŚCI UMOŻLIWIŁA WYCHOWANIE NASTĘPNYCH INSTRUKTORSKICH POKOLEŃ W DUCHU HARCERSKICH WARTOŚCI.

Od 1958 roku intensywnie pracował naukowo na Uniwersytecie Łódzkim. Najpierw został adiunktem w Zakładzie Socjologii i kontynuował przygotowania do habilitacji. W listopadzie 1959 r. zdał kolokwium habilitacyjne na Wydziale Pedagogicznym UW, a w lipcu 1960 otrzymał stopień docenta. Od 1962 r. do emerytury (1972) kierował Katedrą Pedagogiki Społecznej UŁ. W tym czasie poza prowadzeniem wykładów dla studentów, seminariów magisterskich i przewodów doktorskich;
– zorganizował ponad 100 ogólnopolskich konwersatoriów dla pedagogów społecznych,
– zajmował się problematyką czasu wolnego,
– pisał o samorządzie młodzieży jako metodzie wychowawczej,
– brał udział w pracach towarzystw naukowych, np. Wolna Wszechnica Polska, Polskie Towarzystwa Higieny Psychicznej, współorganizował i był wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego, był członkiem związku nauczycielskiego – ZNP i literackiego – ZLP, współtworzył Radę Odbudowy Kościoła Miłosierdzia Bożego przy ul. Żytniej 3 w W-wie
– był członkiem komitetów redakcyjnych kilku pism (m.in. Ruch Pedagogiczny), opracował cztery tomy dzieła o polskich związkach młodzieży (mówił o sobie, że sam jest tworem związków młodzieży),
– wydał podręcznik akademicki „Funkcje pedagogiki społecznej”.

W uznaniu dorobku naukowego A. Kamińskiego Rada Państwa przyznała mu tytuł profesora w 1969 r. W trzy lata później odszedł na emeryturę uznany za jednego z najbardziej zasłużonych nauczycieli akademickich i odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 70 rocznicę urodzin profesora A. Kamińskiego, PWN wydały pracę zbiorową pod red. Ireny Lepalczyk zatytułowaną „Stowarzyszenie społeczne jako środowisko wychowawcze”, zawierającą pełny wykaz bibliograficzny jego prac z lat 1928-1974. Plon profesorskiej działalności A. Kamińskiego jako kierownika Katedry Pedagogiki jest ogromny, pod jego kierunkiem:
– 77 studentów zostało magistrami pedagogiki,
– 10 osób uzyskało doktoraty,
– dwie osoby habilitowały się.

W 1975 roku w audycji radiowej na pytanie „o co mu w pracy wychowawczej szło” Kamiński odpowiedział:

„Niezależnie od tego w jakim zawodzie pracowałem – nauczyciel, wychowawca internatu, pracownik społeczny, oficer, publicysta, pracownik naukowy – niezależnie od tego jakim instytucjom służyłem swą pracą, niezależnie od tego jaki był temat mej aktywności pisarskiej, zawsze usiłowałem zjednywać ludzkie dusze dla ideału Polski godnej szacunku i do ideału Polaków o moralności społecznej godnej szacunku. A przy tym starałem się czynić to jakoś tak, aby słowa: Polska, Polacy – wymieniać jak najrzadziej.”

Aleksander Kamiński – „Kamyk” odszedł na wieczną wartę 15 marca 1978 roku dołączając do swoich harcerskich przyjaciół o których zawsze pamiętał, a często ciekawie opowiadał i pisał. Został pochowany w kwaterze Szarych Szeregów na Powązkach Wojskowych w Warszawie.

Jasełka w gimnazium w Józefowie

Lecz zacznijmy wreszcie o samym występie. Na początku – jak zwykle: harmider i ogólny nie ład. Potem przemówienia itp. (nuda). I oto w końcu… Tak, tak! Na reszcie! Gasną światła, wszyscy milkną i czekają w napięciu co tym razem fenomenalna pani reżyser wysmażyła.

Hmm…jak na jasełka zaczyna się dość niekonwencjonalnie, bo od Adama i Ewy w Raju. Potem zjawia się Wąż y tym przeklętym Jabłkiem i Anioł, oczywiście. Znaczy się Wygnanie.

Szybki przeskok i widzimy Maryję (w tej roli wystąpiła Zosia Romaszko z 5 D.H. „LEŚNI”) z miską czegoś na kolanach i… znowu Anioł (tak, to zwiastowanie proszę państwa!). Dalej mamy podróż, stajenkę, pasterzy, trzech króli i trochę kolęd w tak zwanym międzyczasie. Nagle słyszę znajome (kiedyś sama należałam do tegoż koła dramatycznego, snif) dźwięki i widzę znajomy taniec. Myślę więc sobie z rozczarowaniem: „Co?! Już koniec? No ale jak to?!”. Byłam na prawdę mocno zdziwiona. Ale to nie był koniec, o nie…

Padły jeszcze krótkie słowa o tym, że narodziła się nam miłość i oskarżycielskie pytanie cośmy z tą miłością uczynili. Po tych słowach z głośników nasze uszy zostają zaatakowane mocniejszym (ku mej radości) uderzeniem, a scenę ogarnia chaos. Wszyscy biegają i krzyczą po czym wszystko się uspakaja. Na scenie stoi stolik a przy nim siedzi jedna z aktorek. Pisze coś. Po chwili czyta to co napisała. Jest to list. List od matki do syna. Bardzo smutny list. Gdy słowa matki milkną z głośników sączy się smutna melodia i słowa równie smutnej piosenki. Na scenę wkraczają aktorzy przebrani za harcerzy i harcerki. Muzyka milknie, a z ust harcerzy padają słowa. Bardzo smutne słowa…

Muszę przyznać, że z trudem wstrzymywałam łzy… (jeszcze raz składam ukłon w stronę pani reżyser :)).

Na koniec kolęda i masa oklasków. Masa całkiem zasłużonych oklasków! 😉

Podsumowując: Przedstawienie było naprawdę piękne, a kto nie widział, niech żałuje, bo jest czego. Niestety żadne słowa nie opiszą tego wszystkiego, co się tam działo. A działo się wiele…

Karina Zielińska

Szczególny dzień w Hufcu Otwock

W Meksyku wieczerza rozpoczyna się dokładnie o północy. Na stole pojawiają się zupa rybna z mięsnymi knedlami, dorodny indyk oraz pieczona ryba z ziemniakami w śmietanie. Do tradycji należy też zawieszanie pod sufitem glinianego dzbana ze słodyczami, który po wieczerzy dzieci starają się rozbić, wówczas zawartość należy do nich.

W Niemczech szczególnie uroczyście obchodzi się Pierwszy Dzień Świąt. Tradycyjne świąteczne dania to pieczona gęś, sałatka ziemniaczana, kiełbaski i żeberka. Do najpopularniejszych słodkości należą pierniki, wieńce czekoladowe oraz strucle z makiem, serem i orzechami. W każdym niemieckim domu jest oczywiście choinka.

We Włoszech popularniejsze od choinek są szopki betlejemskie. W trzecią niedzielę grudnia Ojciec Święty błogosławi je na placu Św. Piotra. Do najczęstszych przysmaków należą: indyk, ravioli ( pierożki z mięsem ), pieczona szynka z miodem i goździkami, rozmaite makarony z sosami oraz panettone – drożdżowa baba z bakaliami i przyprawami korzennymi.

W Australii w świąteczny poranek Święty Mikołaj przynosi prezenty w skarpecie. Ponieważ w grudniu jest tam środek gorącego lata, świąteczny obiad spożywany jest często na plaży. Głównym świątecznym daniem jest pieczony indyk z puddingiem. Później wszyscy delektują się ciastami i orzechami.

Nie wiem kto z Was zamieniłby białe, mroźne święta, nawet gdy pod choinką leży rózga wśród prezentów, na kawałek plaży, czy gliniany dzban pod sufitem. Ja na pewno nie.
Aha, i jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz – OGROMNIE dziękuje Asi, Ewie, Karolinie i Sylwii za pomoc w przygotowaniu tegorocznej Wigilii w Hufcu.

Agnieszka Fedorowicz

Zaczęło się jak zwykle (Światełko w drodze) – BŚP 2002

Zaczęło się jak zwykle od Mironowego telefonu. Był sobie poranek 23 grudnia…
Aż tu nagle jak nie zadzwoniło to aż z mojego cieplutkiego łóżeczka musiałem się zwlec, a wiadomości przekazane przez telefon nie były wcale takie dobre (z punktu widzenia rozleniwionego Mikołaja).

Miałem bowiem pójść do domu Mirka i stamtąd roznosić Betlejemskie Światełko Pokoju do różnych miejsc w Józefowie.

Po godzinie wyruszyłem do Mirka. Gdy tam dotarłem był tam już sporo ludzi, a i przybywali następni. W sumie byli tam: Anioł, Elmer, Prokop, Filipina, Karina, Olka, Marta, Koza i ja (jeśli kogoś pominąłem to przepraszam go za to). Ta cała gromadka miała podzielić się na 2-osobowe grupy które miały roznieść Światełko po całej naszej mieścinie. Właśnie wtedy zaczęło się robić wesoło bo dowiedziałem się że będę roznosił Światełko z nikim innym tylko z Kozą ,to nie byłoby takie straszne gdyby nie to że musiałem chodzić do Domu Dziecka w Michalinie i Gimnazjum w Józefowie (dla niewtajemniczonych: te instytucje znajdują się po przeciwległych stronach miasta). No ale w końcu co to dla nas! Światełko nieść mieliśmy „na” niczym nieosłoniętych świeczkach. Poratowała nas trochę Mama Mirona która dała nam taki zielony kawałek celofaniku który miał chronić płomień przed wiatrem.

Przekazanie BŚP polskim harcerzom od słowackich skautów. Fot. Ł. Korzeniowski; Nasz Dziennik Wyruszyliśmy jako pierwsza taka grupa. Od początku „szczęście” nam dopisywało. Już po przejściu pięciu kroków od schodów Kozie zapalił się celofanik ,a ona jak dmuchnęła to nie tylko celofan ale i świeczkę zgasiła. Na szczęście „co dwie świeczki to nie jedna” (Koza odpaliła światełko od mojej świeczki i ruszyliśmy dalej). Po paru dłuższych chwilach dotarliśmy do Domu dziecka. Tam Koza powiedziała conieco o światełku, wręczyła jedną z świeczek i znowu musieliśmy wyjść na ten trzaskający mróz, to dziwne: niby niesie się ogień a jest zimno jak nie wiem co. Teraz trzeba było iść na drugi koniec miasta ,do Gimnazjum. „To daleko&” – Koza w pewnym momencie odkryła Amerykę w konserwach.

Postanowiliśmy zajść po drodze do Mirona wymienić celofaniki (bo przez ten czas zdążyły się wypalić i wytopić w nich całkiem spore dziury, zwłaszcza w moim). Wprawdzie mieliśmy też inne nadzieje dotyczące odwiedzin ,ale najwidoczniej Miron nie zrozumiał metafory Kozy. Może pożyczysz nam kluczyki do samochodu? – i nie podwiózł nas.

Uzbrojeni w papier do pakowania prezentów zamiast celofaniku i rękawiczki założone na odpadające palce ruszyliśmy do Gimnazjum Nr.1 w Józefowie. Wprawdzie mieliśmy „obsłużyć” jeszcze zarząd hali sportowej i basenu (Centrum Sportowo-Rekreacyjne), ale te ośrodki leżą blisko siebie. Droga jak zwykle dość długa i nudna, no i oczywiście było zimno. Kiedy w końcu dotarliśmy do Gimnazjum naszym oczom ukazał się niezbyt wesoły z naszego punktu widzenia obrazek: oto NIKOGO NIE BYŁO W GIMNAZJUM. Żadnej przyjaznej osoby której mogliby wręczyć światełko. Na szczęście sytuacja nie powtórzyła się w dyrekcji basenu i hali, tam było dużo ludzi którzy chętnie przyjęli od nas Światełko.

To już koniec, potem z poczuciem dobrze spełnionego zadania wróciliśmy do naszych cieplutkich domków.
Mikołaj Federowicz



Miałam coś tu jeszcze dodać od siebie, ale Mikołaj napisał już chyba wszystko co trzeba. Nie chcąc się za bardzo powtarzać dodam tylko, że ja również bardzo lubię roznosić światełko i patrzeć jak się różni ludzie, dyrektorzy, czy dzieci cieszą, że pamiętaliśmy i o nich roznosząc ten betlejemski ogień.
Ania „Kózka” Michałowska



Po wyjściu z chaty Mikrona poszliśmy w stronę kościoła na Błotach. W lesie za szkołą na ul. Granicznej zachajcował nam się papierek osłaniający świeczkę przez wiatrem. Ugasiliśmy go śniegiem. Na szczęście świeczka nie zgasła.
Doszliśmy w końcu do kościoła i przekazaliśmy światełko księdzu proboszczowi. Bardzo nam za nie podziękował i poczęstował nas bananami. Szczęśliwie wróciliśmy do domu.
Paweł Gwardiak i Hubert Ornat

Sherlock Holmes w Otwocku

Chcemy aby drużyny lepiej się poznały, a przez to korzystały ze swoich wspólnych pomysłów. Ma to być takie zimowisko kształceniowe na kilku poziomach.

Czy zbiórka się udała? Z mojego punktu widzenia chyba tak choć wydaje mi się, że nie osiągnęliśmy wszystkich postawionych sobie celów. Harcówka udostępniona nam przez 33 DH Zwiewni pękała w szwach (wielkie dzięki dla 33 za miłą gościnę i gratulujemy wspaniałych pomieszczeń).

Bardzo sympatycznie bawiliśmy się w dużym gronie drużynowych, przybocznych, zastępowych i funkcyjnych drużyn rozwiązując zadania wyznaczane nam przez Sherlocka Holmesa (Mirek Grodzki) i doktora Watsona (Jasiek Wojciechowski). Myślę, że podczas nich uczestnicy mieli okazję trochę siebie poznać. Rady Drużyn dostały również zadanie do zrealizowania na następną zbiórkę, która odbędzie się w połowie grudnia i na która już wszystkich zapraszam.

Postać Holmesa wykorzystaliśmy, aby sukcesywnie wciągać wszystkich w atmosferę i obrzędowość zimowiska, ale również po to, aby pokazać drużynom jak dziwnych sposobów można używać, aby wprowadzać obrzędowość w pracy z harcerzami.
Dziękuję wszystkim zaangażowanym w organizację zbiórki i przygotowania do zimy.

Magda

Kim był Sherlock Holmes?

Imię Sherlock pochodzi od gracza krykieta, z którym raz grał autor, a nazwisko Holmes od amerykańskiego prawnika Olivera Wendella Holmesa. Sherlock Holmes – pierwszy na świecie detektyw konsultant. Jest nie tylko detektywem; swoją wiedzę stara się poszerzać przez eksperymenty i obserwację. Ciekawe jest to, że zabiegi wykonywane przez Holmesa na miejscu zbrodni, są w obecnych czasach nie tylko ogólnie praktykowane, lecz wręcz wymagane w policyjnej procedurze.
Zazwyczaj, nowy klient odwiedza Holmesa, wcześniej uprzedzając o swojej wizycie. Holmes obserwując gościa maniery, ubiór, cechy fizyczne i ślady błota na ubraniu, wyciąga wnioski zwane dedukcjami. Klient wyjaśnia problem. Reszta historii to rozwiązanie zagadki. Dedukcyjne możliwości detektywa zawdzięczamy profesorowi Conan Doyle’a z czasów nauki w szkole medycznej (Doyle był z wykształcenia lekarzem).
A tak na marginesie, to Sherlock Holmes tytoń do fajki trzymał w perskim pantoflu, grał na skrzypcach o dowolnych porach, przychodzącą pocztę przybijał sztyletem do kominka, a eksperymenty chemiczne przeprowadzał w salonie.

…z internetu

Druh Sherlock Holmes

Ta oto informacja zamykała zaproszenie na „pierwszą zbiórkę z cyklu”. Zaproszenie skierowane było do rad drużyn z drużynowym na czele. Ów cykl, to „Kurs Rad Drużyn”, a zbiórkę zorganizowali hufcowi „kształceniowcy”. Celem spotkań (bo będzie ich więcej) jest integracja drużynowych, a co za tym idzie możliwość wymiany doświadczeń, pomysłów oraz odnalezienie Znaku…

Dawno, dawno temu, tak dawno, że nie pamiętają tego nawet najstarsi górale, wydarzyła się pewna historia.. Kronikarze opisują, że nie licząc siedmiu Nieznajomych, owego pamiętnego wieczoru w zamku było jeszcze około stu mężczyzn uzbrojonych po zęby. Pewien władca o imieniu Vaclav utracił płynność finansową, w związku z czym postanowił sprzedać Przedmiot. Była to wyjątkowa rzecz, bo wykonana z materiałów nie znanych ówczesnym alchemikom, przepowiednie głosiły, że kiedyś w ten Przedmiot-Znak uwierzy wielu ludzi, że będą za niego ginąć, że zawładnie sercami u umysłami, więc wszyscy chcieli Go mieć.

Umówiony kupiec przysłał zmieszczoną na sześciu statkach zapłatę. I kiedy siedmiu Nieznajomych wraz z setką towarzyszy eskortowało Znak do portu, spotkali na drodze trzech Druidów. Druidzi pragnęli tylko jednego. Tego, czego chronili Nieznajomi i ponad stu ich towarzyszy. Pragnęli tego bardzo i przygotowali się by to posiąść. Wyłącznie oni wśród Druidów mieli nie tylko moc leczenia, ale i niszczenia. W jednej chwili unicestwili całą eskortę i przejęli w swoje ręce Przedmiot, Znak z Przyszłości. I słuch o nim zaginął.

Tajemniczym zaginięciem zainteresował się sam Sherlock Holmes. Zaproszony na „pierwszą zbiórkę z cyklu” nauczał podstawowych zachowań szanującego się detektywa. Skuteczność swoich słów sprawdził w kilku próbach i… nasze Rady Drużyn przeszły wstępne eliminacje. W ten sposób zostali wciągnięci w poszukiwania zaginionego skarbu – Znaku. Vaclav nie był w stanie się z nim rozstać i narażając własne życie wolał oszukać Hermina (kupca) posyłając mu imitację. Ów Przedmiot został w zamku…

Cóż… pozostało teraz tylko czekać na jakiś sygnał od Holmesa. Liczyć na dalsze wskazówki, informacje, termin spotkania. Tylko czekać…

Űberschallgeschwindigkeit

Betlejemskie Światło Pokoju zapłonęło w OTWOCKU

Betlejemskie Światełko Pokoju wędruje po Polsce.
Dociera do kolejnych miejsc.

Wczoraj (22/12/2002), podczas Mszy Św. o godz. 20.00 w kościele pod wezwaniem Zesłania Ducha Świętego w Otwocku odbędzie się przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju mieszkańcom i władzom naszego powiatu.

Dziś harcerze roznoszą ten symbol pokoju instytucjom, firmom i naszym przyjaciołoom.

Betlejemskie Światło Pokoju trafiło do Rosji

Po raz siódmy polscy harcerze przekazali rosyjskim skautom Betlejemskie Światło Pokoju. Harcerzy ze światłem powitali skauci i władze Obwodu Kaliningradzkiego.


Harcerze z hufca ZHP w Bartoszycach przekroczyli dzisiaj (19.12.2002) polsko-rosyjską granicę w Bezledach i pojechali do przygranicznego Bagrationowska, by przekazać światło pokoju rosyjskim skautom.

– Przed przekroczeniem granicy harcerze zostawili światełko strażnikom granicznym w Bezledach – powiedział rzecznik prasowy Straży Granicznej w Kętrzynie, major Franciszek Jaroński.