Polska państwem prawa?

Ilustracja ze strony www.prawokarne.lex.plPisząc o najczęściej łamanych prawach obywatela w naszym kraju nie trzeba się zagłębiać w labirynt polskiego prawodawstwa. Wystarczy zajrzeć do podstawowych dokumentów określających prawa człowieka w europie.

Pierwszym z pogwałcanych praw jest prawo do sprawiedliwego procesu. Prawo to gwarantowane jest przez Europejską Konwencje Praw Człowieka. Prawo do sprawiedliwego procesu gwarantuje m.in. prawo do „rozpatrzenia pozwu w rozsądnym czasie”. Rozprawy np. ZOMO-wców pacyfikujących kopalnie „Wujek” na pewno nie spełniają tego artykułu, łamane jest w tym momencie jedno z podstawowych praw należnych rodzinom ofiar.

Kolejne dwa łamane według mnie najczęściej prawa człowieka to prawo do zdrowia i nauki.

Sytuacja polskiej Służby Zdrowia jest tragiczna. Ile szpitali nie ma długów? Większość? Chyba nie… Jak wygląda zaopatrzenie naszych placówek zdrowia? Przestarzały sprzęt, często wymagający generalnych remontów. Tak samo wygląda sytuacja personelu. Płace lekarzy ledwo sięgają średniej krajowej. Czy to jest sytuacja, w której Państwo „zapewnia obywatelom ochronę zdrowia na odpowiednim poziomie”?…

Jestem pierwszym rocznikiem (1986) objętym reformą szkolnictwa. Przez trzy ja i wszyscy moi rówieśnicy byli „królikami doświadczalnymi” kolejnych ministrów oświaty. Nauczyciele nie mieli pojęcia jak i czego uczyć. Teraz dopiero zdają sobie sprawę, że w gimnazjum trzeba wymagać od ucznia dużo więcej niż w podstawówce – program liceum się nie zmienił zmniejszyła się tylko liczba lat, podczas których trzeba go zrealizować.

Reformę szkolnictwa wprowadzono 5 lat temu, wiele się przez ten czas zmieniło pozostało jedno nieudolność ludzi będących u władzy. Jeszcze jeden przykład: połowa drugiej klasy LO za mną, za rok zdaję maturę, która ma być dla mnie zarazem przepustką na wyższe uczelnie – nadal nie wiem jakie przedmioty powinienem wybrać by dostać się na wymarzony kierunek, uczelnie się nie spieszą (uwaga teraz się można śmiać)mają czas do LIPCA by określić wymagania na poszczególne kierunki. Czy takie warunki spełniają zapis mówiący o „sprzyjaniu pełnemu rozwojowi człowieka”???

Czy Polskę można nazwać państwem prawa choć nie spełnia „przyrodzonych, powszechnych, niezbywalnych i nienaruszalnych” praw?

Kuba Borowy
5 DH „LEŚNI”

Ilustracja ze strony http://www.procura.krakow.plTemida (Themis) — jedna z Tytanid, bogini praw, obyczajów i porządku. Córka Uranosa i Gai, druga po Metis żona Zeusa — jeszcze przed jego małżeństwem z Herą, przychylna młodszemu pokoleniu bogów. Jej córki to: Hory — Godziny (Ejrene — patronka pokoju, Eunomia — strażniczka praworządności, Dike bogini sprawiedliwości, zasiadająca na stopniach tronu swego ojca i strzegąca boskiego ładu na niebie i ziemi) i Mojry — Parki (Kloto, Lachezis, Atropos). Temida była jedną z wielu personifikacji prawa. Symbolizowała odwieczne prawo natury. Czuwała nad zgromadzeniami ludowymi, opiekowała się skrzywdzonymi i tymi wszystkimi, którzy potrzebowali pomocy.
Była to bogini groźna – stała na straży prawodawstwa. Jej ołtarze budowane były w miejscach zgromadzeń ludowych, miała swoje świątynie (była władczynią wyroczni delfijskiej). Jej tradycyjne wyobrażenie to: zawiązane przepaską oczy, miecz w prawej dłoni i waga w lewej. Niekiedy przedstawiano ją z rogiem obfitości, niekiedy z ludzką, obciętą głową lub kodeksem na łonie. Opaska symbolizuje bezstronność (można też symbol ten interpretować w sposób inny – Temida jest ślepa), waga – porównywanie ciężaru dobrych i złych uczynków, miecz to symbol władzy sędziowskiej, obcięta głowa – symbolizuje karę. Temida jest przykładem współistnienia mitu i symbolu pod jedną nazwą, jedną postacią.

Tekst napisany w ramach próby na stopień Ćwika

ZHP a polityka

Kim był Ryszard Pacławski? Może niektórzy wiedzą, że był harcmistrzem i Naczelnikiem ZHP. A kim jest dzisiaj? Wiceprzewodniczącym do spraw programowych Zarządu Telewizji Polskiej, popieranym na to stanowisko przez SLD.

Zarząd TVP w dotychczasowym kształcie był kierowany przez Roberta Kwiatkowskiego, który doprowadził telewizję publiczną do stanu krańcowej pogardy przez ludzi myślących. Kto rekomendował go na to stanowisko? Aleksander Kwaśniewski, prezydent wszystkich Polaków, który ma jedne z najwyższych notowań w rankingach polityków. Nasz prezydent zatroszczył się o to, by telewizja była orężem w rękach jednej opcji politycznej – tzw. lewicy i skutecznie zniszczyłą rząd Jerzego Buzka kpiąc z czterech reform. Reform jakże koniecznych i niezbędnych.

Następujący potem i oklaskiwany przez wielu rząd Leszka Millera w pierwszych posunięciach niszczy reformę oświaty i służby zdrowia, niszczy korpus służby cywilnej zastępując go korpusem kolesi. Długo zwleka z reformą finansów publicznych. Podejmuje je w obliczu narastającego zadłużenia państwa. Wielu wychwalających onegdaj Millera omija mnie dzisiaj szerokim łukiem, wiedząc, że „prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy”.

Dlaczego piszę „tzw. lewicy?” Bo dla mnie lewicą była Polska Partia Socjalistyczna Józefa Piłsudskiego i Mieczysława Niedziałkowskiego. Ludźmi lewicy byli Stefan Okrzeja, stracony przez Rosjan, Ludwik Waryński zmarły w carskim więzieniu i przywódca Polskiej Partii Soicjalistycznej, Kazimierz Pużak, zamordowany przez powojennych gospodarzy Polski Ludowej. Współczesnymi ludźmi lewicy są dla mnie m. in. Ryszard Bugaj i Jacek Kuroń.

Co wspólnego z tamtą lewicą ma Leszek Miller i Jerzy Urban, Aleksandra Jakubowska i Włodzimierz Czarzasty? Po prostu NIC!!! Łączy ich za to nienawiść do ludzi prawicy.
Któż to taki ludzie prawicy? To ci, dla których istnieją wartości niezmienne od lat, wynikające także z nauki Chrystusa. Wartości wypływające z Dekalogu i tradycji pokoleń Polaków, a wyrażane trzema słowami: Bóg, Honor i Ojczyzna.

Czym jest, stojący na progu rozpadu dzisiejszy SLD? Trafia do mnie sformułowanie użyte przez jednego z dziennikarzy: „partia kolesi i podejrzanych interesów”. Trafia także napis wymalowany na jednym z gmachów przy ulicy Wiejskiej w Warszawie: Sojusz Lewych Dochodów. Stając w obliczu wizji utraty poselskich diet, wielu byłych działaczy SLD (także w Otwocku) ucieka pod skrzydła „Samoobrony” porwana wizją jej przywódcy Andrzeja Leppera.

Przypatrujący się programowi tej partii i jej ludziom, takim tytanom myśli jak posłanka Renata Beger i poseł Andrzej Lepper, którego każde zdanie kończy się zwrotem „Balcerowicz musi odejść”, wiedzą, że hasła populistyczne, czyli bezsensowne, ale przemawiające do wyobraźni ludziom prostym, zapewniają zwycięstwo w wyborach. A zwycięstwo, to stała, wysoka płaca przez cztery lata z możliwością powtórki na kolejne cztery i kolejne… A Rzeczpospolita? To najmniej ważne.

Dlaczego zdecydowana większość instruktorów ZHP była związana z SLD? Oto jest pytanie!

Druhno i Druhu, czytający te słowa: nie mówcie nigdy: polityka mnie nie interesuje! Starajcie się zrozumieć motywy działania polityków i wreszcie zastąpcie ich. Przecież nie ma ludzi niezastąpionych!!!

Wobec szybko postępujących wydarzeń muszę dodać: pisane 24 marca o godzinie 21.16.

Wasza Biała Sowa

Wesołe jest życie harcerza

Z czym kojarzy nam się harcerstwo???
Niektórym pewnie z biegającą po lesie grupką dzieci z opiekunami.
Jednak jak to wygląda od wewnątrz?

Otóż jest to zupełnie inny świat, nie taki, który nas otacza. Jest to świat, w którym wszyscy są przyjaciółmi, tu nie walczy się o pozycję.
Tu przykładem jest drużynowy, oraz jego przyboczni. Starają się oni przygotować dzieci do dalszego życia. W dużej mierze harcerstwo to zabawa, ale jest to też nauka.

Sam w tej działalności jestem od 5 lat, i dopiero teraz gdy sam pomagam w 209dh czuję po co to się robi.
Wcześniej tylko lubiłem jeździć na biwaki, obozy- „bawić się na całego”.
Teraz jednak wiem ile pracy potrzebne jest by przygotować zbiórkę, zorganizować biwak czy obóz.
Dodatkowo dochodzą szkolenia kadry, kiedyś myślałem że kadra różni się tylko wiekiem, teraz jednak sam przechodzę szereg różnych warsztatów, oraz innych szkoleń.
Ale teraz mam chyba jeszcze większą radość z harcerstwa niż kiedyś.

Miło jest patrzeć na dużą grupę dzieciaków naszej drużyny, które z radością wychodzą ze zbiórki i zastanawiają już się co będzie za tydzień.
Na prawie każdej zbiórce słyszymy pytania: Druhu kiedy będzie następny biwak? Albo jakikolwiek wyjazd.

Otóż to nie takie łatwe. Wiadomo że wyjazdy harcerskie nie są drogie, ale nikt nie wie dlaczego.
Odpowiedź jest prosta:

SPONSORZY, to dzięki nim możemy mieć więcej materiałów potrzebnych do pracy z drużyną. Dzięki nim zdarzają sięi dofinansowania na wyjazdy. Naprawdę znalezienie sponsora to trudna sprawa- ale my się nie poddamy i idąc na przekór będziemy dążyć do celu.

RAMBO
209 DH

Przyboczną być (2)

Mam taki mętlik w głowie, że nie wiem, o czym pisać!
No tak moja funkcja…hmm już prawie się do niej przyzwyczaiłam! Prawie, bo są takie momenty, kiedy po prostu nie mogę złapać kontaktu z niektórymi harcerzami z mojej drużyny. Najzabawniejsze jest to, że rozmawiając z każdym „prywatnie” jest wszystko normalnie a na zbiórkach tracę z nimi kontakt.
Miałam dwukrotną okazję prowadzić sama zbiórkę i muszę przyznać, że kosztowało mnie to wielu nerwów i nie ukrywam, że było mi przykro
Najgorsze dla mnie jest to, że nie wiem, z czego taka sytuacja wynika!
Czy chodzi o to, że zawsze byłam po drugiej stronie? Mam jednak nadzieję, ze wkrótce to się zmieni i będzie tak jak być powinno.
Przecież nadal jestem tą samą Patrycją, nie uważam, aby ta funkcja w szczególny sposób wpłynęła na mój stosunek do innych.
Jednak, jeśli się mylę, to chciałabym, aby ktoś mi o tym powiedział.

Czy coś zmieniło się po moim awansie?
Na pewno tak J Myślę, że teraz mam większe pole działania.
Jednak nie chcę niczego zapeszyć by pomału dążyć do realizacji swoich marzeń.
Ostatnio odbyło się spotkanie funkcyjnych hufca, na którym miałam okazję być…dotyczyło ono tegorocznej akcji letniej, nawet nie przypuszczałam, że przed każdym obozem należy załatwić tyle spraw!

Wczoraj wróciłam ze Starej Wsi, dlaczego tam byłam dowiecie się z mojej notatki, którą naskrobałam kilka dni temu.

”Piszę to w dość ekstremalnych warunkach, otóż wyobraźcie sobie, że właśnie siedzę na punkcie (gry organizowanej min przez dh. Zadrę o tematyce Szarych Szeregów),
otoczona białym puchem, czekam na pierwszy patrol, który już powinien się zjawić! Nie muszę chyba dodawać, że dziś nie jest najcieplej.
No tak, niektórzy mogą się zastanawiać, co ja robię tutaj w ferie.

Jestem na BIWAKU wraz ze Szczepem Józefów i 209DH.
Jest to mój pierwszy taki biwak, gdzie jestem członkiem kadry i wiecie, co? To nie jest takie złe J. O samym biwaku nie będę Wam pisała, gdyż zapewne zrobi to ktoś inny, ja zaś mogę napisać, że poznałam tu bliżej niektórych harcerzy (jest prawdą, że najlepszym sposobem na poznanie drugiego człowieka jest wspólny wyjazd) i jest to dobry sposób na integrację grupy, niestety nie zawsze założone cele wychodzą, ale nie traćmy wiary.
Jejku,…kiedy oni przyjdą, już nie czuję palców i nosek mi odpadał. Chyba już idą, bo słyszę głos – Dyniaka???”

Myślę, że mogę to zostawić bez żadnego komentarza.
Teraz zaczął się drugi semestr, po pierwszym dniu nie mogę się w sobie zebrać. Mam nadzieję, że „zaraz” to minie i wpadnę w rytm nauki, godząc ją z harcerstwem, czego sobie i Wam życzę.

Dh. Patrycja
Przyboczna 5 DH „LEŚNI”

Turystyka? Co to takiego?

Zawsze współczułem drzewom, że przez całe, przecież nie krótkie życie, muszą stać w tym samym miejscu. Nie mogę nawet wyobrazić siebie w tej sytuacji. Nie przeszedłem jeszcze całego naszego kraju, ale już na wielu ścieżkach zostawiłem swoje ślady.

Schodziłem Bieszczady, Beskidy, Tatry i pokaźną część Sudetów. Znam jak swoją kieszeń Góry Świętokrzyskie. Podziwiałem większość tysiącletnich budowli Szlaku Piastowskiego. Pływałem po Jeziorach Mazurskich, chodziłem szlakami Puszczy Piskiej, znam krainę Pojezierza Wielkopolskiego. Przeszedłem Pustynię Błędowską, podziwiałem ruiny zamku Bonerów w Ogrodzieńcu, byłem w olsztyńskim zamku pod Częstochową. Znam urok jeziora na Torfach i Białą Górę z potężnymi bunkrami. Lubię zwiedzać osobliwości Otwocka i Krakowa. Znam wiele ciekawych miejsc w Warszawie, Wrocławiu i Lesku. Wielokrotnie przemierzyłem sztolnie Wieliczki. Przeszedłem Wybrzeże Bałtyku od Świnoujścia po Krynicę Morską. Modliłem się do Boga Wszechmogącego w kościołach, cerkwiach, meczetach i synagogach. Fotografowałem przydrożne kapliczki, wschody i zachody słońca w górach i nad morzem. Dumałem nad losami ludzkimi na cmentarzach i kirkutach. I zawsze myślałem o jednym: w jaki sposób zachęcić innych do wędrowania po kraju tak pięknym jak Polska

Nie byłem w tym myśleniu osamotniony.

To właśnie na ruinach ogrodzienieckiego zamku Aleksander Janowski powiedział: muszę wszystko zrobić aby jak najwięcej moich rodaków zobaczyło te wspaniałości. Wtedy właśnie zrodziła się myśl o założeniu Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Był rok 1906. Państwo Polskie nie istniało, ale byli Polacy. Istniało już wtedy Towarzystwo Tatrzańskie założone w roku 1873 przez podobnych Janowskiemu ludzi czynu skupiające miłośników tej najpiękniejszej polskiej krainy. Jednym z nich był generał, taternik i żeglarz Mariusz Zaruski. To on powiedział, że młodzież polską należy wprowadzić w góry. Tam dopiero zahartuje swoje ciało i ducha. Nie można przecież być złym człowiekiem kochając góry. Wielu polskich nauczycieli podchwyciło myśl generała. Organizując wycieczki szkolne starali się wprowadzić młodzież w zaczarowany świat gór. Ukazywali turystykę i krajoznawstwo jako sposób na życie. To dzięki takim ludziom mamy dzisiaj sieć schronisk młodzieżowych w całym kraju i schroniska w górach. Z legitymacją Polskiego Towarzystwa Turystyczno – Krajoznawczego (po zjednoczeniu PTT i PTK w 1950 roku) czy Polskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżowych, młodzi ludzie wędrują po kraju uzyskując za niewielkie pieniądze nocleg i możliwość przygotowania posiłku. Chcący taniej zwiedzać światowe galerie sztuki, muzea, mieć wiele zniżek w różnych placówkach zaopatrują się w legitymację Euro>26 .

Zapytasz gdzie można przystąpić do PTTK, PTSM, Euro>26, można uzyskać ich legitymacje? Odpowiedź jest prosta: w Otwocku przy ulicy Warszawskiej pod numerem 39. Informacje uzyskasz pod telefonem 779-39-33, od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00 -17.00, lub pocztą elektroniczną: poczta@otwock.pttk.pl.
Nie daj się zwieść tym, którzy twierdzą, że dopiero za granicami Polski jest pięknie. Oni po prostu cudze chwalą, bo sami nie wiedzą co posiadają. A może zwyczajnie chcą na Tobie zarobić?

Za kilka dni w Polsce Dzień Myśli Braterskiej , a na świecie Thinking Day znów połączy nasze myśli i uczucia. Spora grupa mam nadzieję będzie wspólnie modlić się u Ojców Palotynów. Zajrzyj do miesięcznika instruktorów ZHP CZUWAJ. W specjalnej wkładce znajdziesz historię Dnia, oraz modlitwę na Dzień Myśli Braterskiej:

O Boże,
Oto dzień, w którym myślimy jedni o drugich,
Od jednego kraju do drugiego,
Poprzez granice i kontynenty –
Jesteśmy liczni, bardzo liczni i jesteśmy silni…
Uczyń nas silniejszymi jeszcze i liczniejszymi,
Uczciwymi i zdecydowanymi pracować dla Ciebie,
Na tym świecie, który jest Twój.
Uczyń, żeby mundur, który nosimy,
Nie był ubraniem włożonym z przyzwyczajenia
Lub wygody,
Ale był właśnie tym, co nam przypomina,
Czym jesteśmy i czym chcemy być…
Uczyń, aby Prawo,
któremu przyrzekaliśmy być posłuszni,
nie było tylko słowami, jakimś zbiorem słów,
ale wysiłkiem naszego życia, programem naszych dni.
22 lutego 1929r.
Środowisko harcerzy krakowskich

Przyjmij najlepsze Życzenia od Białej Sowy!
Czuwaj i działaj!

O Piotrku…

O Piotrku wiele osób wie tylko z opowiadań. Do rozmów o nim pobudzają kolejne przedstawienia programu „Piąta Pora Roku”. To taka okazja, aby móc poznać kogoś, kogo od pięciu lat nie ma pośród nas.

Ja miałam okazję poznać Piotrka. Przez rok był przybocznym w 11 DH, do której należałam i przez 2 lata drużynowym. Najlepszym, jakiego miałam i ostatnim, jakiego chciałabym zapamiętać.
Podobno kiedy kogoś dobrze się zna, potrzeba całego życia, by go zapomnieć. Jeśli to prawda, to z przerażeniem stwierdzam, że ja Piotrka znałam niezbyt dobrze. Od jego śmierci minęło 5 lat a mnie coraz trudniej przypomnieć sobie wspólnie spędzone chwile, rozmowy i opinie. Doskonale za to pamiętam brzmienie jego głosu. Okres po jego śmierci był dla mnie dosyć trudny – jak czternastoletni dzieciak ma sobie praktycznie sam poradzić z takim ciosem, jakim jest strata drużynowego?! Ból był tak silny, że chciałam po prostu wymazać go z pamięci, zapomnieć, że kiedykolwiek miałam z nim styczność, aby móc słuchać, jak ktoś gra „Rzekę” i nie wybuchać płaczem. Po trzech latach prawie się udało ale jednocześnie harcerstwo zaczęło bezpowrotnie tracić dla mnie sens i nie widziałam żadnej możliwości na ponowne odnalezienie go. Wydawało mi się, że wszystko co robię, to, jaką byłam drużynową, to tylko żałosna i bardzo kiepska namiastka tego, co robił Piotrek.

Chociaż moje układy z moim drużynowym nie zawsze prezentowały się kryształowo, choć często mieliśmy kompletnie odmienne zdanie i nasze dyskusje oscylowały na pograniczu kłótni (nigdy nie stracił przy mnie panowania nad sobą, co też doprowadzało mnie do szału), był dla mnie niesamowitym autorytetem. Chociaż czasem cała moja wola buntowała się przeciw jego kolejnemu pomysłowi, zawsze wiedziałam, że w gruncie rzeczy ma rację. Nie udało mi się już nigdy spotkać takiej osoby. Nikt nie był w stanie go zastąpić. Po jego nagłej śmierci poczułam, że zostałam kompletnie sama. Dwie osoby, na które najbardziej wtedy liczyłam, kompletnie mnie zawiodły – jedna po prostu się zmyła z harcerstwa nie mówiąc słowa a druga swoimi… działaniami w ciągu roku rozłożyła dwie drużyny, liczące w sumie ponad trzydzieści osób.

Co najbardziej utkwiło mi w pamięci z tego okresu? Kilka spraw – dzień, w którym na miesiąc po śmierci Piotrka MUSIAŁAM zdjąć barwy 11 (chociaż nie tak miało być) i jedno ognisko na Dzikiej Plaży w Przerwankach na obozie w 1999 roku. I koszmarną rozmowę, na kursie drużynowych w Michalinie, kiedy wspólnymi siłami, prawie rok po rozpadzie 11 i 126 usiłowaliśmy coś zrobić. I to, jak frustrował mnie fakt, że jako drużynowa nie byłam nawet w 10% tak dobra jak Piotrek. I jeszcze to, że po czterech latach prób pogodzenia się ze śmiercią Piotrka, gdy wreszcie mi się udało, doszłam do wniosku, że nic mnie już nie trzyma w harcowaniu jako takim. Nie są to miłe wspomnienia i chciałabym móc o nich zapomnieć. Żałuję też, że tak wiele umknęło mi z czasów, kiedy sama byłam harcerką z szarym sznurem. W tym miejscu, żeby usunąć wszelkie wątpliwości, które wyraziło kilka osób, zaznaczam, że nie żałuję ani jednego dnia w ZHP, ani jednego obozu, kursu itd., ale nie żałuję też swojej decyzji o rozwiązaniu tego, co zostało z prowadzonej przeze mnie 11 DH.

Kiedy Mirek poprosił mnie o napisanie kilku słów o Piotrku, miałam zamiar przypomnieć sobie coś miłego, trochę i ckliwego, żeby każdy 22 lutego mógł przeczytać sobie jakąś rzewną historyjkę. Ale nie potrafię czegoś takiego zrobić. Chociaż wcale tego nie chciałam, uznałam, że nadszedł właściwy moment, żeby głośno powiedzieć coś, co zatruwało mi życie, spokój i sen przez ostatnich 5 lat. Jeśli ktoś poczuje się tym urażony (a myślę, że ktoś się poczuje), jego sprawa. Nie zamierzam nikogo przepraszać.

Ola Kasperska

Dlaczego anioły potrafią latać?

Światła są wygaszone. Głos bardzo niesie się po całym, dużym przecież pomieszczeniu. Niektórzy trochę ziewają, inni skupieni. Ci, którzy akurat grają, trochę nerwowo patrzą na kartkę z akordami – bo nie wypada się pomylić. Nie ma wielu osób. Najwyżej kilkanaście.

Marta Kokowicz z 5 DH LEŚNI w czasie mszy 22 stycznia 2004Taki obraz staje mi przed oczami, gdy myślę o Naszych Harcerskich Mszach. Idea, która zrodziła się jakiś czas temu przestała być tylko pomysłem, a stała się rzeczywistością.
Są dwa główne cele. Pierwszy można określić trochę oklepanym sformułowaniem „rozwój duchowy”. Drugi, to stworzenie wspólnoty.

Napisałem, ze stwierdzenie „rozwój duchowy” jest oklepane, ale niestety chyba jest tak naprawdę. Pod tym hasłem można ukryć wszystko i nic (a w naszej organizacji bardziej to drugie). Mimo iż rozwój taki jest jednym z celów ZHP zapisanym w statucie, a w przyrzeczeniu od ładnych kilku lat znowu gości słowo „Bóg”, to sprawy te są traktowane trochę po „macoszemu”.

Nie czas teraz do osobistych wynurzeń – stwierdzę tylko, że bardzo chciałbym, aby się to w naszym hufcu zmieniało. I myślę, że będzie dobrze. Dzięki życzliwości księdza Tomasza Pławnego (czytaj: proboszcza), Monice Siwak i harcerzom z drużyn: 209, 33 i 5, mogliśmy już trzykrotnie spotkać się w dolnym kościele u Palotynów. Za każdym razem było inaczej, inne piosenki, atmosfera, księża prowadzący. Za każdym razem wielkie zaangażowanie przygotowujących. Za każdym razem szczera modlitwa…

Chciałem poprosić Ciebie czytającego ten artykuł o godzinę czasu każdego 22 dnia miesiąca. Już niedługo wiosna. Na świecie będzie znów tak pięknie, długie, jasne wieczory, miękka trawa i na nowo budzące się do życia rośliny. Zachłyśnijmy się z początkiem wiosny także naszą przyjaźnią i naszą wiarą. Nadzieją na zmiany i radość w sercu.

Do zobaczenia 22 marca o 18.30

4P

P.S. I jeszcze jedno. Dla tych, którzy chcą znać odpowiedź na pytanie w tytule, a nie dane im było uczestniczyć we mszy dwa miesiące temu. Dlaczego anioły potrafią latać? Bo nie przywiązują do siebie zbyt dużej wagi!

Co słychać w drużynach? – 17 DH

Kilka dni temu miałam przyjemność wziąć udział w Przyrzeczeniu Harcerskim dwóch harcerek z 17 DH – Marysi i Kamili, które miało miejsce w harcówce drużyny. Chociaż sama od jakiegoś czasu z własnego wyboru jestem wyłączona z bezpośredniego harcowania, przyrzeczenie jest taką okazją, kiedy z przyjemnością wychodzę z domu żeby zobaczyć jak kolejne osoby zostaje pełnoprawnymi członkami związku.

Dzień był albo piękny, albo paskudny -zależy, jakich standardów użyjemy w ocenie. Był szczypiący mróz, sypał śnieg i aura była wymarzona na czytanie książki w domowym zaciszu a nie na latanie po lesie z obłędem w oku. Z tych powodów pierwotny plan przyrzeczenia w nieco bardziej naturalnym środowisku został zmodyfikowany, bo, aż ciężko się przyznać, zarówno mnie jaki i kadrze 17 DH rozpalanie ogniska z mokrego drewna nastręcza pewne trudności. A świeczki na tym śniegu zgasłyby zanim dziewczyny powtórzyłyby rotę przyrzeczenia. Można by co prawda próbować rozmrozić patyki w mikrofali… Nie istotne.

Według mojej subiektywnej oceny – wszystko wyszło bardzo w porządku. Najpierw Kamila z Marysią zostały wezwane na radę drużyny a potem miały przejść razem z przyboczną do harcówki. Dzięki niezawodnemu Michałowi Łabudzkiemu, udało się stworzyć naprawdę niesamowity nastrój. Z tego miejsca, w imieniu Izy I Marysi chciałam podziękować Michałowi, Ewie i Adamowi za poświęcenie popołudnia i pomoc a Marysi I Kamili złożyć ponowne gratulacje. Podwójne, bo odnoszące się nie tylko do zdobycia Szczytu ideałów ale tez nowych kolorów sznurów.

Zmiany funkcyjne są związane z tym, że Marysia Mikulska zastąpi Izę Dmochowską „na stanowisku „drużynowej” – trochę trudno być drużynową i zamieszkiwać w Białymstoku. Pozdrowienia dla Izki.

Ola Kasperska

Do luzaków

TEXT TEN SKIEROWANY JEST PRZEDE WSZYSTKIM DO „LUZAKÓW” . Oraz do tych, którzy mają jakiś wpływ na to aby „luzacy” wzięli się wreszcie za coś porządnego, solidnego i stałego!

„LUZAK” TO TEN KTO:
– nie ma stałego, dobrego zajęcia w ZHP
– ma dużo pomysłów
– sporo chęci
– …tylko trochę brak im odwagi i wsparcia (przydałby im się jakiś dobry mechanizm na rozpęd)

A tak w skrócie: luzak to ten kto jest wszędzie i nigdzie, robi wszystko, i nic (albo wszystko i wszystko J)
Drodzy LUZACY wierzcie mi, jest baaaaardzo dużo miejsc gdzie można by zacząć coś działać, założyć jakąś drużynę, gromadę albo cuś takiego podobnego…

I naprawdę jest jeszcze więcej możliwości niż mogłoby Wam się wydawać!
A oto miejsca gdzie można „zaszczepić” harcerstwo (tzn. zrobić nabór, może też postarać się o harcówkę, a jeżeli harcówka nie wypali to zawsze można przecież robić zbiórki w naszej hufcowej harcówce lub w jakimś innym MDK-owym pomieszczeniu oczywiście za zgodą Pana Dyrektora Czesława Woszczyka) :
– szkoły podstawowe
– gimnazja
– licea
– !!!kościoły!!!
– !!!Domy Dziecka!!!
– Instytucje PRYWATNE też.

Bardzo was zachęcam szczególnie do pracy (społecznej rzecz jasna) w szkołach ponieważ jest ich sporo i naprawdę jest w czym wybierać. Poza tym można w takich przypadkach liczyć na pomoc ze strony RODZICÓW, zarówno materialną, finansową jak i duchową.

DLACZEGO WARTO???
– „satysfakcja gwarantowana” J
– nowe znajomości
– nowe kontakty
– metafora: spacerowanie po drodze nigdy nieprzetartego i nie odkrytego do końca nieprzetartego szlaku J
– pochwały od przełożonych
– duma i chluba rodziców za robienie odpowiedzialnej i niełatwej pracy (choć nie zawsze to okazują…)
– wyrabianie odpowiedzialności za swoich podopiecznych, a z czasem zapewne swoich własnych dzieci
– UŚMIECH HARCERZY I ICH DORAZNE, WYRAZNE, NATYCHMIASTOWE ZADOWOLENIE (czyt. Uśmiech dzieciaków)
– Łatwiejsze, sprawniejsze funkcjonowanie w dorosłym życiu, np. w pracy m. In. W grupie
– I wiele, wiele innych…

JAKIE WADY???
– jeśli ktoś jest „MIĘTKI”, nieambitny, niewytrwały, leniwy itp. to nie poczuje tego dlaczego WARTO.

No to teraz w skrócie jak można się wziąć do pracy małymi kroczkami, powolutku, żeby nie popełnić żadnego błędu i żeby wszystko poszło sprawnie, bezproblemowo:

1. Zbierz ludzi którzy Ci pomogą, z którymi będziesz współpracował, takich których lubisz z którymi się dobrze dogadujesz, na których możesz liczyć i na pewno się na nich nie zawiedziesz. Jeżeli takowych nie ma lub jest ich nieco za mało to skontaktuj się z namiestnictwem (zuchowym lub harcerskim w zależności od tego z grupą w jakim wieku chciałbyś pracować, czy miałaby być to gromada zuchowa czy drużyna harcerska). Być może jest już ktoś z kim mógłbyś współpracować i wasze oczekiwania się mniej lub więcej (chociaż lepiej żeby więcej) pokrywały.

2. Teraz nadszedł czas na wywiad środowiskowy (jeżeli to ma być świeża, nowa drużyna) żeby wiedzieć gdzie moglibyście konkretnie zacząć działać. Jeżeli masz zamiar dołączyć do jakiejś drużyny to ten podpunkt, logiczne jest że należy pominąć J

3. No to jak już wiecie gdzie i co to może zgłoście to do komendanta hufca, namiestnictwa, może zapytajcie co sądzą o tym przedsięwzięciu wasi rodzice… (IT’S GOOD IDEA)
4. Jeżeli którakolwiek z osób wymienionych w punkcie powyżej zgłosiła jakiś sprzeciw lub ma jakieś wątpliwości albo… to należy to wziąć pod uwagę i zmienić, zmodyfikować plan.
5. W tym miejscu mamy dwie możliwości: albo od razu tworzycie waszej przyszłej drużynie (i przygotowujecie się do tego w każdy możliwy sposób) specjalizację, profil i nowych harcerzy zachęcacie do konkretnej profesji, albo poznajecie zainteresowania swoich harcerzy przez jakiś czas i dopiero po tym okresie „poznawczym” się na coś decydujecie. No co prawda możecie też nie decydować się na żadną specjalizację i interesować się wieloma dziedzinami. Pamiętajcie o tym, że jeżeli będziecie np. drużyną podróżniczą to wcale nie jest powiedziane że rezygnujecie np. z poruszania wątków ekologicznych.
6. To może by teraz porozmawiać z kimś kto jest szefem instytucji gdzie chcielibyście coś robić (np. z dyrektorem Domu Dziecka)
7. Jeżeli się zgodzi to może jeszcze będzie na tyle łaskawy że dorzuci jakąś harcówkę…J bardzo ważne jest żeby o to zapytać i nie przepuścić takiej okazji (Tomek Grodzki niedawno rozsyłał mail-em takie umowy o harcówkę, warto wziąć to pod uwagę)
8. Umówcie się z nauczycielami co do NABORU. Czy chcecie go robić z każdą klasą osobno na lekcji czy może ze wszystkimi uczniami po szkole czy przez cały dzień na przerwach czy jakoś tam jeszcze inaczej jak sobie już tam wygodnie wymyślicie
9. NABÓR. Zaplanujcie to naprawdę dobrze żeby nie było żadnej gafy i żeby ta „akcja” SUPERHIPERATRAKCYJNA!
10. No i już! Teraz zbiórki!
11. Żeby nie zmarnować tego co do tej pory wypracowaliście i żeby utrzymać harcerzy/zuchów to zbiórki też muszą być fajne, uczące.

Wierzcie, wielką satysfakcją jest widzieć uśmiechnięte buźki dzieci którym podoba się zbiórka i które cieszą się, że mogą zaimponować kolegom i koleżankom ze swojego podwórka, z klasy umiejętnościami zdobytymi na zbiórce. A w dodatku to dzięki naszej pracy, dzięki naszym staraniom, dzięki naszym chęciom i ciekawym pomysłom.
Wszystkim którzy przeczytali to, co napisałam, a ich postawa przypomina „luzaka” życzę powodzenia, nabrania i podtrzymania chęci, życzę wytrwałości cały czas przypływu siły, entuzjazmu, optymizmu. Życzę wam, abyście mięli co najmniej tyle nigdy niewygasłej energii ile mają moi bracia i…JA!!!

Karolina Grodzka

Materiał do gawędy

Styczeń. Nazwa miesiąca. Nie anglosaski January, niemiecki Januar, francuski Janvier, hiszpański Januario, rosyjski Janwar, nawet Węgrzy mówią Januar, a dla nas to po prostu styczeń. Styka się stary rok z nowym. Przecież to takie proste.

Dlaczego oni wszyscy musieli zapożyczyć tę nazwę od starożytnych? Tak, my Polacy jesteśmy oryginalni. Podobnie jest z lutym, kwietniem, czerwcem, lipcem, sierpniem, wrześniem, październikiem, listopadem i grudniem. Wystarczy? Jeszcze w wielu dziedzinach jesteśmy inni.
W 1795 roku utraciliśmy niepodległość. Państwo polskie przestało istnieć. Nie pomogło uchwalenie Konstytucji, powstanie Kościuszkowskie, przyszła niewola. Nadzieje związane z tym, który „dał nam przykład jak zwyciężać mamy”, Napoleonem Bonaparte, mit Legionów, trwały krótko. Ale już dwa lata po III rozbiorze rodzi się dumna pieśń Józefa Wybickiego „ Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy”. Przyszedł rok 1815 i 18 czerwca pod Waterloo klęska cesarza Francuzów rozwiała resztki nadziei. Po upadku Księstwa Warszawskiego, które mogło się poszczycić stutysięczną armią, po Kongresie Wiedeńskim utworzono na okrojonym terytorium Królestwo Polskie.

Bez Wieliczki i Krakowa, bez Gdańska, Torunia, Bydgoszczy i Poznania, za to z cesarzem Rosji jako królem Polski na czele. To Królestwo miało odrębny status państwowy, swoją armię, własne urzędy i parlament (zwołany przez monarchę cztery razy w ciągu piętnastu lat), nawet system parlamentarny i oświatowy, nawet województwa zamiast guberni. To wszystko było. Zabrakło tylko jednego, niepodległości. Szybko zaczęły powstawać tajne związki. Ważniejszych doliczyłem się siedmiu.

Po piętnastu latach od powstania Królestwa nastąpiła Noc Listopadowa. Czy wszyscy jej oczekiwali? Generał Chłopicki na propozycję objęcia dowodzenia powstaniem mówi „dajcie mi spokój, idę spać”. 25 stycznia 1831r. Sejm detronizuje króla Polski, cara Mikołaja I, 30 stycznia powołuje Rząd Narodowy z Adamem Czartoryskim na czele. Po walkach pod Stoczkiem, Wawrem, Olszynką Grochowską, Dębem Wielkim, Iganiami, Ostrołęką, Warszawą, ostatni akord Powstania to kapitulacja twierdzy Zamość 21 października 1831 roku. Następuje Wielka Emigracja. Dziesięć tysięcy emigrantów rekrutujących się głównie spośród arystokracji, ziemian, generalicja, studenci, mieszczanie, żołnierze, w tym cała elita intelektualna zaboru rosyjskiego. I znów niewola.

Kolejna próba wywalczenia niepodległości to kilka miesięcy roku 1848, tzw. Wiosna Ludów obejmująca także Polaków.
I znów nadchodzi styczeń. Rok wielkiej zamieci, sześćdziesiąty trzeci. Tym razem do walki staje nie regularna armia, stają szeregi marzycieli o niepodległości. Znów głównie szlachta, ziemianie, inteligencja. Z dubeltówkami myśliwskimi, kosami, bronią krótką i białą.

Do legendy przechodzą dowódcy oddziałów powstańczych, grup partyzanckich, Ludwik Mierosławski, Marian Langiewicz, Romuald Traugutt, Zygmunt Sierakowski, Zygmunt Padlewski, Józef Hauke – Bosak wiodący ostatni bój powstania w Kieleckiem, ksiądz generał Stanisław Brzóska schwytany dopiero w maju 1865 roku i powieszony na rynku w Sokołowie Podlaskim. Legenda Powstania Styczniowego rozpala wyobraźnię urodzonego w 1864 roku Stefana Żeromskiego i urodzonego w 1867 Józefa Piłsudskiego.

I znów powstają tajne organizacje, znów rodzice przekazują dzieciom legendy powstańcze, nasila się walka z germanizacją i rusyfikacją, walka o przetrwanie przez pracę organiczną, tajne nauczanie i oświatę ludową. Pisze ku pokrzepieniu serc Henryk Sienkiewicz, tworzy wielu pisarzy i poetów. Nie ma Polski, ale są Polacy. I oni tworzą m. in. Polskie Towarzystwo Tatrzańskie w w !873 roku, Polskie Towarzystwo Krajoznawcze w 1906 roku. Od 1885 roku powstają Gniazda „Sokole”…

Nie będę szerzej rozwodził się o legionach, które od I kompanii kadrowej 6 sierpnia 1914 roku i I Brygady Piłsudskiego rozrosły się do trzech brygad i 15 tysięcy żołnierzy, a potem rozwinęły się w armię rozbijającą słynnym manewrem z nad Wieprza potężną Armię Czerwoną. Granice zachodnie ustala jedyne zwycięskie polskie powstanie – Powstanie Wielkopolskie. Nie osiągnęły celu trzy Powstania Śląskie. Przychodzi upragniona Niepodległość. Kraj rujnowany przez zaborców, nie wszystkim jawi się jako wyśniona kraina szklanych domów. Po siedmiu dniach ginie pierwszy prezydent. Z ręki Polaka!!!
Po dwudziestu latach trudnej, ale pełnej sukcesów odbudowy kraju rusza nawała hitlerowska na spotkanie hord Stalina. Nastaje sześcioletnia okupacja.

Hitlerowcy rozpoczęli od wytępienia polskiej inteligencji i od ostatecznego rozwiązania „kwestii żydowskiej”. We wszystkich miastach zakładaja dzielnice żydowskie – getta, które stopniowo likwidują. Bez przeszkód. Przy pomocy policji żydowskiej i Rady Żydowskiej – Judenratu. W Otwocku 19 sierpnia 1942, w Warszawie próbują 18 stycznia 1943. I tu zawiedli się. Na ich głowy sypią się granaty. Padają strzały nielicznych nielicznych sztuk broni krótkiej. Walka beznadziejna, ale odsuwa do 19 kwietnia zamiary hitlerowców. Tego dnia wybucha Powstanie Żydowskie w getcie warszawskim. 8 maja popełnia samobójstwo w bunkrze otoczonym przez hitlerowców 24 – letni przywódca powstania Mordechaj Anielewicz. Ta beznadziejna walka, walka o honorową śmierć trwa 19 dni. Czy to długo, czy krótko wiedzą tylko uczestnicy. Siedem tysięcy obrońców ginie w nierównej walce.

Po roku, w sierpniu wybucha Powstanie Warszawskie. Trwa 63 dni. Osamotnieni obrońcy walczą o honor Polaków, o prawdziwie wolny kraj. Nie otrzymują pomocy od sojuszników ze wschodu. Wręcz przeciwnie. Wyłapywani po wojnie, ci, którzy marzyli „bratni legion gdy z Anglii powróci, pójdzie wiara gromadą, Alejami z paradą i tę piosnkę szturmową zanuci”, mordowani w Gibach, więzieni w Rembertowie, na Mokotowie, we Wronkach, więzieni na Syberii do 1956 roku, przechodzą do legendy. 17 stycznia 1945 roku, po prawie pięciu miesiącach biernego oczekiwania Armia Czerwona wkracza na ruiny Warszawy. Okupacja zastąpiona zostaje hegemonią na długie 45 lat.

Czy Polacy byli bierni? O nie! Wychodzą na ulice Poznania w czerwcu 1956 roku, Wybrzeża w grudniu 1970 , Ursusa i Radomia w czerwcu 1976, wreszcie siadają za bramami stoczni i fabryk całego kraju w sierpniu 1980 roku. W świat idzie wieść o Polskim Sierpniu. Niestety, marzenia brutalnie rozstrzeliwuje Milicja Obywatelska przy wybitnej pomocy Ludowego Wojska Polskiego, które zamiast na Danię uderza czołgami na Polskę.

Już kilkanaście lat jesteśmy wolni. Czy to do końca rozumiemy?

Wasza Biała Sowa