Polskie obozy koncentracyjne?

Czy słyszeliście o POLSKICH OBOZACH KONCENTRACYJNYCH? Nie? To musicie poczytać rozmaite gazety z całego, cywilizowanego świata. Francuskie, brytyjskie, amerykańskie, rosyjskie i wiele innych. Ja tych gazet nie czytam, to i nie wiem.

Wiem, że były na ziemiach polskich, okupowanych przez hitlerowskie Niemcy, niemieckie obozy, takie jak Auschwitz i Birkenau pod Oświęcimiem, Majdanek w dzielnicy Lublina, Treblinka, Bełżec, Sobibór i wiele innych. Mówi się ostatnio o Koncentrationslager Warschau, czyli o obozie koncentracyjnym w Warszawie. Miał być zlokalizowany w pobliżu tuneli za Dworcem PKS, przy trasie z Alej Jerozolimskich w stronę Poznania.

Słyszeliście o Powstaniu Warszawskim? Nie? Jak to! Przecież wybuchło w kwietniu 1943 roku. Dzielni Żydzi pod wodzą Mordechaja Anielewicza stawili opór przeważającym siłom hitlerowskim. Bronili się prawie miesiąc.

Było jakieś inne powstanie? Nie czytałem w cywilizowanej prasie.
Czy ja majaczę, czy może jestem chory na główkę?
Nie, ja po prostu CYTUJĘ artykuły z cywilizowanej prasy światowej.

Czyja to wina, zapytasz, że tak mało o nas wiedzą na świecie? Odpowiedź jest krótka! Winne są rządy PEERELU! Przecież nikomu z możnych Polski Ludowej nie zależało na tym, żeby ukazać światu prawdę o Powstaniu Warszawskim, bo wtedy należałoby powiedzieć, że wybuchło ono z inicjatywy Delegata Rządu na Kraj, że był ten rząd w Londynie, że Polskie państwo podziemne było jedynym państwem tego typu w okupowanej Europie, że warszawskie Powstanie trwało 63 dni, że walczyła w nim 40 – tysięczna Armia Krajowa, w której szeregach było około 400 tysięcy zaprzysiężonych, a tzw. Armia Ludowa liczyła wtedy 6000 ludzi, a w powstaniu walczyło kilkuset, że Armia Czerwona przyglądała się z praskiego brzegu Wisły jak kona Warszawa, że tak zwana pomoc powstańcom przez żołnierzy Berlinga, dokonana zresztą na rozkaz Rokossowskiego, była kolejną okazją po Lenino, do wygubienia paru tysięcy polskich żołnierzy.

Wtedy należałoby powiedzieć o roli Armii Czerwonej w zagładzie Armii Krajowej po tak zwanym wyzwoleniu Polski. O rozstrzelaniu przez Ludowych Polaków rotmistrza Pileckiego, który przeżywszy Oświęcim zginął kilka lat po wojnie, bo miał pecha być w Armii Krajowej. O zamordowaniu Rodowicza, „Anody” kilka lat po wojnie w Ludowym więzieniu na Rakowieckiej. O rozstrzelaniu pułkownika Władysława Minakowskiego w 1953! Roku przez Ludową władzę.

No i co? No i nic! Właśnie dlatego mówi się dzisiaj o POLSKICH OBOZACH KONCENTRACYJNYCH, o Powstaniu Warszawskim dzielnych Żydów w kwietniu 1943 roku.

Mody Czytelniku! Nie dziw się za bardzo, że tak jest, a nie inaczej. To Ty! Właśnie Ty jesteś także odpowiedzialny za to, żeby Twoi harcerze znali prawdę o własnym kraju, żeby nie powtarzali głupot i nonsensów.

Polacy to nie Francuzi, którzy kolaborowali z Niemcami w czasie II Wojny Światowej. To nie Włosi, Japończycy, Węgrzy, Rumuni, Hiszpanie, Litwini, Ukraińcy i Rosjanie i inni, którzy ramię w ramię z hitlerowcami zamierzali zaprowadzić Nowy Ład w Europie i na świecie.

„My kraj bez Quislingów, Petainów”…., śpiewali piosenkę polscy partyzanci.
Tak chciały niebiosa, by krew nam na wrzosach wolności ścieliła kobierce, śpiewali Żołnierze AK „Ponurego” w Górach Świętokrzyskich.
Pamiętaj o nich i o Białoczerwonej, która nie ma dobrej prasy na świecie. Zmieniaj to. Z góry Ci za to dziękuję.

P. S. Jeżeli chcesz usłyszeć słowa prawdy na własne uszy, zaproś mnie na spotkanie z drużyną. Czasem warto! Polska czeka!
Na stronie http://otwock.pttk.pl w dziale linki znajdziesz dział BOHATEROWIE CZASU WOJNY. Zaglądaj tam często! Naprawdę warto!

P.S. Zmarł Jan Nowak Jeziorański, były dyrektor radia „Wolna Europa”. Dla Ciebie to zamierzchła historia. Ja mam do dzisiaj w uszach warkot zagłuszarek, które nadawały potworne hałasy na falach tej rozgłośni. Kupiłem specjalne radio, radzieckiego VEF-a, z sześcioma zakresami fal krótkich, by znać prawdę. I przez hałasy i warczenia słuchałem o tzw. wydarzeniach czerwcowych w Poznaniu, o strzałach do robotników Stoczni Gdańskiej w grudniu 1970 roku, a wreszcie o wydarzeniach na Wybrzeżu w sierpniu 1980 roku. A przed laty, jako uczeń falenickiego liceum chodziłem z moją klasą po mieście skandując: Nie da rady ołgać chłopa radio Wolna Europa!!!!!

Chyba nie było bardziej znienawidzonego przez Władzę Ludową radia, jak właśnie to! Dzisiaj wszyscy mówią, że zawsze kochali Jeziorańskiego i Jego radio…..

Twoja, już bardziej spokojna,
Biała Sowa

Zło dobrem zwyciężaj – tolerancja

Bardzo dużo dziś się słyszy o tolerancji. Czasem nawet przedstawia się ją, jako najwyższą wartość. Dlatego trzeba zastanowić się, czym tolerancja jest, co oznacza to tak często używane pojęcie.
Tolerancja jest bardzo istotna w życiu człowieka. Dzięki niej, ludzie o całkiem odmiennych poglądach mogą współpracować i współtworzyć jakieś dobro. Przecież każdy z nas jest inny…

Ksiądz Jan Twardowski, napisał piękny wiersz:

„Dziękuję Ci że nie jest wszystko tylko białe albo czarne
za to że krowy są łaciate
bladożółta trawka kijanki od spodu oliwkowozielone dzięcioły pstre z czerwoną plamą pod ogonem pstrągi szaroniebieskie brunatno-fioletowa wilcza jagoda złoto co się godzi z każdym kolorem i nie przyjmuje cienia policzki piegowate dzioby nie tylko krótkie albo długie przecież gile mają grube a dudki krzywe za to, że niestałość spełnia swe zadanie i ci co tak kochają że bronią błędów tylko my chcemy być wciąż albo albo i jesteśmy w kratkę”.

Chrystus powiedział (co też ma coś wspólnego z tolerancją): „Miłujcie nieprzyjaciół waszych, módlcie się za tych, którzy was prześladują. W ten sposób okażecie się synami Ojca waszego, który jest w niebie i który sprawia przecież, że słońce wschodzi tak nad złymi, jak i nad dobrymi, a deszcz spada zarówno na sprawiedliwych, jak i na niezbożnych.”

Polska ma piękne tradycje tolerancji. Przez wiele wieków była państwem wielonarodowym i wielowyznaniowym. Kiedy Europą wstrząsały wojny religijne, w Polsce wspólnie żyli ludzie różnych języków, kultur i religii. I ta tolerancja wcale nie oznaczała porzucenia własnych racji, czy własnego systemu wartości. Było to raczej otwarcie na cudze racje, na to, co łączy.

Jest też taka tolerancja która oznacza pogardę dla drugiego człowieka. (ta jest zła!) Jeśli mówi się o kimś: trzeba go tolerować… (no comment)

Bywa też taka tolerancja, którą w jednych słowach można streścić w następujący sposób: Nic mnie nie obchodzi, co robisz. To też nie jest chyba zbyt fajne Zwróćcie uwagę: Czy mógłbyś tak powiedzieć, gdy widzisz, że ktoś z Twoich bliskich, kolegów robi źle, niszczy swoje życie… To nie jest właściwie rozumiana tolerancja, to brak miłości, znieczulica na problemy drugiego człowieka.
Postawę tolerancji powinniśmy budować w swoim życiu, bo wyraża ona to, co bardzo ważne i istotne. Najpierw tolerancja jest budowana przez szacunek, a przecież należy się on każdemu człowiekowi

Postawa tolerancji bazuje też na naszej pracy nad sobą. Człowiek tolerancyjny to ten, który potrafi walczyć z własnymi grzechami.
Człowiek tolerancyjny jest gotów pomagać błądzącym.

Tolerancja ułatwia współpracę ludziom mającym, różne poglądy. Nie może ona stawać się znieczulicą czy pogardą. Prawdziwą tolerancję cechuje szacunek dla drugiego człowieka, który został stworzony na obraz Boga i przez Stwórcę obdarzony wolnością.

Mój młodszy kolega napisał coś o… tolerancji właśnie: w dzisiejszych czasach mało widać tolerancji może we Francji elegancji więcej tolerancji ale wróćmy do naszego Powiatu Otwockiego nie wyimaginowanego więc odwołuje się do tej chwili wżywajcie tolerancji kochani moi moli bo bez to boli nie cieszy nie śmieszy nie pomaga nic ulepszyć rób co chcesz a że ciebie na tolerance niestać… nie!! to weź to zaakceptuj i puść do przodu wszystkich bliskich co próbują i chcą już wstać chcą już grać i walczyć o tolerancje!

„Synkuś”

Jak się uczyć, żeby się nauczyć?

„Rozpocznę systematyczną naukę do egzaminów gimnazjalnych. Napiszę artykuł do *Przecieku* o efektywnym sposobie uczenia się”.

Już za kilka miesięcy czeka mnie stres związany z testami kompetencji na zakończenie gimnazjum. Żeby więc nie dać przybić się do ściany nerwami pora zacząć systematyczną naukę, ale przerobienie trzyletniego materiału w cztery miesiące to nie lada wyzwanie. Trzeba więc znaleźć jakiś ciekawy i efektywny sposób uczenia się. Najchętniej, szczerze mówiąc, taki, który zagwarantowałby mi minimum 90 punktów, ale może dzisiaj nie będę aż tak wymagająca.

Pamiętam, jak jeszcze w szkole podstawowej niezapomniany nauczyciel historii tłumaczył mi jak uczyć się „na dłuższy dystans”. Powiedzmy, że mamy sprawdzian. Wiadomo jak to jest nie pamiętamy wszystkiego z lekcji, trzeba siąść i wbić sobie wiedzę do głowy. Sprawdzian napisany, ale pamięć ludzka jest jak stare, dziurawe… coś. Najlepiej coś z płynem w środku. Jeśli co jakiś czas tego nie załatamy wszystko wycieknie. Dlatego następnego dnia po sprawdzianie powtórzmy sobie cały materiał jeszcze raz. Potem to samo za tydzień i za miesiąc. Działa. Sprawdzałam na własnej skórze.

Najważniejszą rzeczą w efektywnej nauce jest, oczywiście, systematyczność. Nie zawsze się chce, nie zawsze ma się czas, ale tu, niestety, nie ma przebacz – ta praca popłaca i przynosi efekty, więc ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz, a do tego przyszłość narodu i tak dalej.

Ułatwione zadanie mają ludzie, którzy wiedzą, czy zaliczają się do grupy wzrokowców, czy też słuchowców. Ci pierwsi, jak sama nazwa wskazuje, szybciej zapamiętają to, co mogą zobaczyć. Dla nich dobrą metodą nauki będą wszelkie wykresy, rysunki i mapy myśli. Drugim natomiast trudniej jest zapomnieć informacje, które ktoś przekaże im ustnie. Mogą nagrywać sobie najważniejsze wiadomości na dyktafon i uczyć się odtwarzając je. A co zrobić jeśli ktoś (zupełnie jak ja) nie wie do której części ludności się zalicza? Znaleźć złoty środek. I kropka.

A wracając do moich nieszczęsnych egzaminów. Przede wszystkim muszę rozplanować sobie działanie. Powiedzmy, że w każdy weekend powtórzę część materiału z jednego przedmiotu nie wszystko naraz, bo co za dużo to niezdrowo. Wezmę podręcznik w łapkę i zaznaczę wszystkie najbardziej istotne informacje, a z fizyki i matematyki wypiszę wszystkie wzory i prawa. Tak się poświęcę.

Rozmyślam ja, rozmyślam i stwierdzam, że mam szczęście, bo zdaję sobie sprawę ze swoich słabości i braków. Ot, na przykład, przedmioty ścisłe to moja mocna strona i tu wystarczy krótkie powtórzenie zgromadzonego przez (o zgrozo!) trzy lata materiału. Ale do chemii, biologii i geografii będę się musiała naprawdę porządnie przyłożyć. Bo wiem, że bez gruntownej powtórki nie będę umiała nic.

Czyli:
– robimy rachunek sumienia w celu wykrycia swoich słabych stron
– wybieramy najlepszą dla nas metodę nauki
– dokładnie rozplanowujemy czas na naukę (z uwzględnieniem ilości materiału)
– bierzemy się do roboty

A jeśli po napisaniu tego artykułu okaże się, że egzamin zawalę, to sama sobie dam w zęby. Bo muszę przecież świecić przykładem, nie?

Ola Bieńko

Na ostatnim spotkaniu Kapituły Stopni Wędrowniczych naszego Szczepu Józefów, dh Maciej Siarkiewicz zaliczył jedno z zadań na stopień Harcerza Rzeczypospolitej

Na ostatnim spotkaniu Kapituły Stopni Wędrowniczych naszego Szczepu Józefów, dh Maciej Siarkiewicz zaliczył jedno z zadań na stopień Harcerza Rzeczypospolitej. Była to współorganizacja z otwockim oddziałem PTTK (Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze) kursu organizatorów turystyki dla naszego Hufca.

Dh Maciek zajmował się w dużej mierze stroną organizacyjną. Kurs odbył się pod koniec poprzedniego roku od 12 listopada do 18 grudnia. Jedno z jego pierwszych posunięć była rekrutacja kursantów. Na pewno większość z Was widziało informacje na stronie internetowej Hufca, jak również otrzymało ją pocztą elektroniczną.

W niedługim czasie znalazłam się na Jego liście. Oczywiście, nie tylko z obowiązku – z ramienia kapituły mam być bardziej zorientowana w realizowanych przez dh. Maćka zadaniach.

Wykłady były prowadzone przez dh. Jerzego Kudlickiego (Prezes PTTK; znana postać Hufca),[regularnie pohukuje na naszych łamach – przyp. Red.] Pawła Ajdackiego (jeden z autorów książki Otwock i okolice) oraz Pawła Kowalczyka (entuzjastę Imprez na orientację INO).

Zakres tematyczny kursu obejmował historie PTTK; zagadnienia z architektury, ochrony przyrody w Polsce; walory turystyczne naszego kraju (ze szczególnym uwzględnieniem uroków Powiatu Otwockiego); regulaminy odznak, organizacji imprez turystycznych; prawne, administracyjne i finansowe podstawy działalności turystycznej w Polsce.

Oprócz głównego egzaminu mieliśmy do zaliczenia parę zadań. Jedno z pierwszych było na wycieczce autokarowej 20 listopada. Trasa była dość długa, zwiedzanie zaczęliśmy od Mariańskiego Porzecza, potem była Wilga, Skurcza, Tarnów, Maciejowice, Krępa, Kołbiel. Kol. Paweł Ajdacki bardzo ciekawie przedstawiał obecnym historię tych miejsc. Każdy z nas miał swoje 5 minut w konkretnych momentach wyręczaliśmy naszego przewodnika.

Przygotowując się do tego zadania, szukaliśmy informacji dotyczących konkretnych miejscowości bądź zabytków w przewodnikach lub stronach internetowych, nie zdawaliśmy sobie sprawy, jakie wrażenia mogą one wywołać. To przydarzyło się dh. Agacie Brzezińskiej. Przedstawiała Sanktuarium Matki Bożej Goźlińskiej w Mariańskim Porzeczu. Gdy weszliśmy do środka, straciła głos z zachwytu…

Zachęcam do zwiedzania, a przynajmniej do obejrzenia zdjęć, które robił dh Maciej.
Kolejnym naszym „sprawdzianem” było przejście konkretnej trasy. Ja miałam szlak żółty o długości 21 km.: od Stacji PKP Stara Wieś do stacji PKS Osieck. Taką wycieczkę polecam w terminie od późnej wiosny do wczesnej jesieni, bo w innym okresie jest w części trudna do przejścia. Po przejściu trasy musieliśmy zrobić opis szlaku. W tym miejscu chciałam podziękować dh. Krzysztofowi Piłce za zdjęcia, które mogłam dołączyć do mojego opisu.

Tuż przed egzaminem mieliśmy imprezę na orientację trzeba było zidentyfikować 5 punktów na planie miasta Otwocka w ciągu określonego czasu. Łatwe prawda? Jednakże plan miasta jaki otrzymaliśmy, był sprzed ponad 50. laty, więc miałam trudności z wyrobieniem się w czasie…

W ciągu trwania kursu wykruszyło się parę osób. Do egzaminu (ustnego) dotrwało siedem. Byłam bardzo zestresowana i to nie tylko ja. Poczułam się jak na egzaminie magisterskim. Dh Maciek podtrzymywał nas na duchu.

Pytania były coraz bardziej zawiłe i podchwytliwe. Było ciężko, ale opłacało się – zdałam. Tego dnia dostałam odznakę organizatora turystyki. Kurs ten był wyzwaniem nie tylko dla dh. Macieja Siarkiewicza, ale również dla mnie.

Jako członek Kapituły Stopni Wędrowniczych, stwierdzam że zadanie zrealizował należycie. Był obecny na każdym naszym spotkaniu i wspierał nas w trudnych momentach.

Powodzenia w realizacji pozostałych zadań!!!

Mam nadzieję, że te parę słów zachęci i innych do zdobywania stopni w naszej kapitule.

Ilona Falińska
Członek Kapituły Stopni Wędrowniczych
przy Szczepie Józefów

Zimowa zbiórka

…wszystkie zaproszone osoby już dotarły, tylko brakuje jednej – bardzo ważnej dzisiejszego popołudnia – św. Mikołaja! Czyżby Mikołaj stwierdził, że zuchy w tym roku były niegrzeczne?…

20 grudnia 2004, szkoła podstawowa nr 1 w Józefowie, za dziesięć minut ma się rozpocząć zbiórka mikołajkowo – świąteczna dla zuchów naszego hufca, wszystkie zaproszone osoby już dotarły, tylko brakuje jednej – bardzo ważnej dzisiejszego popołudnia – św. Mikołaja!

Czyżby Mikołaj stwierdził, że zuchy w tym roku były niegrzeczne?
Jak ma się odbyć zbiórka mikołajkowa bez Mikołaja, przecież miał przynieść prezenty?! – te wszystkie pytania kłębiły się w naszych głowach.
Na rozpoczęcie zbiórki czekają zuchy z 1 GZ „Przyjaciele Gumisiów” i 3 GZ „Zawiszątka”, wszystkie druhny a także rodzice zuchów, no więc trudno zaczynamy bez św. Mikołaja.

Zaczęliśmy tradycyjnie piosenkami powitalnymi obu gromad, ledwo się zmieściliśmy w harcówce „trzecich”, zaczęliśmy pląsać nasze ulubione pląsy, kiedy nagle usłyszeliśmy dziwne pukanie do drzwi – czyżby jacyś spóźnieni, niezapowiedziani goście?
Nie! to św. Mikołaj, z ogromnym czerwonym workiem na plecach. Okazało się, że Mikołaj szukając grzecznych zuchów, zabłądził i poleciał na swoich saniach do innej szkoły. Ale radosny i głośny śpiew na początku zbiórki pomógł mu odnaleźć właściwe miejsce i lekko spóźniony dotarł do nas tak jak obiecał.

Oczywiście w wielkim czerwonym worku, który dzwigał miał dla wszystkich prezenty, jednak Mikołaj nie chciał wręczyć je nam od razu, trzeba było sobie na nie zasłużyć. Naszczęście obie gromady były doskonale przygotowane na taką sytuację i zaprezentowały Mikołajowi i rodzicom teatrzyki, przygotowywane przez ostatnich kilka zbiórek.

Zuchy okazały się profesjonalnymi aktorami i mimo kilu zapomnianych kwestii Mikołaj postanowił nagrodzić zuchy za ich ciężką pracę i wspaniałe efekty, na prezenty musiały zasłużyć również druhny, które z małą pomocą zuchów odśpiewały ulubione piosenki gromad. Ogromną nagrodą dla zuchów były również głośne owacje zgromadzonych rodziców.

Zbiórkę zakończyliśmy równie obrzędowo jak zaczęliśmy, do naszego kręgu zaprosiliśmy również rodziców. Jeszcze tylko życzenia świąteczne i prawdziwa zuchowa iskierka.

Zuchy ściskając w dłoniach pluszowe misie powędrowały z rodzicami do swoich domów, a św. Mikołaj poleciał rozdawać prezenty innym równie grzecznym i dzielnym dzieciom.

S

Kim jest harcerz starszy?

„W tym trudnym wieku to co jest dobre dla młodzieńca szesnastoletniego nie jest tak dobre dla piętnastolatka, a dla trzynasto- bądź czternastolatka może być nawet złe… Chociaż wychowanie skautowe ma te same cztery cele w przypadku starszych i młodszych chłopców (charakter, umiejętności manualne, zdrowie, altruizm), to szczegóły działania różnią się w zależności od kolejnych etapów rozwoju dziecka.”
R. Baden-Powell „Wskazówki dla skautmistrzów”

Druhu Drużynowy!
Reforma oświaty jaka nastąpiła w naszym kraju, wytworzyła nowa grupa wiekowa gimnazjalistów. W ruchu skautowym zrozumiano już tą zasadę dawno. Im ściślej dostawany program do danej grupy wiekowej tym lepsze metody wychowawcze. Potrzeby 12 latka znacznie się różnią od potrzeb 15-latka. Ta bardzo szczególna grupa wiekowa, potrzebuje nowych narzędzi i metod pracy. Nie zawsze doskonałych. Tym trudniejszą staje się praca drużynowego starszoharcerskiego. Nie ma oparcia w świadomości wędrowniczej, ani też (znacznie ułatwiającej prace) pojmowanej wprost wizji świata harcerzy młodszych.

Harcerze starsi to szczególna grupa wiekowa. Na etapie rozwoju na jakim się znajdują pojawia się bunt przeciwko dotychczasowym autorytetom, połączony z zagubieniem związanym z dorastaniem. System wartości jakie przyjmie utrwali się w nim na wiele lat. Lecz zanim się to stanie skazany jest na ciągłe POSZUKIWANIE. Nie zawsze zakończone sukcesem. Czasem sam fakt porażki, będzie dla niego ważny. Pozwoli wyciągnąć wnioski na przyszłość uniknąć tych samych błędów. Niemniej aby tak się stało czerpać będzie z pewnego systemu wartości. I tu właśnie drogi drużynowy spoczywa na Tobie niełatwe zadanie. Aby ten przyjęty system był jak najbardziej zgodny z ideałami zawartymi w Prawie i Przyrzeczeniu Harcerskim.

ROZWÓJ
Jak niezwykle ważny jest rozwój harcerza starszego, nie musze Cię przekonywać. Okres dorastania to odkrywanie swoich wewnętrznych możliwości. A także nie mniej ważny rozwój fizyczny. Wtedy kształtuje się sylwetka, pojawia się owłosienie, głos przechodzi mutacje. Staraj się nie zaniedbać, żadnej z wymienionych płaszczyzn.
Z braku miejsca podaje tylko przykładowe propozycje , wraz z krótkimi opisami.

ROZWÓJ FIZYCZNY
Przeprowadź cykl zbiórek (najlepiej przy udziale zaprzyjaźnionego lekarza, pielęgniarki bądź nauczyciela), na których harcerze:

– rozumieją zasady funkcjonowania własnego ciała oraz zmian w nim zachodzących
– zrozumieją zależności miedzy środowiskiem a organizmem (tlen, potrzeby ciała, zdrowy sen)
– nauczą się szanować swój organizm, unikając nadużyć (i ich zgubne skutki)

Oczywiście nie zaniedbuj zwykłych ćwiczeń. Codzienna obozowa gimnastyka niech stanie się przyjemnością a nie smutną koniecznością (spróbuj ją uatrakcyjnić np. poprzez aerobik, przy skocznej dancowej muzyce)

ROZWÓJ INTELEKTUALNY
Zachęć swoich harcerzy do zdobywania informacji w oryginalny sposób, oraz do jej adaptacji w nowych warunkach. Niech nauczą się czerpać z jak największej ilości źródeł przy wyrabianiu umiejętnej ich selekcji. Aby ich skłonić do tego, możesz użyć do tego gotowego narzędzie jakim jest Projekt. Nie przejmuj się jeśli kilka pierwszych Projektów skończy się porażką. Pamiętaj tylko aby każdy z nich podsumować i wspólnie przedyskutować na forum drużyny: Co poszło źle? Co możemy zrobić, aby następnym razem się udał?

ROZWÓJ SPOŁECZNY
Działaj systemem zastępowym. Niech Twoje zastępy osiągając coraz większą samodzielność. Zbiórka drużyny niech stanie się świętem a zastępu codziennością. Postaraj się aby poprzez realizacje zadań w zastępach Twoi harcerze nauczyli się pracować w zespole, współpracując przy tym z osobami o odmiennych poglądach. Odnosząc się do nich z szacunkiem.

ROZWÓJ DUCHOWY
Chyba najbardziej zaniedbany z obszarów rozwoju. Poprzez wędrówki i wyprawy, wspólnie odkrywaj ze swoimi harcerzami piękno natury. Staraj się aby Twoje obozy były jak najbardziej puszczańskie. Pozwoli to Tobie i Twoim wychowankom zbliżyć się do przyrody. Jeśli do tej pory jeździliście na betonowe bazy, gęsto usiane latarniami warto poszukać środowiska, które jeździ do lasu i z nim pojechać na obóz.
Pozwól swoim harcerzom rozwijać się w wierze. Zorganizuj na obozie msze świętą, gdzie drzewa będą kolumnami Katedr, a niebo ich sklepieniem. Podsuwaj książki warte przeczytania, płyty warte wysłuchania.

Na wszystkie te działanie masz tylko 3 lata. Nie jest to wbrew pozorom czas długi. Dlatego umiejętnie planuj pracę swojej drużyny.

phm Rafał Suchocki
Wydział Starszoharcerski GK ZHP

1% na rzecz ZHP

W tym roku już po raz drugi rozliczając swój podatek za rok poprzedni, każdy może przeznaczyć jego 1% na rzecz Związku Harcerstwa Polskiego. Od 1 stycznia 2004 roku daje taką możliwość ustawa o pożytku publicznym i wolontariacie. Taką organizacją jest Związek Harcerstwa Polskiego.

„Jeden procent” to jedyny podatek o którym każdy może zdecydować, na co go przeznaczyć. Każdy podatnik może zdecydować, czy cały swój podatek przeznaczy państwu, czy skorzysta z możliwości przekazania go na rzecz ZHP. Nie ma to znaczenia, czy ma się nadpłatę, czy niedopłatę w podatku.

Ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, uchwalona przez Sejm RP 24 kwietnia 2003 roku, dała organizacjom wpisanym na listę organizacji pożytku publicznego nowe możliwości m.in. każda osoba fizyczna może 1% zapłaconego przez siebie podatku dochodowego przekazać na rzecz wybranej organizacji pożytku publicznego. To ważny moment w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. Dla Związku Harcerstwa Polskiego jest wyjątkową szansą, bo ZHP jako jedna z pierwszych organizacji uzyskał właśnie status organizacji pożytku publicznego.
Sprawa wygląda tak, ze płacimy 99% podatku fiskusowi i 1% (w gotówce albo przelewem) na konto organizacji – i składamy PIT. Więcej szczegółów poniżej oraz na stronach: www.1procent.pl – harcerze czają się na fiskusa 😉 www.pozytek.ngo.pl – wszystko o ustawie, procencie; pytania i wątpliwości www.opp.ms.gov.pl – aktualna lista OPP

W przypadku ZHP:
Podatnik, dokonując wpłaty na rzecz ZHP, może wskazać konkretną jednostkę harcerską (np. Chorągiew Śląska, Hufiec Rybnik, Żory, Jastrzębie, Czechowice itp.), a nawet związek drużyn, szczep, krąg, drużynę, gromadę, Muzeum Harcerstwa itp., na rzecz, której chce ją przekazać.
Czy 1% i darowizna to jest to samo? Nie.
1% nie jest darowizną ani ulgą. Można powiedzieć, że ze społecznego punktu widzenia jest to przejaw demokracji bezpośredniej. Dzięki niej każdy polski podatnik może samodzielnie zadecydować, do kogo trafi 1% podatku dochodowego, który należny jest państwu. Korzystając z tej możliwości, wyręczamy ministra finansów – co prawda w niewielkim stopniu – w trudzie dystrybucji środków publicznych. Jeśli nie zdecydujemy się na przekazanie 1% organizacji pożytku publicznego, podatek trafi do wspólnego worka. Z prawno-podatkowego punktu widzenia nie dysponujemy własnymi pieniędzmi, a tylko korzystamy z „uprzejmości” państwa, które pozwala nam samodzielnie zadecydować, gdzie trafią państwowe pieniądze. Nie ma to wiele wspólnego z darowizną, którą wykładamy dobrowolnie z własnej kieszeni.

Są, zatem dwie zasadnicze różnice między darowizną, a mechanizmem 1%. Jedna to, że kwota 1% wyliczana jest z kwoty należnego podatku, (czyli tego, który i tak musimy odprowadzić do urzędu skarbowego), a druga to termin: 1% przekazywany jest w momencie sporządzania zeznania podatkowego za rok poprzedni.
Jakie organizacje uzyskały status OPP? Gdzie przekazywać pieniądze? Lista organizacji pożytku publicznego – ciągle aktualizowana – znajduje się na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości. KRS nie uwzględnia jednak takich informacji jak adres czy numer konta danej organizacji. Informacje te – konieczne do dokonania wpłaty – można uzyskać w portalu organizacji pozarządowych www.ngo.pl, gdzie uruchomiona została bezpłatna baza organizacji pożytku publicznego, zawierająca także wszystkie niezbędne informacje, a także serwis pozytek.ngo.pl poświęcony również zagadnieniom związanym z tzw. mechanizmem 1%. Dane potrzebne do dokonania wpłaty można uzyskać także od samych organizacji, z ich stron internetowych lub z ogólnodostępnych w Internecie baz danych. Aby zobaczyć aktualną listę OPP należy wejść na stronę ministerstwa – www.ms.gov.pl
Na podstawie materiału phm. Anny Głowackiej, Hufiec ZHP Żory

W zeszłym roku wszystkich jednostkom naszego Hufca udało się zebrać prawie 9 tys złotych. Sprawdziłem, że byliśmy znacznie lepsi os średniej krajowej. Na poniższym wykresie znajdziecie proporcjonalne zestawienie liczebności naszego Hufca do liczebności całego ZHP i takie samo porównanie z zebraną kwotą.

Mam nadzieję, że w tym roku pójdzie nam jeszcze lepiej. Aczkolwiek konkurencja co roku będzie większa.

Kiedy gra Orkiestra – Jurek Owsiak

Taka dzisiaj wpadła nam wiadomość, że Polacy nie szczędzili pieniędzy podczas ostatnich akcji charytatywnych, które miały miejsce w Polsce. O efektach naszych działań wiecie, bo na stronie internetowej sumy widać.

Już teraz możemy ukłonić się w pas, bo pieniądze są poważne i pokazują, że Orkiestra nadal cieszy się ogromnym zaufaniem ludzi.

Caritas z akcji świec wigilijnych uzyskał 18 mln złotych (osiemnaście milionów – wiadomość za Tygodnikiem Solidarność). To oznacza, że ogromna suma pieniędzy wspomoże letnie akcje dla dzieci, organizowane w ośrodkach Caritasu. Myślę, że to jest chyba wręcz rekordowa suma pieniędzy przeznaczona na taką pomoc. 18 mln złotych ze świec to oznacza, że Polacy nie wahają się pomagać dzieciom, także starszym, dla których często jest to jedyna radość podczas wakacji. TVN24 podał, że polskie organizacje charytatywne zebrały do tej pory kilka milionów dolarów na pomoc dla ofiar kataklizmu w Azji. W tym na dzień dzisiejszy ponad 700 tys. złotych deklarowanych przez naszą Fundację. A przecież nasza akcja trwa jeszcze do końca lutego. PAH, PCK, Caritas to oznacza, że wszystkie te organizacje są gotowe w każdej chwili do organizowania takiej pomocy, a suma kilku milionów dolarów jest już sumą, która może tę pomoc bardzo poważnie zorganizować.

Reasumując, kiedy gra Orkiestra, słyszymy nieraz, że ludzie trochę dla spokoju sumienia jednorazowo wrzucają monetę do puszki. Ale kiedy scenariusz pisze życie i dzieje się nieszczęście równolegle do terminu naszych działań, pokazuje się, że Polacy są bardzo hojni, nie tyko okazjonalnie dla Orkiestry. Z naszych bardzo szacunkowych obliczeń wynika, że w styczniu wrzucono do wszelkich skarbonek ponad 50 mln złotych. I myślę, że jest to nie tylko rekord, ale z zmiana myślenia, że akcje charytatywne są „zabiciem sumienia” kiedy pomocą nie zajmujemy się na co dzień. Widać, że bzdura, że jeżeli ktoś to robi dobrze organizacyjnie i logistycznie, to pieniądze się na to zawsze znajdą.

Jakkolwiek i tak nie pobijemy rekordu ustanowionego przy zbiórce pieniędzy na ratowanie Stoczni Gdańskiej, kiedy zebrano poprzez Radio Maryja blisko 150 mln złotych. Stoczni nie ma…

Jurek Owsiak

Takie wielkie poruszenie

Chciałabym napisać parę zdań w odpowiedzi na ostatni artykuł Białej Sowy w poprzednim Przecieku. Nie chcę jednak, żeby zostały one potraktowane jak jakaś polemika, lecz jedynie jak nakreślenie mojego zdania, kilku argumentów nie do końca pokrywających się z opinią Białej Sowy.

W sprawie „Caritasu” to zgadzam się w 100%. Jest to bardzo potrzebna akcja, mająca szlachetny cel, często również niedoceniana. Nie zgadzam się jednak z pierwszą częścią artykułu, dotyczącą ilości środków przeznaczonych na organizację finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Z tym, że za dużo pieniędzy idzie na przygotowanie, światełko itp. .. Otóż, faktycznie nie są to drobne sumy, jednakże cała ta akcja jest tak pomyślana. I w innej postaci nie miała by racji bytu. Jest zaplanowana jako takie wielkie poruszenie, nagłaśniana przede wszystkim przez media i bez telewizji, gazet, koncertów by nie istniała.

„Ogromną rolę w tym wszystkim odgrywają media. O ile trudniej było by bez nich, czy w ogóle byłoby to możliwe? Bez mediów byłoby to niemożliwe, od razu zostało to tak pomyślane.”- Frag. wypowiedzi Jurka

I przecież coś za tym idzie. To właśnie dzięki temu, że wszędzie jest o tym głośno, że większość gazet o tym pisze, że granatowe billboardy z serduchami widoczne są przy większość dróg w Polsce, dzięki takiemu „rozreklamowaniu”, nawet najmniejsze miejscowości w Polsce robią swoje małe kilkuosobowe sztaby, ludzie wiedzą na czym to polega, wiedzą w jakiej sprawie mogę pomóc i włączają się do tego! Mało tego.. Dzwonią również z innych krajów pytając się czy mogliby jakoś pomóc, coś zorganizować.. Spora w tym zasługa również TVPolonii.. Sztokholm, Kosowo, Nowy Jork, Bośnia i Hercegowina, Ateny, Chicago to tylko niektóre z miejsc, w którym pojawiły się czerwone serducha..

„Orkiestra gra wszędzie. Dostaliśmy maila od Martyny, Mirka (syna) i Stefana, że słychać nas w Teheranie. Co prawda nie ma tam żadnego sztabu, ale Stefan, Niemiec będący właśnie w Iranie, gdy dowiedział się o Orkiestrze poczuł potrzebę, żeby wziąć w niej udział. Zadzwonił do swoich przyjaciół w Polsce i poprosił, by w jego imieniu wrzucić cos do puszki. Dziękujemy bardzo tym wszystkim, którzy dziś z nami grają tu i tam. Bo nie ma znaczenie, gdzie jesteśmy, ale to, czy jesteśmy czuli na potrzeby innych.” fragment jednej z nowinek finalowych Eii

Podobnej nie ma… nigdzie..
Oczywiście można by pieniądze, które telewizja wydaje na studio i transmisję wpłacić na konto, ale przecież wtedy zebrana suma wcale nie byłaby większa. Nie byłby finał tak nagłośniony, a co za tym idzie.. mniej ludzi by o tym wiedziało, mniej by się zgadzało, nie byłoby to tak rozprzestrzenione, na tak ogromną skalę, i tak dalej… Wydaje mi się, że problem z porównaniem tej akcji do jakiejkolwiek innej zbiórki pieniędzy bierze się stąd, że jej nie można po prostu do niczego porównać.. Jest jedyna w swoim rodzaju. Podobnej nie ma… nigdzie.. Wyniki działalności Wielkiej Orkiestry pokazują, że można i w tym wypadku TRZEBA WŁAŚNIE TAK! Fundacja nie osiągnęła by takich niesamowitych rezultatów bez mówienia głośno o tym co się dzieje, bez nakręcania wszystkiego koncertami, zabawą w studiu, bez dzieci z tabliczkami podskakującymi w studiu pod sufitem, zwariowanych aukcji.. licytacji.. pokazów ratowniczych i karetek wjeżdżających na sygnale do studia.. Bez Jurka i jego niewyobrażalnej energii.. bez przyjeżdżających sztabów krzyczących do mikrofonu skąd są i jak udał im się ten dzień, oraz bez tego wszystkiego co tworzy właśnie niesamowicie zakręcony klimat tego dnia.. po prostu takie założenie.. taka jest metoda.. i dzięki temu takie wyniki!

ania_z_burzą_loków

P.S. poza tym, jak już większość wyczytała z tegorocznych billboardów, Orkiestra i tak, po odliczeniu całych kosztów m.in. Finału, Przystanku Woodstock, prowadzenia Fundacji, Uniwersytetu WOŚP, szkoleń pierwszej pomocy, szkoleń Pokojowego Patrolu,… i tak dzięki odsetkom, kupuje sprzęt do szpitali za jeszcze trochę więcej, niż jest co roku w styczniu zbierane.. 🙂 świetnie to wszystko zorganizowane.. jeśli dołączymy do tego jeszcze programy medyczne, które finansuje, jak Prorgam Przesiewowych Badań Słuchu, czy Zakupu Osobistych Pomp Insulinowych dla dzieci.

Doświadczeń było dużo

W Adamem Żórawskim, Szefem Sztabu WOŚP w Otwocku rozmawia Mirek Grodzki.

1. Jesteś Szefem Sztabu już drugi raz.
Jakie doświadczenia z poprzedniego roku były najbardziej cenne dla tegorocznego Finału?

To mój 4 finał WOŚP. 2 jako szef sztabu, czy będzie kolejny to się okaże na dzień dzisiejszy nie składam żadnych deklaracji, co do następnego finału. Doświadczeń po poprzednich finałach było dużo i było, co naprawiać, co najważniejsze udało nam się uniknąć kradzieży puszek, co miało miejsce w tamtym roku. W tym roku żadna puszka nie została skradziona i nie było żadnego incydentu próby kradzieży. Udało nam się usprawnić prace w sztabie dniu finału i udało nam się usprawnić komunikacje miedzy poszczególnymi miejscami gdzie odbywały się imprezy.

2. Dla większości ludzi WOSP to jeden dzien. A jak to wygląda z punktu widzenia Szefa Sztabu? Ile pracy wymaga przygotowanie Finału?

Dla większości to jeden dzień jednak jest zupełnie inaczej. Prace w tym rozpoczęliśmy już we wrześniu i właśnie wtedy odbyło się pierwsze spotkanie z zaproszonymi gośćmi. Dlaczego tak wcześnie zaczęliśmy a to tylko, dlatego żeby ten finał zrobić z większym rozmachem, co zmyśle, że nam się udało? Intensywne prace w sztabie rozpoczęły się już w piątek i trwały do późnych godzin nocnych w sobotę (klejenie puszek, przygotowanie dekoracji …).

3. Ile osób jest zaangażowanych w tegoroczny Finał?

Jak co roku w finał włącza się spora liczba ludzi i tak naprawdę trudno jest ich policzyć ale mogę powiedzieć że było ich dużo i liczba była bliska 100.

4. Z kim spoza ZHP współpracujemy?

Moim zamierzeniem było to, aby zachęcić jak największą liczbę spoza ZHP do pracy w dniu finału jak i w sztabie. Myślę, że mi się to udało. Udało nam się zachęcić do wspólnej pracy min. Członków Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego w Otwocku, dyrektora i pracowników Hali Miejskiej w Karczewie, dyrekcje i pracowników Integracyjnego Centrum Sportu i Rekreacji w Józefowie, Straż Pożarna w Józefowie i innych.

5. Co jest Twoim największym zmartwieniem na dzień przed Finałem?

Największym zmartwieniem na dzień przed finałem było czy wszystko się uda czy dopisze frekwencja czy nie będzie żadnych incydentów.

6. Czym będziesz chciał zaskoczyć w tym roku?

W tym roku postawiliśmy przede wszystkim na bezpieczeństwo, co myślę, że nam się udało. Chcieliśmy usprawnić komunikacje a co za tym idzie obniżyć koszty rachunków telefonicznych, co myślę, że nam się udało.

7. Na ile szacujesz tegoroczna zbiórkę pieniędzy?

Moim marzeniem było abyśmy w tym roku zebrali ponad 100 000 zł jednak patrząc na to, że nie mamy gwiazdy na koncert to zebrana kwota 65 tyś z kawałkiem to całkiem niezły wynik.

8. Jakie byś dal rady dla osób, które w przyszłości będą tworzyli Sztaby w swoich miastach? Na co powinni zwrócić największą uwagę?

To nie takie proste. Problemów do rozwiązania przy organizacji tak dużej imprezy jest dużo najważniejsze jest to aby dobrać sobie odpowiednich ludzi do pracy w sztabie bo jak się będzie miało nieodpowiednich ludzi to same chęci nie pomogą.

9. Co było największym problemem przy organizacji tegorocznego Finału?

Najważniejszym problemem przy organizacji XIII finału było zorganizowanie gwiazdy na koncert, która by przyjechała do nas i zagrała za zwrot kosztów, bo taka jest idea. Jednak rzeczywistość jest zupełnie inna.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na Finale.
Mirek Grodzki