Czy możemy wyobrazić sobie Święta Bożego narodzenia bez światła z Betlejem? Czy tak niewielki płomyk światła może zmienić coś w naszym życiu? Czy ludziom potrzebne jest światło? Na te i wiele innych pytań próbowałem znaleźć odpowiedź w czasie organizowania przekazania Betlejemskiego Światełka Pokoju.
Podejmując się tego przedsięwzięcia pomyślałem: „a co to takiego, tylko Msza Święta i po robocie”. Lecz gdy zbliżał się wielkimi krokami dzień przekazania uświadomiłem sobie, że to nie tylko Msza i zapalenie swojej świeczki od przywiezionego światła, lecz trud wielu ludzi. Trud i wiele miłości włożonej w utrzymanie tak kruchej rzeczy, jaką jest płomień.
17 grudnia 2004 roku wybrałem się z dwiema dziewczynami z mojej drużyny: Agatą i Marleną po to tak oczekiwane przez wielu Światło z Betlejem. Uroczystość miała się rozpocząć 16.25. O godzinie „s” 15.25 spotkaliśmy się na przystanku-Hoża -ja byłem prosto z klasowej wycieczki z Warszawy więc czekał mnie powrót do naszej kochanej stolicy, a Marlena z Agatą były po szkole. Oczekując na niezawodną linię Mini-Bus podzieliliśmy się wrażeniami z dnia nauki. lecz po upływie kilku minut, gdy nadjechał Wilga-bus, większością głosów(jak na demokratyczną drużynę wędrowniczą przystało) zdecydowaliśmy, że wsiądziemy do niego. I opłacało się, ponieważ ten kierowca lubił wyścigi, zwłaszcza z innymi konkurencyjnymi autobusami, my trafiliśmy na Arkę.
Wyścig trwał do naszego końcowego przystanku Nowy Świat. Nie mając zielonego pojęcia gdzie dokładnie znajduje się Katedra Polowa Chorągwi Stołecznej udaliśmy się w stronę Starego Miasta. Po drodze udało nam się dowiedzieć gdzie jest ul. Piwna i owa Katedra. Jako delegacja Hufca Otwock stanęliśmy po drzwiami Świątyni o 16.24 i przywitała nas dh. Ela Pokropek. Gdy weszliśmy do środka, okazało się, że praktycznie nie mamy gdzie usiąść, lecz znalazłem „świetne” miejsce za filarem, gdzie widzieliśmy tylko mur. W trakcie uroczystości została odczytana Ewangelia wg. Św. Łukasza o narodzeniu Chrystusa, następnie krótka przemowa dh. Eli, jasełka w wykonaniu naszych „ukochanych” zuchów i wraz z Naczelnikiem ZHP udaliśmy się sióstr urzędujących w tej Katedrze.
Na ziemi harcerze z hufca Warszawa Centrum ustawili z płonących Betlejemskim światłem zniczy coś na kształt lilijki. I zaczęło się wyczytywanie delegacji hufców. Gdy padły słowa hufiec ZHP Otwock to moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa lecz mając przy sobie dwie druhenki ruszyłem po ogień z Groty Narodzenia Chrystusa. I właśnie ten moment spowodował u mnie chwilę refleksji, mały płomyczek migoczący w moich rękach przebył tyle drogi aby każdy człowiek mógł cieszyć się bliskością Boga w czasie wigilii.
Po zaśpiewaniu przez wszystkich kolędy krótka przemowę wygłosił Naczelnik ZHP dh. hm. Wiesław Maślanka. Następnie zawiązaliśmy ogromny krąg, w którym dh. Ela złożyła życzenia wszystkim hufcom. Po rozwiązaniu kręgu nadszedł czas na powrót ze Światełkiem do Otwocka, na szczęście przyjechał po nas mój tata i nie musieliśmy się obawiać o to, że po drodze zgaśnie nam Światełko.
I tak zakończyła się wyprawa po Światło nadziei. Czuwając w domu nad zapaloną świecą uświadomiłem sobie jak wielką „rzecz” mam w domu. Czuwałem nad płomieniem trzy dni aż do 19.grudnia, gdy nadszedł dzień przekazania Światełka mieszkańcom Otwocka i okolic.
Czy odnalazłem nadzieję? Myślę że tak… ale na jak długo nam jej starczy? Wszystko zależy od nas samych.
Piotrek Kostrzewa
209 DW