Liw był siedzibą zamku książęcego i jednym z ważniejszych grodów mazowieckich.
Rozwijał się prężnie dzięki korzystnemu położeniu przy jedynej przeprawie na rzece Liwiec. Miasta i zamku nie ominęły klęski, jakie spadły na Rzeczpospolitą w XVII i XVIII wieku.
W 1656 r. Szwedzi spalili zamek, w następnym roku połączona armia kozacko-siedmiogrodzko-szwedzka spaliła miasto. W 1703 r. podczas powtórnego najazdu Szwedów zamek został tak bardzo zniszczony, że nie podniósł się z ruiny.
Liw również podupadał coraz bardziej, aż w 1867 r. zaborcy rosyjscy odebrali mu prawa miejskie za udział mieszczan w Powstaniu Styczniowym, szczególnie w wielkiej bitwie pod Węgrowem.
Obecnie jest to miejscowość urokliwie położona na skraju szerokiej doliny Liwca, przy trasie z Warszawy do Sokołowa i Siemiatycz. Dumą ziemi liwskiej jest zamek książąt mazowieckich, w którym obecnie mieści się muzeum z kolekcją broni i portretu sarmackiego.
Zamek jest siedzibą Bractwa Rycerskiego Ziemi Mazowieckiej i Podlaskiej, które organizuje tu turnieje rycerskie.
Między 30 maja a 5 czerwca na zamku w Liwie 70 km od Warszawy miał miejsce piknik archeologiczny pod hasłem „Polska przez wieki – od X do XVII wieku”
Późno bo w niedziele dostaliśmy zaproszenie odludzi z Grupy Szermierki i Tańca Dawnego „Lorika”.
(2 osoby które miały tam być nie mogły) Więc jakowsparcie przyjechały dwa Warchoły
Kiedy Dotarliśmy na miejsce , niejaki Błażej objaśnił nam co i jak : gdzie śpimy kiedy jemy itp.
Następnego dnia rano szybkie śniadanko, przebieramy się w stroje z epoki i zaczęło się…
Autor tekstu z szablą po prawej stronie
W samym zamku był pełen przekrój historii od wczesnego średniowiecza po XVII wiek
Byli wojowie w skórzanych pancerzach, rycerze w zbrojach płytowych
i szlachta w kontuszach czyli my
Każda grupa miała swój stragan gdzie przedstawiała jak najlepiej mogła to czym się zajmuje
Poza wojownikami byli kowale, brązownicy i całe grono innych rzemieślników
Każda grupa prezentowała jakieś pokazy.
My biliśmy się na szable i przedstawialiśmy tańce z epoki.
Oprócz tego w miarę możliwości opowiadaliśmy zainteresowanym o wyposażeniu towarzysza pancernego, o skuteczności i możliwościach muszkietu itd.
Później były warsztaty taneczne gdzie dzieciaki (których było naprawdę duuuużo) uczyły się „słomy” tańca plebejskiego z epoki.
Co jakiś czas przybiegała do nas jakaś opiekunka prosząc o zorganizowanie nauki, „bo oni przyjechali z… i jest ich 80 osób i strasznie chcą”.
Drugiego dnia Błażej wpadł na pomysł „sparingów” z chętnymi na palcaty (drewniana szabla treningowa) Zwiedzający sprawiali wrażenie zadowolonych.
Siedzieliśmy tam do piątku, kiedy to „zahaczając ” o domy (po to by się przepakować i od świeżyć)
Przebiliśmy się do Zamościa
Wieczorem ognisko, kozackie śpiewy i zakwaterowanie.
Następnego dnia…
Huk niemożebny, jakby grom z jasnego nieba, potem drugi i trzeci.
Tak to salwa armatnia na pobudkę.
Wszyscy ubierają się w żupany hajdawery i idziemy śniadanko.
Tam gwar, śmiechy i pyszne potrawy. Poznajemy nowych ludzi i tych znanych wcześniej z opowieści
Po posiłku zabraliśmy broń i ruszyliśmy w kierunku starówki
Każdy miał szablę, nadziak lub jakiś pistolet czy muszkiet.
Na rynku oficjalne rozpoczęcie imprezy i do bitwy…
Kozacy za wszelką cenę próbowali zdobyć twierdzę Zamość
Bitwa najpierw toczyła się na moście, rannych było nie mało.
Dzięki armatom i sprawnej załodze atak został odparty
Ale kozackie psubraty podstępem z forsowały fosę i podeszły pod mury.
Tam też dostali łupnia.
Później było trochę wolnego czasu i pokazy na rynku.
Ku uciesze gawiedzi, każde bractwo miało jakiś swój specjalny
Np. „turniej szpady dworskiej o klapki atamana”
Gdy już zmierzchało udaliśmy się do pobliskich kazamatów,
gdzie to organizatorzy przygotowali nam biesiadę sarmacką, a tam… tańce, hulanki, swawole.
Ale o tym… innym razem
Perkun