29 marca 2003 r. wyruszyliśmy (tzn. Druhna. Kasia i Ewa oraz druhowie: Krzysiek, Paweł, Łukasz ,Piotrek, Daniel i ja) zorganizować punkt na grze „Arsenał”. Ruszyliśmy tam o godzinie 7.00 sławnym w naszym hufcu UAZEM.
Na początku wydawało się(pozory) że uaza trzeba będzie pchać a nie nim jechać. Jednak na wale rozgrzał się i całych dowiózł nas do Warszawy nad wisłe. Tam zaczeliśmy przygotowywać punkt. Poświęciliśmy na to jakieś pół godziny. Potem tylko zarzuciliśmy na siebie pałatki, hełmy i start! Na punkcie patrole czołgały się, przechodziły nad liną, zdobywali zakładników, czyli same rzeczy sprawdzające ich sprawność fizyczną.
To była pierwsza część gry. Druga miała odbyć się po obiedzie, którego jednak nie było więc Ewa załatwiła posiłek z Mac Donlda. Po jedzonku część druga czyli samarytanka. Miała być też tyrolka,którą zrobić miał 16 latek. Po przyjeździe zapytany gdzie hamulec zapytał się: „jaki hamulec?” i po tym zrezygnowaliśmy.
Na drugą część przyjechała nasza koleżanka z Drozdowa (zlotu ks. Lutosławskiego). W drugiej części była ofiarą powodzi i miała drugi stopień hipotermi. Ja udawałem chorego psychicznie dziecka i nikt nie wiedział co robić w tej sytuacji. Podczas drugiej części były też łowy na lisa(ale tylko 1:( .) Okazało się też, że żaden z harcerzy na naszym punkcie nie wiedział co to azymut! A no i jeszcze mieliśmy wywiad z telewizją regionalną. Jednak chyba nas nie pokazali. Podsumowując to ten wypad był super.
Wróciliśmy pod MDK gdzie w pająku zostawiliśmy cały sprzęt poczym rozeszliśmy się do domów(Najgorsza część wyjazdu).
Oby więcej takich udanych wyjazdów.
RAMBO