Wielkanocne porządki


Co, w naszej tradycji, łączy (poza zakupami) wszelkiego rodzaju uroczystości i święta? Jaka wspólna ich cecha, jednocześnie ukazująca ich wagę, jak i skutecznie wykradająca sens, jest nam w tak oczywisty sposób bliska? Czy możliwe, że im większe święta, tym większe winny być.. Świąteczne Porządki?

Wielkanoc. Największe święta chrześcijańskiego świata, a zatem: doroczne mycie okien, zaglądanie pod szafy, przegląd zawartości półek i wyrzucanie rzeczy niepotrzebnych, nagromadzonych przez ostatni rok. Dzień Sądu dla rupieci, które już od niepamiętnych czasów zalegają w mieszkaniu, bo żal było je wyrzucić…

Cóż więc takiego mają w sobie wszystkie te rzeczy, których nie użyliśmy od lat, z których raczej nie skorzystamy w najbliższych? Które leżą, kurzą się, zajmują miejsce, bo kiedyś były potrzebne, bo kiedyś wiele warte, bo w ten czy inny sposób zdobyliśmy je, choć możliwe, że i wtedy nie do końca wiedzieliśmy po co? Które szkoda wyrzucić, bo przecież jeszcze w całkiem dobrym stanie, bo może przyjdzie taki dzień, gdy się przydadzą…
Skąd czerpią moc bynajmniej nie piękne popsute młynki do kawy, raczej nie urodziwe wazy, kubki, filiżanki? W czym siła nigdy nie przeczytanych książek, raz przesłuchanych kaset, otwieranych ostatnio jeszcze w czasach szkoły czy studiów zeszytów?

Gdzie tkwi tajemnica wszystkich niepotrzebności? Jaki sens trzymać wokół siebie stos przedmiotów, których nieistnienia najprawdopodobniej nie zauważylibyśmy? Gdzie motywacja, by oddać im własną, ciężko wywalczoną od świata, przestrzeń życiową?

Może więc czas najwyższy pozbyć się wszystkiego tego, co niepotrzebne? Pozwolić sobie na prywatną rewolucję – zebrać wszystkie owoce podtrzymywanej przy życiu przez lata „małej kleptomanii” – posegregować, popakować, zniszczone wyrzucić? Powiększyć mieszkanie o dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt procent?
Do komisu oddać telewizor – przecież i tak nic mądrego nie powiedzą, do antykwariatu wszystkie te książki, których nigdy nie miałeś zamiaru przeczytać i zbierane latami czasopisma, może i przeczytane. Uwolnić stosy płyt, kaset, których nie słuchałeś od lat, pudła całe garnków, patelń i naczyń, które miały się same wytłuc, ale jakoś przez lata nie zdążyły…

Uwolnić siebie i cieszyć się tą wolnością – odmawiać wątpliwej potrzeby promocjom, zbywać uśmiechem machinę handlu obnośnego, wyrzucać ulotki. Rzeczy niepotrzebnych pozbywać się, nim złapią w pułapkę sentymentu, nim zdążą się zasiedzieć, zyskać miano domownika.

I jeszcze tylko te pudła listów, kartek na urodziny, pamiątek… Postawić gdzieś w kącie, w piwnicy, by, gdy przyjdzie taki dzień, ze spokojem, w Twoim przestronnym już życiu, powspominać…

Ania vel „Kózka”