[Środa wieczór… nie mogę spać. Skręcam się z emocji, przewracam z boku na bok. Jutro spakuję plecak, zawiążę mocno glany na przedostatnią dziurkę, szalem się otulę i… wyruszę w drogę.
Czas wędrowcy nadchodzi – szlak wzywa, cel przyświeca.]
Rajd palmirowski jest dla mnie szczególną pielgrzymką, symbolem mojej tęsknoty za patriotyzmem, polskością… tęsknoty za tym, czego nie dane było mi poznać w całym smaku, a tylko nieznaczącą cząstkę… I ta mała cząstka wcale mi nie wystarczała. Zawsze zazdrościłam, choć to może złe słowo, Polakom ich narodowości. Podziwiałam za sam fakt, że płynie w nich taka krew. Bo jakże – czyż nie jest to powód do dumy?
Tak bohaterski lud, tak odważny, waleczny, męczeński! Krwią znaczył święte imię narodu. Szacunek, podziw i wywyższenie należne mu od innych państw.
Zatem, o ile mogę nazywać się obywatelem świata – hołd złożyć chciałam krwi polskiej, świętości bohaterów. A, że Palmiry są symbolem narodowego męczeństwa –o, niechże tam wiedzie moja pielgrzymka! Tam niechaj mnie prowadzą zimne wiatry jesienne…
W czwartek rano westchnęłam u progu swego domu, tak jak zawsze wyruszając w drogę. Dzień był piękny –słońce raczyło wyjrzeć zza chmur i choć chłód czerwienił mi dłonie, z uśmiechem powitałam Zawiszaków (niewielu ich, ale i tak dobrze!). Dobrze, że ten rajd odbywa się jesienią, nie tylko z powodu rocznicy rozstrzelania. „Ta pora roku sercu najdroższa…” –mawiał mędrzec. Jesienny deszcz i gasnące drzewa należycie oddają nastrój smutku patriotycznego.
Dołączając się do innych drużyn rozpoczęliśmy 41 Rajd Palmirowski.
Tylko co to znaczy rajd?
No właśnie – tu zaczyna się mój żal, który w głębi serca odczuwam. Rajd jako taki to wycieczka –wędrówka ukończona dotarciem do wymierzonego celu. Często rajdy młodzieżowe, czy też turystyczne odbywają się w grupach: społem, z piosenką, gitarą i śmiechem. Tak też wygląda większość dzisiejszych rajdów harcerskich. Jednak Rajd Palmirowski nie jest zwykłą przechadzką!
To wyjątkowy, bo jedyny rajd mający na celu utrzymanie żywej pamięci męczeństwa, świadomości patriotycznej! Nie można o tym zapominać. Ba, nie wolno! Człowieku –idziesz zobaczyć żywy grób twoich rodaków. Człowieku –idziesz sięgnąć pamięcią dni własnego nieszczęścia. Harcerzu –idziesz oddać cześć poległym bohaterom. Ludzie!! Jesteście POLAKAMI!
Te trzy dni, twoja wędrówka, są czasem na twoje przeżycia, myśli. Każdy krok twój ma ci przypominać dokąd zmierzasz. Zbliżasz się z każdym krokiem nieuchronnie do celu. A celem twym są Palmiry –męczeństwo ludzi. Nie urażała mnie może niepowaga uczestników, a raczej żal mi było i smutno, że niektórzy (niestety znakomita większość) nie rozumie przesłania tej pielgrzymki. Nie odczuwa potrzeby oddania hołdu, szacunku.
Oczywiście, z młodych ludzi nie da wypruć przypisanej im wesołości i życia. Ale niechaj ta młodość, to życie właśnie (bo któż inny lepiej to uczynić może?) złoży świadectwo pamięci. Niechaj w przyszłym roku może, odczuje, że idąc przez Puszczę Kampinoską – idzie śladem własnej krwi.
Szkoda, że te trzy dni wędrówki wśród szumiących sosen, które swój lament jesienny śpiewają poległym… szkoda, że przeżywałam je w samotności. Ale może to i lepiej? Do myśli dochodzi się w pojedynkę. Jednakże modlitwa wsparta więzią między ludźmi jest silniejsza… piękniejsza…
Nie każdy dorósł do szacunku wobec pamięci, a do tego potrzeba czasu i trzeba swoje przeżyć, żeby zrozumieć… Ja, choć prawa do polskości nie roszczę, głęboko jestem w solidarności z jej męczeństwem.
Myślę, że rajd mimo wszystko był wart uczestnictwa; sprzyjała nam pogoda, umocniliśmy więzi przyjaźni. Najciekawszy był niewątpliwie końcowy Apel Poległych – niezwykle piękny i wzruszający. Niech żałują ci, co nie wytrwali do końca! Widok pochodni na mokrym wietrze wspominać będę jeszcze przez długi czas…
Namawiam zatem, aby zastanowić się nad przyszłorocznym rajdem. Może po prostu zorganizujmy rajd dookoła KPN-u? To też będzie ciekawe i śmiać się będzie można bez przerwy!
Jeśli jednak postanowimy oddać należyty hołd krwi polskiej, bohaterom i ofiarom – jeśli przez pamięć uczcimy, w pełni przekonani, poległych za ojczyznę nie tylko w Palmirach, ale w całym kraju… ruszmy razem w pochodni korowodzie, z czołami uniesionymi, dumni mogąc nazywać się Polakami. Idźmy, jako przyrzekaliśmy – harcerze – idźmy pamiętając, że na lilijkowym ONC… to Ojczyzna zajmuje pierwsze miejsce.
[Kath Gray]
Kaśka Burbridge
3 D.H.S. „ZAWISZACY”