Teorie na temat tego, co się stało z Kaktusińską są różne. Jedno jest pewne: nikt jej nie widział od dosyć dawna. Ale jaka była przyczyna jej zniknięcia, można było tylko zgadywać. Każdy miał na ten temat inną teorię.
Komendant hufca twierdził, że zdefraudowała pieniądze ze składek harcerskich i obecnie żyje jak królowa w jakimś tropikalnym kraju, do którego jest zbyt daleko, aby grupa kwatermistrzowska mogła dotrzeć tam swoim pojazdem operacyjnym i przywlec przed oblicze Komisji Rewizyjnej.
Kwatermistrz miał podobne zdanie, tym razem jednak przedmiotem defraudacji miał być dziurawy namiot, który wyparował z hufcowego magazynu w noc urodzin magazyniera. Przyjaciele sądzili, że pewnie wyjechała gdzieś niekoniecznie daleko, aby ułożyć sobie życie z jakimś wartościowym człowiekiem, bo wreszcie zdecydowała się porzucić tego jełopa Ryszarda. Sam Ryszard w zależności od tego, w jakim był humorze skłaniał się ku zdaniu, że albo jakiś okrutny bandyta więzi jego rybeńkę w bliżej nieznanym miejscu i szykował się ku akcji odbicia jej, albo uznawał, że ta zła kobieta porzuciła go dla tego palanta w pomarańczowym polarze, z którym przyłapał ją dwa lata temu…
Co tymczasem działo się naprawdę? Prawdziwa przyczyna zniknięcia naszej bohaterki znajdowała się jak zwykle pośrodku. Owszem, była daleko, owszem, książka finansowa znowu się jej nie zgadzała, ale jej nieobecność nie miała związku z żadnymi mężczyznami. Po prostu Kaktusińska uznała, ze musi pobyć trochę sama i przemyśleć niektóre sprawy. Niestety, wynik tej działalności wypadł na niekorzyść wszystkich wspomnianych wcześniej osób… Kaktusińska doszła do wniosku, że potrzebuje odrobiny spokoju i dzwoniący do niej w środku nocy w sprawie składek komendant ani szpiegujący ja Ryszard wcale jej tego nie ułatwiali.
Ostatnie wakacje Kaktsińska spędziła dokładnie tak, jak chciała. I wreszcie poczuła się szczęśliwa. Wyciągnięte przez nią wnioski pewnie nie spodobałyby się władzom hufcowym, mianowicie Kaktusińska stwierdziła, że ma dosyć hufcowego środowiska i na dodatek tkwiła w nim o rok za długo, oszukując samą siebie i wszystkich dokoła. Dlatego też postanowiła się już nie ujawniać i kwestię jej dalszych losów pozostawić domysłom. Wiele osób poddawało w wątpliwość to, czy faktycznie jest szczęśliwa, jednak z punktu widzenia autorytetu jakim jest autor, który wykreowłą tę postać zapewniam was – jest bardzo szczęśliwa.
Aleksandara Kasperska